konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Paulina, poruszyłaś bardzo ważną kwestię - czyli metodyczne zniechęcanie doktoranta na zasadzie drobnych kroków.

kiedy przyszłam na doktorat (z innej uczelni), mialam chęć i zapal do pracy i głowę pełną pomysłów. naprawdę sie przykładałam i chciala coś zrobić.

ale moja inicjatywa była dzien po dniu tępiona. mniej więcej na drugim roku mialam pomysł, który, gdyby wypalił, sprawiłby, że mój promotor stałby się jednym z najbardziej znanych ludzi w swojej dziedzinie w kraju. przedstawiłam go szefowi, a on na to "może później, może w przyszłym roku". nawet nie wymagalam od niego żadnego zaangażowania, tylko zatwierdzenia projektu i patronatu, a tu...nic.

ponieważ nie było żadnego oddźwięku, coraz mniej się angażowałam, az wreszcie przestałam cokolwiek robić. przez drugą połowę trzeciego roku w zasadzie nic nie zrobiłam. mimo to udało mi się zaliczyć sesję sprawozdawczą i to nawet małym kosztem.szef nie zainteresował się ani postępami mojej pracy, ani tym, co będę robić, jak się już obronię. rozumiem, że to w sumie moja sprawa, ale chociaż trochę życzliwej sympatii na pewno by mi nie zaszkodziło. znalazłam sobie pracę, szef nawet nie mrugnął okiem, tak jakby go ta sprawa nie dotyczyła. jedyne co, go obchodziło, to żebym zrobiła dydaktykę, bo tylko ja byłam w stanie poprowadzić przedmiot dla studentów czwartego roku, nikt inny nie ma zielonego pojęcia o tym. od czasu kiedy jestem w pracy, to nawet nie napisał maila z zapytaniem o postępy.

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Czytając ten wątek mam wrażenie, że niektórym osobom wydaje się, że pisanie doktoratu polega na pójściu do promotora, odebraniu od niego dokumentów, ankiet, może nawet wyników badań i przycupnięciu gdzieś w bibliotece i skleceniu z tego pracy doktorskiej.

Mnie promotor na samym początku zapowiedział, że muszę się 2 razy zastanowić czy na pewno chcę pisać pracę. Po pierwsze czy mam ochotę swoją, nie wymuszoną przez otoczenie. On nie widzi się w roli mojego nauczyciela, ale raczej mentora, coacha. może mi pokazywać ścieżkę, ale nie zamierza mnie przez nią przeprowadzać. Wydaje mi się, że się zrozumieliśmy. W końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi. Pisanie doktoratu dlatego, że magister się dewaluuje nie ma moim zdaniem sensu. Podobnie jeśli chcemy mieć tylko dr przed nazwiskiem. Lepiej na pewno dać sobie spokój na 4 roku niż robić coś na co nie ma się zupełnie ochoty. Szkoda tylko, że marnujemy sobie kilka lat życia. Taką decyzję trzeba było podjąć świadomie dużo wcześniej.

Temat: rezygnacja ze studium

Konrad W.:
Czytając ten wątek mam wrażenie, że niektórym osobom wydaje się, że pisanie doktoratu polega na pójściu do promotora, odebraniu od niego dokumentów, ankiet, może nawet wyników badań i przycupnięciu gdzieś w bibliotece i skleceniu z tego pracy doktorskiej.

Mnie promotor na samym początku zapowiedział, że muszę się 2 razy zastanowić czy na pewno chcę pisać pracę. Po pierwsze czy mam ochotę swoją, nie wymuszoną przez otoczenie. On nie widzi się w roli mojego nauczyciela, ale raczej mentora, coacha. może mi pokazywać ścieżkę, ale nie zamierza mnie przez nią przeprowadzać. Wydaje mi się, że się zrozumieliśmy. W końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi. Pisanie doktoratu dlatego, że magister się dewaluuje nie ma moim zdaniem sensu. Podobnie jeśli chcemy mieć tylko dr przed nazwiskiem. Lepiej na pewno dać sobie spokój na 4 roku niż robić coś na co nie ma się zupełnie ochoty. Szkoda tylko, że marnujemy sobie kilka lat życia. Taką decyzję trzeba było podjąć świadomie dużo wcześniej.

Sugerujesz, ze Twoj post odnosi sie do historii Bianki? Bo jak dla mnie to w pelni ja rozumiem i sadze ze jej od siedmiu bolesci promotor po prostu na promotora sie nie nadaje.
Stanisław Pogorzelski

Stanisław Pogorzelski Konsultant -
komunikacja,
marketing,
zarządzanie

Temat: rezygnacja ze studium

Człowiek, którzy odrzuca możliwość zostania "gwiazdą" przy minimalnym lub wręcz żadnym zaangażowaniu własnym, nie tylko nie nadaje się na promotora. Nie nadaje się na żadne stanowisko, powyżej pastuszka gęsi.
Emilia Szwarc

Emilia Szwarc Student, Uniwersytet
Marii
Curie-Skłodowskiej w
Lublinie

Temat: rezygnacja ze studium

Doktorant nie jest samodzielnym pracownikiem naukowym.Wydaje mi się, że w tej sytuacji promotor pownien być dla swojego podopiecznego swoistym oparciem. Zakładając, że decyzja o podjęciu opieki nad danym doktorantem jest świadomą decyzją promotora można powiedzieć, że w pewnym stopniu ponosi on odpowiedzialność za postępy w pracy owego doktoranta. Nie twierdzę, że jest to pełna odpowiedzialność (byłaby to oczywista bzdura), ale jednak w przyszłości przy obronie nazwisko promotora widnieje tuz obok nazwiska doktoranta. Bianka wcześniej napisała, że jej praca ma niską wartość merytoryczną z uwagi na niewielkie zainteresowanie i pomoc promotora. Jeśli tak rzeczywiście jest to rezygnując ze studiów i obrony tej pracy Bianka zaoszczędziła sobie wstydu no i tym samym zrobiła przysługę promotorowi. Tak ja to widzę. Pozdrawiam.

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Każdy człowiek musi współpracować w jakiejś drużynie, lub choćby mieć możliwość naukowej konsultacji. bo inaczej może się okazać, że w swoim toku myślowym goni w piętkę i wyważa otwarte drzwi, lub co gorsza produkuje teorie, które zasługują najwyżej na ignobla. Ja u siebie w zespole byłam jedyną (!) osobą zajmującą się zupełnie inną dziedziną nauki niż reszta. dlatego jedyną osobą, która mogła mi udzielić jakiegoś wsparcia to mój promotor, który olał sprawę.

A wypowiedź Konrada przemilczę, bo jest równie pompatyczna co idiotyczna.

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

a co do mojego promotora, to przysługi mu raczej nie zrobię, bo jego poprzedni doktorant został wyrzucony ze studium, bo nie spełnił kryteriów przyjęcia na drugi rok, a doktorantka po czterech latach przeniosła się na inną uczelnię. więc jeśli ja zrezygnuję, to będzie raczej koniec jego uczelnianej kariery.

no ale na pewno oddam przysługę kolejnym nieświadomym sytuacji biedakom.

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Emilia S.:
Doktorant nie jest samodzielnym pracownikiem naukowym.Wydaje mi się, że w tej sytuacji promotor pownien być dla swojego podopiecznego swoistym oparciem. Zakładając, że decyzja o podjęciu opieki nad danym doktorantem jest świadomą decyzją promotora można powiedzieć, że w pewnym stopniu ponosi on odpowiedzialność za postępy w pracy owego doktoranta. Nie twierdzę, że jest to pełna odpowiedzialność (byłaby to oczywista bzdura), ale jednak w przyszłości przy obronie nazwisko promotora widnieje tuz obok nazwiska doktoranta.

Jasne i dlatego promotor prowadzi doktoranta, a nie wyręcza go w pracy.
Bianka wcześniej napisała, że jej praca ma niską wartość merytoryczną z uwagi na niewielkie zainteresowanie i pomoc promotora. Jeśli tak rzeczywiście jest to rezygnując ze studiów i obrony tej pracy Bianka zaoszczędziła sobie wstydu no i tym samym zrobiła przysługę promotorowi.

Lepiej późno niż wcale. Ja tez nie chciałbym podpisywać swoim nazwiskiem jakiegoś gniota, na szczęście mój promotor nie dopuści do publikacji takiej pracy. Mówi się o likwidacji habilitacji. Co będzie znaczyło bycie doktorem jeśli bronione pracę będą miały kiepską jakość? Przy okazji skoro tej habilitacji by nie było, wtedy doktor będzie musiał być bardziej samodzielny w działaniu niż dotychczas, bo będzie pracował na swoje nazwisko, a nie uratuje go ewentualne hab. w tytule.
Tak ja to widzę. Pozdrawiam.

W takim razie się zgadzamy ze sobą. Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Bianka 'Roback' P.:
Każdy człowiek musi współpracować w jakiejś drużynie, lub choćby mieć możliwość naukowej konsultacji. bo inaczej może się okazać, że w swoim toku myślowym goni w piętkę i wyważa otwarte drzwi, lub co gorsza produkuje teorie, które zasługują najwyżej na ignobla. Ja u siebie w zespole byłam jedyną (!) osobą zajmującą się zupełnie inną dziedziną nauki niż reszta. dlatego jedyną osobą, która mogła mi udzielić jakiegoś wsparcia to mój promotor, który olał sprawę.


Jako jedyny u swojego promotora piszę z zarządzania, reszta to psychologowie. Praca zespołowa nie liczy się za bardzo w Polsce. Inaczej niż na przykład w USA gdzie praca samodzielna jest traktowana raczej podejrzliwie, bo przecież jedna osoba nie jest w stanie "wyprodukować" tak wartościowej pracy jak cały zespół badawczy.

A wypowiedź Konrada przemilczę, bo jest równie pompatyczna co idiotyczna.

A tu pokazałaś jedynie kim jesteś. Nie pisałem o tobie, a o postawach niektórych osób na tym forum. To, że moja wypowiedź była tuż pod twoją to akurat tylko kwestia czasu kiedy byłem obecny i miałem chwilę, żeby się wypowiedzieć. Nie każdy musi mieć magistra, tym bardziej nie każdy musi mieć doktora. Proste.

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Tomasz T. Z.:

Sugerujesz, ze Twoj post odnosi sie do historii Bianki? Bo jak dla mnie to w pelni ja rozumiem i sadze ze jej od siedmiu bolesci promotor po prostu na promotora sie nie nadaje.

Nie, mój post odnosi się do konkretnych postaw. Takich jakie widać na przykład u niektórych studentów Wyższych Szkół Administracji, Biznesu, Prawa, Teologii i Informatyki. Cos mi się należy, wszyscy rzucają mi kłody pod nogi. Co do promotora Bianki nie wypowiem się, bo go nie znam. Sam trafiłem na osobę, z którą się dobrze dogaduje, odpukać.
Agata M.

Agata M. yes, I can! -
copywriter/mediator/
PR - freelancer

Temat: rezygnacja ze studium

W pełni się zgadzam z Konradem. Promotor doktoranta to nie zabawa w przedszkole i prowadzenie za rękę. Tak naprawdę jego celem jest jedynie konsultacja tego, co doktorant tworzy samodzielnie. Są promotorzy lepsi i gorsi, jeżeli Bianka miała gorszego promotora to może trzeba było go zmienić, a nie narzekać? Ja mam promotora spoza swojego wydziału, a są też możliwości, żeby był z innej uczelni. Jak to wszystko wygląda, zależy w większości od doktoranta.
Byłaś Bianka na jakiejś konferencji, opublikowałaś gdzieś ten swój super pomysł co czyni profesorów sławnymi? Jakby poszła fama w światek naukowy to miałabyś pewnie kolejkę chętnych, zarówno do zrealizowania go, jak i promowania Twojego dr.
Pozdrowienia

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Agato, nie wiem, skąd i po co ta ironia i jad. Odpowiadam po kolei:

1. promotora zmienić nie mogłam z tego względu, że nikt z mojego miasta oprócz tej jednej osoby nie interesuje się "uprawianą" przeze mnie dziedziną i nie podjąłby sie prowadzenia takiego doktoratu ze względu na brak wiedzy merytorycznej w tym zakresie.

2. na konferencjach owszem byłam, widziałam też, co prezentuja inni ludzie "z działki". jednak nie miałam wolnej ręki w wyborze tematyki, która tam prezentowałam (myślałam, że to zwyczajowe postępowanie, że promotor zatwierdza to, z czym doktorant jedzie?).

3. opublikowanie lub przedstawienie pomysłu na konferencji wymaga wcześniejszego choćby pobieżnego opracowania tematu, przygotowania czegoś, co może byc podstawa do dyskusji. miałam jechac na konferencję i powiedzieć "słuchajcie panowie profesorowie, mam taki a taki pomysł, nie będe go realizować i chcę go wam sprzedać"? takich naiwnych to nie sieją. tym bardziej że pomysł był stosunkowo prosty do wykonania i jestem przekonana, że ktoś by go kupił. żeby jeszcze promotor dał mi do zrozumienia, że jednoznacznie nie interesuje go działanie, to mogłabym rzeczywiście kogoś tym zainteresować, ale on zwlekał z odpowiedzią, kazał mi napisać wstępne założenia w celu zainteresowania tym krajowego towarzystwa naukowego (wskazany był patronat), a przewodniczący towarzystwa złamał nogę i spotkanie sie nie odbyło, były kolejne przeszkody a wreszcie sprawa poszła w zapomnienie.

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Agato, nie wiem, skąd i po co ta ironia i jad. Odpowiadam po kolei:

1. promotora zmienić nie mogłam z tego względu, że nikt z mojego miasta oprócz tej jednej osoby nie interesuje się "uprawianą" przeze mnie dziedziną i nie podjąłby sie prowadzenia takiego doktoratu ze względu na brak wiedzy merytorycznej w tym zakresie.

2. na konferencjach owszem byłam, widziałam też, co prezentuja inni ludzie "z działki". jednak nie miałam wolnej ręki w wyborze tematyki, która tam prezentowałam (myślałam, że to zwyczajowe postępowanie, że promotor zatwierdza to, z czym doktorant jedzie?).

3. opublikowanie lub przedstawienie pomysłu na konferencji wymaga wcześniejszego choćby pobieżnego opracowania tematu, przygotowania czegoś, co może byc podstawa do dyskusji. miałam jechac na konferencję i powiedzieć "słuchajcie panowie profesorowie, mam taki a taki pomysł, nie będe go realizować i chcę go wam sprzedać"? takich naiwnych to nie sieją. tym bardziej że pomysł był stosunkowo prosty do wykonania i jestem przekonana, że ktoś by go kupił. żeby jeszcze promotor dał mi do zrozumienia, że jednoznacznie nie interesuje go działanie, to mogłabym rzeczywiście kogoś tym zainteresować, ale on zwlekał z odpowiedzią, kazał mi napisać wstępne założenia w celu zainteresowania tym krajowego towarzystwa naukowego (wskazany był patronat), a przewodniczący towarzystwa złamał nogę i spotkanie sie nie odbyło, były kolejne przeszkody a wreszcie sprawa poszła w zapomnienie.

konto usunięte

Temat: rezygnacja ze studium

Nie za bardzo rozumiem, dlaczego Bianka jest atakowana.

Każda uczelnia jest inna, każda rządzi się swoimi prawami, na każdej inaczej wyglądają studia doktoranckie. Każdy promotor jest inny i to wiemy ze swojego doświadczenia.

Nie wydaje mi się by Bianka potrzebowała karcenia, czy zwracania uwagi, że studia doktoranckie to nie przedszkole.

Temat: rezygnacja ze studium

Joanna Piątek - P.:
Nie za bardzo rozumiem, dlaczego Bianka jest atakowana.

Każda uczelnia jest inna, każda rządzi się swoimi prawami, na każdej inaczej wyglądają studia doktoranckie. Każdy promotor jest inny i to wiemy ze swojego doświadczenia.

Nie wydaje mi się by Bianka potrzebowała karcenia, czy zwracania uwagi, że studia doktoranckie to nie przedszkole.

Nic do dodania -- nie lubie takiego 'polskiego moralizatorstwa'.
Agata M.

Agata M. yes, I can! -
copywriter/mediator/
PR - freelancer

Temat: rezygnacja ze studium

Bianko,
nie wiem gdzie doszukałaś się jadu i ironii. Ja po prostu zapytałam czy zrobiłaś coś w innym kierunku kiedy kierunek: promotor okazał się być ślepą uliczką.
co do reszty: mój promotor nawet nie do końca się orientuje na jakich konferencjach bywam, bo wszystko (łącznie ze "zwykłymi" publikacjami) załatwiam sobie sama. Niektóre rzeczy trzeba załatwić sobie samemu - polska nauka kuleje, zarówno pod względem finansowym jak i czasami niestety merytorycznym. I niejednokrotnie trzeba to przeskoczyć. takim przeskokiem jest dla mnie np. pojechanie na konferencję z praca teoretyczną, jeżeli badań bez pomocy zrobić się nie da. Ale nie znam się na medycynie, może jest inaczej.
Anyway - your life, your choice i tyle mojego debatowania w tym temacie.
Agata M.

Agata M. yes, I can! -
copywriter/mediator/
PR - freelancer

Temat: rezygnacja ze studium

Tomasz T. Z.:

Nic do dodania -- nie lubie takiego 'polskiego moralizatorstwa'.

a skąd wiesz że polskie i że moralizatorstwo? Jak to się dzieje że czytasz między wierszami coś czego tam nie ma? :)

Temat: rezygnacja ze studium

Agata M.:
Tomasz T. Z.:

Nic do dodania -- nie lubie takiego 'polskiego moralizatorstwa'.

a skąd wiesz że polskie i że moralizatorstwo? Jak to się dzieje że czytasz między wierszami coś czego tam nie ma? :)
Jak nie ma jak jest?

Przypominam pytanie -- czy za rezygnacje ze studiow doktoranckich ktos sie przyczepi i poprosi o zwrot PLN?

Co komu do tego, czy Bianka wiedziala co robi, czy nie wiedziala, czy rozmawiala, czy nie -- po co w ogole ona ma sie tutaj na forum z czegokolwiek tlumaczyc?

Radze zachowac swoje dygresje dla siebie, bo kazdy jest dorosly, zeby podejmowac decyzje i ponosic wszelkie ich konsekwencje.
Agata M.

Agata M. yes, I can! -
copywriter/mediator/
PR - freelancer

Temat: rezygnacja ze studium

Tomku, całkowicie się z Tobą zgadzam! Bianka jest na tyle dorosła, że umieszczając na forum pytanie, na które odpowiedzieć może jedynie pani z właściwego dziekanatu, uczyniła ze swojej decyzji sprawę publiczną, dając tym samym możliwość wypowiedzenia się wszystkim uczestnikom tego forum. To że doszliśmy do rozważań takich do jakich doszliśmy wynika z miłego nawyku robienia dygresji :) Mnie na przykład ten temat interesuje o tyle, że ja nie wyobrażam sobie takiej decyzji i ciekawią mnie motywacje, które ją spowodowały - dlatego go drążę, żeby lepiej poznać okoliczności, w czym niektórzy upatrują się jakiś diabelsko moralizatorskich sztuczek i ironii. Być może wynika to z tego że piszę szybko i konkretnie, żeby zająć mało miejsca :). (Czy gdziekolwiek napisałam "Bianko źle robisz! Nie możesz teraz zrezygnować!" etc?? - gdzie znalazłeś jakieś moralizatorstwo?) Jeżeli Bianka uważa że decyzja jest słuszna, to znaczy że decyzja jest słuszna i tyle.
Paulina Jakubanis

Paulina Jakubanis Dogonić marzenia

Temat: rezygnacja ze studium

To że nikt doktoranta za rączkę prowadzić nie będzie to się zgodzę, ale jednak do promotora należy czuwanie nad stroną formalną powstającej rozprawy. Więc nie wyobrażam sobie jak promotor może oddawać nie poprawiony,nie skomentowany tekst...W końcu jeśli praca otrzyma negatywne recenzje to będzie wstyd też dla niego. Czy opieka naukowa ma polegać tylko na tym, że nazwisko pana/pani profesor znajdzie się na stronie tytułowej pracy? No chyba nie, prawda?

Następna dyskusja:

Rezygnacja z kontroli partii




Wyślij zaproszenie do