Temat: ile literatury?
Joanna C.:
Beata, u mnie było: im więcej artykułów tym lepiej. Im nowsza literatura, tym lepiej. Podobnie doceniano dużo publikacji zagranicznych.
Współczynnik 50% publikacji zagranicznych do całości i ok 60% artykułów do wszystkich pozycji były pochwalone w recenzji.
Myślę, że w przypadku mojego doktoratu kluczową sprawę miał bardzo dobrze rozpoznany temat, którym się zajmowałam i duże znaczenie najnowszych wyników badań.
Tak myślałam :-) Moja promotorka nie liczy, ale ma dokładnie takie samo zdanie, które ja z radością z nią podzielam ;-)
Marcin B.:
Pytanie czy warto na to zwracac uwage... Bibliografia to cos, co jest produktem ubocznym pisania. I tyle. Wplyw listy 100 odnosnikow na ocene 3-5 pracy jest znikomy czy wrecz zaden. A jezeli nie jest znikomy to powinien byc.
Kiedy skladalem (edytorsko) calosc do kupy w ciagu ostatniego tygodnia to przez sekunde nie zastanawialem sie nad a) iloscia pozycji - dlaczego wiecej ma rownac sie lepiej?, b) stosunkiem krajowe/zagraniczne (swoja droga co to za cudaczny wspolczynnik?), c) stosunkiem ksiazki/artykuly (?), d) wiekiem <= 5 lat - ok,
> to akurat ma pewien sens.
Nie wiem, moze to ta "polska specyfika" ale z ww. punktow trzy pierwsze nosza znamiona sztuki dla sztuki i przypominaja dyskusje czy doktorat ma miec 100 stron (boze bron) czy sluszne 350 ;)
Marcin, nie do końca się mogę z Tobą zgodzić, choć też uważam, że sztuczne rozdmuchiwanie literatury jest bez sensu.
Jeżeli w pracy stawiasz hipotezy, prowadząc badania ilościowe to nieco inna sprawa. W moim przypadku - musiałam skądś wyprowadzić pytania badawcze i oczywiście zrobiłam to - w pewnym uproszczeniu - na podstawie analizy literatury przedmiotu i odszukaniu literature gap.
Sama lista bibliograficzna być może i jest wynikiem ubocznym, ale nie pisania, tylko całego procesu badawczego. Trudno jest badać coś zjawiska, których kontekstu nie znasz, stąd przed przystąpieniem do badań trzeba po prostu być oczytanym.
Co do lit. zagranicznej, wieku itp:
a) zgadzam się - więcej wcale nie równa się lepiej. Trudno jednak mieć głębszą naukową refleksję po przeczytaniu 20 książek.
b) w mojej dzidzinie polska nauka jest zdecydowanie w tyle za tym, co dzieje się na świecie. Skąd to wiem? Ano z lektury pozycji zagranicznych i udziału w konferencjach zagranicą. Gdybym bazawała na lit. polskiej, daleko bym tym statkiem nie popłynęła ;-)
c) artykuły są często istotniejsze, bo prezentują absolutnie najnowsze trendy i wyniki badań. Zanim zostanie wydana publikacja książkowa upływa trochę czasu. Oczywiście czasopismo czasopismu nie równe - ja cytuję właściwie tylko te, które są na liście filadelfijskiej (mam gwarancję ich rygoryzmu metodologicznego, zazwyczaj podwójnej ślepej recenzji - czyli wysokiej jakości naukowej).
d) wiek: w wielu dziedzinach, zwłaszcza tych młodych (ja się właśnie taką zajmuję) dynamika jest niesamowita. 10 lat temu właściwie nikt nie pisał na temat, którym się zajmuję. Poza tym uważam (subiektywna opinia), że doktorant powinien być na bieżąco z tym co się dzieje w jego dyscyplinie. Dowodem na to jest np. to, że sięga i umiejętnie wykorzystuje najnowsze publikacje.