Katarzyna D.

Katarzyna D. GIS, Geografia,
Kartografia,
Teledetekcja,
Planowanie Prz...

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Witam wszystkich,
bardzo proszę o poradę. Sprawa jest następująca:
w czerwcu zdałam egzamin magisterski. Katedra, gdzie studiowałam, jest wydawcą czasopisma naukowego i kierownik katedry stwierdził, że warto jest skrócić pracę magisterską i opublikować. Obecnie katedra zbiera artykuły do publikacji. Mój promotor, za moimi plecami, bez mojej zgody i wiedzy streścił moją pracę, po czym napisał mi maila, że wysłał artykuł do recenzji i żebym przysłała mu zdjęcie i parę słów o sobie aby mógł umieścić na końcu artykułu.
Siebie wpisał jako głównego autora artykułu a mnie jako współautora. Oczywiście nie przysłał mi nawet treści artykułu który powstał z MOJEJ pracy magisterskiej.
Odpisałam, że nie zgadzam się na wspólną publikację.
Z kolei on odpisał, że w takim razie on nie zgadza się abym ja publikowała gdziekolwiek dane w jakiejkolwiek postaci, które udostępniła mi katedra do badań. Zaznaczę, że dane to lotnicze zdjęcia hiperspektralne, które posłuży mi do stworzenia mapy pokrycia terenu i w zasadzie oprócz 1 małego jpga w pracy nie było oryginalnych danych a jedynie ich opis ogólny i wyniki analiz w formie tabelarycznej i map.
PYTANIE: czy mogę publikować swoją pracę magisterską, bez konsekwencji prawnych dla mnie? Dodam, że NIE PODPISYWAŁAM żadnego zobowiązania o nieudostępnianiu danych i wykorzystaniu tylko do pracy magisterskiej.

PS. W ogóle to uważam za skandaliczne dopisywanie się promotora do publikacji z pracy magisterskiej, w której nie pomógł mi nawet w 1% i oprócz udostępnienia danych nie potrafił mi pomóc w realizacji badań. Nie był w stanie nawet dać wskazówek do pracy bo najzwyczajniej na świecie nie operował takim warsztatem i wiedzą, która była niezbędna do wykonania badań.

konto usunięte

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Katarzyna N.:

Nie możesz się nim dogadać? Pomijają kwestie prawne - popsujesz sobie kontakty, które na pewno przydadzą Ci się, jeśli zamierzasz publikować coś w przyszłości.

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Katarzyna N.:
PYTANIE: czy mogę publikować swoją pracę magisterską, bez konsekwencji prawnych dla mnie? Dodam, że NIE PODPISYWAŁAM żadnego zobowiązania o nieudostępnianiu danych i wykorzystaniu tylko do pracy magisterskiej.

http://e-prawnik.pl/biznes/wlasnosc-przemyslowa-i-praw...

"W terminie 6 miesięcy od momentu obrony student doznaje zatem ograniczenia w dysponowaniu swoim utworem w postaci zakazu publikacji we własnym zakresie. Dopiero w sytuacji, gdy uczelnia nie skorzysta z prawa pierwszeństwa publikacji pracy, student może uczynić to we własnym zakresie."
Katarzyna D.

Katarzyna D. GIS, Geografia,
Kartografia,
Teledetekcja,
Planowanie Prz...

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Tomasz Szmidt:
Katarzyna N.:

Nie możesz się nim dogadać? Pomijają kwestie prawne - popsujesz sobie kontakty, które na pewno przydadzą Ci się, jeśli zamierzasz publikować coś w przyszłości.


W tej katedrze lepiej nie mieć kontaktów. Atmosfera jest wręcz niezdrowa i nie chcę mieć nic do czynienia z pracownikami naukowymi tej jednostki. Ten pracownik nagminnie dopisuje się do tekstów swoich magistrantów obiecując im np. w zamian studia doktoranckie. Ja z tej propozycji nie skorzystałam i w tym cały problem.
Niestety dogadanie się nie wchodzi w grę. Nie będę jednak wchodzić na ścieżkę wojenną aby nie zniżać się do poziomu tego pana. Poczekam i zobaczę jak daleko się posunie w wtedy podejmę właściwe kroki.
Katarzyna D.

Katarzyna D. GIS, Geografia,
Kartografia,
Teledetekcja,
Planowanie Prz...

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Jakub Botwicz:
Katarzyna N.:
PYTANIE: czy mogę publikować swoją pracę magisterską, bez konsekwencji prawnych dla mnie? Dodam, że NIE PODPISYWAŁAM żadnego zobowiązania o nieudostępnianiu danych i wykorzystaniu tylko do pracy magisterskiej.

http://e-prawnik.pl/biznes/wlasnosc-przemyslowa-i-praw...

"W terminie 6 miesięcy od momentu obrony student doznaje zatem ograniczenia w dysponowaniu swoim utworem w postaci zakazu publikacji we własnym zakresie. Dopiero w sytuacji, gdy uczelnia nie skorzysta z prawa pierwszeństwa publikacji pracy, student może uczynić to we własnym zakresie."


Bardzo Ci dziękuję! teraz jestem trochę spokojniejsza. W takim razie czekam do końca grudnia i w styczniu spróbuję opublikować.
Pozdrawiam!

konto usunięte

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

W imieniu tych pracowników wyższych uczelni, którzy nie dopisują się do prac stworzonych przez studentów i podwładnych, wyrażam ubolewanie, że przypadki opisane przez Panią Katarzynę mają miejsce. Nie mamy na razie realnych możliwości, by takie praktyki ukrócić. Coś takiego jak rzetelna krytyka naukowa, czy też ostracyzm wobec nieetycznych postępków, w praktyce wyższych uczelni nie istnieje. Słyszałem o przypadkach, że pracownik naukowy wystąpił przeciwko koledze, który postępuje nieetycznie. Prawie zawsze takie sytuacje kończyły się źle dla "krytykanta", który kala własne gniazdo. W przypadku Pani Katarzyny radziłbym porozmawiać z radcą prawnym uczelni w sprawie możliwości samodzielnego opublikowania pracy magisterskiej. Wszystkim zaś studentom radze, by zanim wybiorą seminarium i promotora, zrobili dobry wywiad.
Piotr Tomasz Piotrowski

Piotr Tomasz Piotrowski Inżynier Testów,
Analityk Danych,
Menedżer, Działacz
społ...

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Podumowujac powyzsze wypowiedzi. Autorem publikacji moze byc osoba, ktora cos do niej wniosla. Kolejnosc autorow odzwierciedla ich wklad do konkretnej publikacji, a nie dorobek naukowy, czy kolejnosc alfabetyczna nazwisk.
Kuba Gnatowski

Kuba Gnatowski felietonista,
kolorowy magazyn
branżowy

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Katarzyna N.:
Tomasz Szmidt:
Katarzyna N.:

Nie możesz się nim dogadać? Pomijają kwestie prawne - popsujesz sobie kontakty, które na pewno przydadzą Ci się, jeśli zamierzasz publikować coś w przyszłości.


W tej katedrze lepiej nie mieć kontaktów. Atmosfera jest wręcz niezdrowa i nie chcę mieć nic do czynienia z pracownikami naukowymi tej jednostki. Ten pracownik nagminnie dopisuje się do tekstów swoich magistrantów obiecując im np. w zamian studia doktoranckie. Ja z tej propozycji nie skorzystałam i w tym cały problem.
Niestety dogadanie się nie wchodzi w grę. Nie będę jednak wchodzić na ścieżkę wojenną aby nie zniżać się do poziomu tego pana. Poczekam i zobaczę jak daleko się posunie w wtedy podejmę właściwe kroki.

Gratuluję odwagi i stanowczości, ale w świecie naukowym pełno jest takiego "dogadywania się", wszystko tak działa. No, może prawie. Nie pochwalam tego i między innymi dlatego już tam nie jestem, wolę czytelniejsze zasady, ale żeby to zmienic to chyba trzeba by cały system wywalić i zbudowac od początku. I tak jestem pełen podziwu dla ciebie.

konto usunięte

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Kuba Gnatowski:
Gratuluję odwagi i stanowczości, ale w świecie naukowym pełno jest takiego "dogadywania się", wszystko tak działa. No, może prawie. Nie pochwalam tego i między innymi dlatego już tam nie jestem, wolę czytelniejsze zasady, ale żeby to zmienic to chyba trzeba by cały system wywalić i zbudowac od początku. I tak jestem pełen podziwu dla ciebie.

Bardzo ciekawe gdzie masz te czytelniejsze zasady. Ja mam z jednym i drugim (biznesowym) światem na codzień do czynienia, i nie widzę w pełni czytelnych zasad w żadnym z nich.
Z tego wszystkiego, to najlepsza jest własna działalność - sam ustalasz swoje zasady, a jak jesteś dobry, to dyktujesz je innym.

Pisałem o dogadaniu, bo jednak bez danych, które katedra udostępniła ta praca magisterska by nie powstała. Nie ma znaczenia w tym momencie to, że promotor palcem nie kiwnął by pomóc.

W przypadku samodzielnej publikacji, jeśli jest się kimś nowym zewnątrz, bez stopnia naukowego, to na recenzję poczeka się trochę.Tomasz Szmidt edytował(a) ten post dnia 16.10.09 o godzinie 21:46
Agata B.

Agata B. Content marketer(ka)
zaskakująca
kreatywnością,
właścicie...

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Ja od promotorki usłyszałam, że mam pamiętać - publikacja tylko za jej zgodą i najpierw będzie jej nazwisko. Dwa razy mi to powtórzyła. Jej wkład w pracę był zerowy.

Dziś jestem już po obronie, chce opublikować pracę i niestety nie mogę - promotorka nie powiedziała mi, że aby publikować badania muszę je robić za zgodą komisji bioetycznej.
Dlaczego nie powiedziała?Prawdopodobnie dlatego, że nie skorzystałam z jej narzędzia badawczego, tylko skonstruowałam własny - dopasowany wyłącznie do tematu pracy, a nie badań całego zakładu.

Tak się robi naukę w Polsce.Agata Białachowska edytował(a) ten post dnia 16.10.09 o godzinie 22:43
Kuba Gnatowski

Kuba Gnatowski felietonista,
kolorowy magazyn
branżowy

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Bardzo ciekawe gdzie masz te czytelniejsze zasady. Ja mam z jednym i drugim (biznesowym) światem na codzień do czynienia, i nie widzę w pełni czytelnych zasad w żadnym z nich.
Z tego wszystkiego, to najlepsza jest własna działalność - sam ustalasz swoje zasady, a jak jesteś dobry, to dyktujesz je innym.

Tak, masz rację, ja też siedziałem w jednym i drugim środowisku, ale naprawdę w paru kwestiach odetchnąłem z ulgą. Dla mnie to naprawdę duży komfort,że jak w pracy się nie układa, to mogę zwyczajnie wysłać CV do innej firmy i jest realna szansa, że się do niej dostanę. Na uczelni jak wiesz nie ma nawet takiej procedury, żeby się gdzieś zgłosić i być wziętym pod uwagę. Poza tym w biznesie możesz zrobić sobie np. licencję zawodową i dostać awans lub podwyżkę bez żadnego dogadywania się, matkowania, łaski robienia. Może powiesz,że na uczelni możesz habilitację zrobić, to ja odpowiem, bardzo bym chciał, ale przeraża mnie ta cała procedura jak to ja nazywam uznaniowo-roszczeniowa. W biznesie ludzi konfrontuje rynek i to wszystkich, mnie, ciebie i twego szefa, poza tym za nieprzestrzeganie prawa częscie coś grozi, więc ludzie znają prawo i bardziej się pilnują. Na uczelni jest mało takiej konfrontacji z rzeczywistością i trochę każdy robi co uważa, co czasem jets dobre a czasem nie.
To mam na myśli. A własny biznes oczywiście,że tak, jak potrafisz!
Katarzyna D.

Katarzyna D. GIS, Geografia,
Kartografia,
Teledetekcja,
Planowanie Prz...

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Tomasz Szmidt:
Kuba Gnatowski:
Gratuluję odwagi i stanowczości, ale w świecie naukowym pełno jest takiego "dogadywania się", wszystko tak działa. No, może prawie. Nie pochwalam tego i między innymi dlatego już tam nie jestem, wolę czytelniejsze zasady, ale żeby to zmienic to chyba trzeba by cały system wywalić i zbudowac od początku. I tak jestem pełen podziwu dla ciebie.

Bardzo ciekawe gdzie masz te czytelniejsze zasady. Ja mam z jednym i drugim (biznesowym) światem na codzień do czynienia, i nie widzę w pełni czytelnych zasad w żadnym z nich.
Z tego wszystkiego, to najlepsza jest własna działalność - sam ustalasz swoje zasady, a jak jesteś dobry, to dyktujesz je innym.

Pisałem o dogadaniu, bo jednak bez danych, które katedra udostępniła ta praca magisterska by nie powstała. Nie ma znaczenia w tym momencie to, że promotor palcem nie kiwnął by pomóc.

W przypadku samodzielnej publikacji, jeśli jest się kimś nowym zewnątrz, bez stopnia naukowego, to na recenzję poczeka się trochę.Tomasz Szmidt edytował(a) ten post dnia 16.10.09 o godzinie 21:46

Panie Tomku, praca by powstała, byłby to co prawda inny poligon badawczy a zdjęcia byłyby satelitarne a nie lotnicze ale metodykę opracowałabym taką samą, albo bardzo podobną.
Chodzi o to, że potraktowali mnie przedmiotowo. Już w czasie pisania pracy promotor zagroził mi, że jeżeli do czerwca nie zrobię tych badań i się nie obronię w pierwszym terminie, to on mi utrudni w ogóle obronę, bo jemu są te badania potrzebne do habilitacji i ktoś musi dla niego to zrobić.
Siedziałam cichutko ze strachu i śpieszyłam się z badaniami bo chciałam się obronić. Przyrzekłam sobie jednak, że za ten cały mobbing, którego doświadczyłam w czasie pisania pracy nie dam się dopisać komukolwiek do mojego dorobku.

Zasięgnęłam opinii bardzo znanego i szanowanego Profesora, kierownika jednego z instytutów PAN. Jego reakcja była taka jak Wasza. Stwierdził, że jest to nieetyczne i nieobyczajne, aby tak postępować z własnym studentem i kraść jego dorobek intelektualny. Poradził mi dać sobie spokój z tym czasopismem naukowym (ma tylko 2 punkty)i polecił wysłać tekst do bardziej poczytnego i lepiej punktowanego czasopisma naukowego - tak też w styczniu zrobię.
Stwierdził w dodatku, że gdyby adiunkt w jego instytucie robił takie rzeczy i dorobek naukowy składał się z publikacji powstałych przez dopisywanie do kogoś, to taki delikwent nie miałby szans na habilitację.

Smutne jest to, że ktoś tak psuje opinię środowiska polskiej nauki. Właśnie sprawdziłam: na 87 publikacji tylko 11 jest samodzielnych (jest to głównie przetworzenie badań z doktoratu i pracy magisterskiej) pozostałe to publikacje, w których ten człowiek dopisał się do kogoś (połowa to jego magistranci!). To wskazuje na niesamodzielność i niezaradność naukową. Czy w takim razie, taka osoba powinna starać się o habilitację?

konto usunięte

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Kuba Gnatowski:
Na uczelni jak wiesz nie ma nawet takiej procedury, żeby się gdzieś zgłosić i być wziętym pod uwagę.

Niestety prawda.
Poza tym w biznesie możesz zrobić sobie np. licencję zawodową i dostać awans lub podwyżkę bez żadnego dogadywania się, matkowania, łaski robienia.

Nie jest tak łatwo. Zarówno awanse, jak i podwyżki są bardzo często uznaniowe. A na uczelni do pełnienia wielu funkcji, trzeba mieć kwalifikacje poświadczone odpowiednim stopniem naukowym. Czy te stopnie są przyznawane uczciwie, to inna bajka. Zwłaszcza habilitacja to w ogóle jakieś dziwactwo, niektórzy dostają po wygłoszeniu referatu jak na studiach magisterskich, inni prezentują ogromny dorobek, a generalnie całość musi zaakceptować "środowisko". Jak, za co - nie wiadomo.
W biznesie ludzi konfrontuje rynek i to wszystkich, mnie, ciebie i twego szefa,

Na szczęście, ale i niestety. Bywa, że człowiek pod naciskiem klienta robi rzeczy, po których rano wstydzi się spojrzeć w lustro. Bywa, że szef, który nie ma pojęcia o Twojej pracy, wydaje polecenia przeczące logice, czy regułom sztuki. Albo po prostu żąda nieuczciwego postępowania (np. oszukania klienta, co oczywiście bywa nazywane półprawdą, elegancką prezentacją wyników, itp.) i z niego rozlicza... Na uczelni masz w pracy badawczej swobodę - piszesz dokładnie to, co uważasz za słuszne i dyrektor instytutu czy generalnie przełożony nie ma nic do tego. Zwykle też nie ma nic do tego jak prowadzisz zajęcia i co na nich robisz.
poza tym za nieprzestrzeganie prawa częscie coś grozi, więc ludzie znają prawo i bardziej się pilnują.

To fakt.
Na uczelni jest mało takiej konfrontacji z rzeczywistością i trochę każdy robi co uważa, co czasem jets dobre a czasem nie.

A konfrontacja z rzeczywistością jest czasem dobra, a czasem nie.

Nie widzę moralnej przewagi żadnego środowiska, i z żadnym do końca się nie utożsamiam.

konto usunięte

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Katarzyna N.:
Chodzi o to, że potraktowali mnie przedmiotowo.

W porządku, ja wszystko rozumiem. Mówiąc o dogadaniu, nie miałem na myśli zaprzyjaźnienia. Chodziło mi o to, by samemu coś zyskać. Publikując na własną rękę będzie się dłużej czekać na recenzję niż będąc współautorem z jakimś rozpoznawalnym naukowcem. Dotyczy to każdego szczebla naukowego - im wyżej, tym lepszych czasopism. W tych najlepszych patrzą z jakiego ośrodka pochodzi praca, i często niestety nazwy polskich placówek naukowo-badawczych nic im nie mówią... W związku ciężko dopchać się nawet z dobrą pracą.
Stwierdził w dodatku, że gdyby adiunkt w jego instytucie robił takie rzeczy i dorobek naukowy składał się z publikacji powstałych przez dopisywanie do kogoś, to taki delikwent nie miałby szans na habilitację.

Ciekawe czy również nie miałby szans, gdyby pracowali razem w jednej katedrze 20 lat :-/ Nie, oczywiście, nie mam podstaw wątpić w uczciwość Profesora. I nie wątpię, tylko ciągle widzę jaka jest siła takich starych znajomości. Sukcesem jest sytuacja, kiedy nie damy się wciągnąć w różne nieetyczne układy, będziemy robić swoje i robić to dobrze. Tępienie istniejących patologii - umarł w butach, zostawmy marzycielom :/. Dlatego nie lubię takich deklaracji, za bardzo są obłudne.
To wskazuje na niesamodzielność i niezaradność naukową. Czy
w takim razie, taka osoba powinna starać się o habilitację?

Jest taki profesor, który dochodzi do 1000 publikacji, oczywiście prawie wyłącznie jako współautor... Nawet jeśli pracował 40 lat (ale myślę, ze mniej), to wychodzi mu jedna co dwa tygodnie. Naprawdę, jego wkład do większości musiał być powalający :p.
Katarzyna D.

Katarzyna D. GIS, Geografia,
Kartografia,
Teledetekcja,
Planowanie Prz...

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Tomasz Szmidt:
Katarzyna N.:
Chodzi o to, że potraktowali mnie przedmiotowo.

W porządku, ja wszystko rozumiem. Mówiąc o dogadaniu, nie miałem na myśli zaprzyjaźnienia. Chodziło mi o to, by samemu coś zyskać. Publikując na własną rękę będzie się dłużej czekać na recenzję niż będąc współautorem z jakimś rozpoznawalnym naukowcem. Dotyczy to każdego szczebla naukowego - im wyżej, tym lepszych czasopism. W tych najlepszych patrzą z jakiego ośrodka pochodzi praca, i często niestety nazwy polskich placówek naukowo-badawczych nic im nie mówią... W związku ciężko dopchać się nawet z dobrą pracą.
Stwierdził w dodatku, że gdyby adiunkt w jego instytucie robił takie rzeczy i dorobek naukowy składał się z publikacji powstałych przez dopisywanie do kogoś, to taki delikwent nie miałby szans na habilitację.

Ciekawe czy również nie miałby szans, gdyby pracowali razem w jednej katedrze 20 lat :-/ Nie, oczywiście, nie mam podstaw wątpić w uczciwość Profesora. I nie wątpię, tylko ciągle widzę jaka jest siła takich starych znajomości. Sukcesem jest sytuacja, kiedy nie damy się wciągnąć w różne nieetyczne układy, będziemy robić swoje i robić to dobrze. Tępienie istniejących patologii - umarł w butach, zostawmy marzycielom :/. Dlatego nie lubię takich deklaracji, za bardzo są obłudne.
To wskazuje na niesamodzielność i niezaradność naukową. Czy
w takim razie, taka osoba powinna starać się o habilitację?

Jest taki profesor, który dochodzi do 1000 publikacji, oczywiście prawie wyłącznie jako współautor... Nawet jeśli pracował 40 lat (ale myślę, ze mniej), to wychodzi mu jedna co dwa tygodnie. Naprawdę, jego wkład do większości musiał być powalający :p.

:) ten z tysiącem publikacji to musi być profesor przez małe "p"

Masz rację, ciężko jest publikować bez poparcia pracowników, albo uczelni. Uważam jednak, że można zmienić te stare obyczaje, gdzie trzeba mieć plecy aby się wybić. Właśnie od młodych naukowców będzie zależeć wizerunek i kształt nauki polskiej za kilkanaście lat. Nie dajmy się więc zwariować. Wszystko można zmienić. Oczywiście nie rewolucją, ale przeminą na pewno ze dwa pokolenia zanim nauczymy się szanować czyjąś własność intelektualną i nie będzie sytuacji, że wyższy stopniem pracownik naukowy robi karierę kosztem studentów lub młodszych kolegów.
Co do publikacji to wolę nic nie opublikować niż dać się dopisać do badań osobie, która mi nie pomagała i nie wniosła żadnego wkładu do pracy oprócz wymyślenia tematu. Żenujące jest, że promotor twierdzi, iż skoro on wymyślił temat, to wniósł znaczący wkład w moja pracę - nie pomagał w niczym, bo najzwyczajniej w świecie nie miał pojęcia o oprogramowaniu, którego używałam ani o sieciach neuronowych. Za każdym razem, gdy miałam problem i przychodziłam do niego z pytaniem, to albo odsyłał mnie do innych mówiąc, że on się nie zna, albo twierdził, że poszuka w swoich notatkach jak to zrobić bo używał tego do doktoratu, po czym twierdził, że nie pamięta i notatki mu się zgubiły.
Ech...szkoda słów...ale dziękuję wszystkim za podpowiedzi co należy zrobić z tym fantem.
Pamiętajcie, jak przejdziecie tą ścieżkę naukową do końca to wyciągajcie do studentów pomocną dłoń :)
Pozdrawiam!
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

W biznesie sytuacja jest czysta. Jeśli coś jesteś programistą i napiszesz jakiś program, nawet po godzinach to prawa autorskie należą do firmy. Nie ma tu znaczenia, czy ktoś z firmy Ci pomagał czy nie.
Nie wiem jak jest z pracą magisterską albo inna naukową ale w firmie normalną rzeczą jest to, że ktoś robi jakies tam raporty, prezentacje, a kto inny się pod tym podpisuje. Wiem, że czasami, zwłaszcza młodzi pracownicy, mają o to pretensje, ale ja uważam, że jest to jak najbardziej OK. Jak szef się podpisze pod jakimś raportem to znaczy, że ręczy za jego rzetelność i to wszystko.

Osobiście uważam, że promotor ma prawo być wpisany jako pierwszy w artykule, który jest streszczeniem pracy magisterskiej. Została napisana pod jego kierunkiem. Sam ją streścił. On ją też firmuje swoim nazwiskiem, o dostępie do materiału badawczego nie wspomnę.

konto usunięte

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Piotr eS:
Nie wiem jak jest z pracą magisterską albo inna naukową ale w firmie normalną rzeczą jest to, że ktoś robi jakies tam raporty, prezentacje, a kto inny się pod tym podpisuje.

A gdzie tu normalność, dla mnie taka praktyka to zwykłe złodziejstwo. Pod każdą pracą twórczą ma prawo podpisać się tylko ten, kto do tej pracy wniósł widoczny wkład.

Wiem, że czasami, zwłaszcza młodzi pracownicy, mają o to pretensje,

I maja 100% racji

ale ja uważam, że jest to jak najbardziej OK. Jak szef się podpisze pod jakimś raportem to znaczy, że ręczy za jego rzetelność i to wszystko.

Może ręczyć, ale nie może sobie rościć pretensji do współautorstwa.

Osobiście uważam, że promotor ma prawo być wpisany jako pierwszy w artykule, który jest streszczeniem pracy magisterskiej. Została napisana pod jego kierunkiem. Sam ją streścił. On ją też firmuje swoim nazwiskiem, o dostępie do materiału badawczego nie wspomnę.

Problem polega na tym, że zbyt wielu tak właśnie myśli. Promotor ma obowiązek prowadzić swojego podopiecznego, nawet czasami za rękę - ale to nie daje mu prawa, nawet najmniejszego, do podpisywania się jako współautor jego dorobku. Wręcz nie wolno mu tego robić - praca magisterska, doktorska, habilitacyjna mają być samodzielnym dziełem autora lub autorów starających się o dany szczebel awansu. Gdyby udowodniono, że promotor wniósł istotny wkład do takiej pracy, to byłaby podstawa do unieważnienia stopnia lub tytułu. Rozbawił mnie argument - że streszczenie czyjejś pracy daje jakiekolwiek prawa do poczuwania się bycia autorem nowego "dzieła". Przecież już piszącym pracę licencjacką powtarza się - to nie może być streszczenie jakiejś książki lub nawet kilku książek. Streszczenie nie jest samodzielnym dziełem.Zbigniew O. edytował(a) ten post dnia 18.10.09 o godzinie 11:26

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Piotr eS:
W biznesie sytuacja jest czysta. Jeśli coś jesteś programistą i napiszesz jakiś program, nawet po godzinach to prawa autorskie należą do firmy. Nie ma tu znaczenia, czy ktoś z firmy Ci pomagał czy nie.

Tu już wchodzisz na obszar który nie jest aż tak czysty.

konto usunięte

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Zbigniew O.:
Gdyby udowodniono, że promotor
wniósł istotny wkład do takiej pracy, to byłaby podstawa do unieważnienia stopnia lub tytułu.

A to jest zabawny fragment - przepraszam - przyjmując
ten tok rozumowania należałoby odebrać tytuły większości broniących prace magisterskie.
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: dopisywanie się promotora do publikacji z pracy...

Panie Zbigniewie,
Jak już wspomniałem nie wiem jak jest na uczelni. Mogę się mylić, bo przecież magistrant to nie pracownik i z tego powodu może być inaczej.
Jeśli chodzi o firmę to, to co wytworzyli pracownicy nalezy do pracodawcy. Chciałbym żeby było inacze i bardzo chętnie usłyszę, że jest inaczej.Piotr eS edytował(a) ten post dnia 18.10.09 o godzinie 14:43



Wyślij zaproszenie do