Temat: Doktorat w ubikacji?
Tomasz S.:
Nie pożytecznego. Równie dobrze można płacić studentom, bo przecież uczą się i będą wnosić wartość. A właściwie to czemu nie licealistom? Płaca jest za efekt.
Ale doktoranci nie tylko się uczą, ale mają też wiedzę tworzyć i ją przekazywać.
Projekty badawcze można sobie robić w wielu naukach, ale raczej nie we wszystkich. Filozofia się średnio do tego nadaje, podobnie jak np. filmoznawstwo, nauki związane z kulturą, etc.
Dlaczego, zobacz na zakończone konkursy o grant promotorski. W ostatnim połowa projektów z filozofii została dofinansowana. Tylko taki grant powinien być załatwiany przed rozpoczęciem pracy, bo może decydować o jej podjęciu lub nie. A nie tak jak teraz - po wszczęciu przewodu.
Wg mnie to właśnie jest niewydolny system. Człowiek pisze projekt, otwiera przewód, składa wniosek o grant a potem czeka... i musi się liczyć z tym, że pieniędzy nie dostanie. Pomijam już, jak projektować badania nie wiedząc jakie środki ma się do dyspozycji, można sobie piękne projekty pisać, tylko że później trzeba je realnie przeprowadzić i zaangażować realne pieniądze.
Znam przypadki, gdzie doktoranci wykładają własne pieniądze na badania, materiały i wg mnie to jest chora sytuacja, bo doktorat to nie jest ich prywatne przedsięwzięcie, które robią dla siebie, dla swojej uciechy, ma on przynieść docelowo korzyść innym, nauce, społeczeństwu. I nie realizują go w swoim domu, tylko przy/w danej jednostce naukowej.
Tutaj pełna zgoda, najpierw powinno się wiedzieć czy ma się środki czy nie. A nie rozpoczynać projekt z nadzieją, że może pieniądze skądś się pojawią.
Myślę, że spokojnie filozofię również można realizować poprzez projekty. Przecież projektem może być napisanie książki teoretycznej, można rozpisać kolejne etapy i koszty.
Teraz granty mają być bardziej dostępne przez powołanie NCN
http://www.ncn.gov.pl/html/ocentrum.html
Ma być też wydzielona pula funduszy przeznaczona dla młodych naukowców/doktorantów.
Może to trochę poprawi sytuację? Zobaczymy.
Ale do tego trzeba zmienić nastawienie ludzi. Pamiętam jak promotor magisterki na matmie namawiał mnie na doktorat (biostatystyka) i polecił jako promotora kogoś tam. Rozmawiałem z tym człowiekiem, ale jak spytałem go o możliwość udziału w projektach to się chyba obraził, bo to był nasz ostatni kontakt :p. Pewnie myślał, że nakarmię się ideą. Ale w końcu trafiłem na ludzi, którzy rozumieją takie proste rzeczy (co prawda w mechanice)
Może trzeba byłoby wymusić systemowo. Np. że doktorantów może mieć tylko taka osoba, która nadzoruje projekty, bierze w nich udział, kieruje nimi, tak aby mogła ona swoim doktorantom zapewnić udział w takich projektach.
Jeśli nie ma projektu, w którym doktorant miałby określone zadania, za którego otrzymałby wynagrodzenie nie mógłby takiego doktoranta przyjąć.
Być może spowodowałoby to zmniejszenie ilości doktorantów, ale wg mnie masowość tutaj w żaden sposób nie ma pomaga, a wręcz przeciwnie. Jest coraz więcej doktorantów, a środki są podobne, albo w takiej sytuacji coraz mniejsze, bo trzeba je dzielić na coraz większą ilość osób (np. na UJ przez to stypendia dla doktorantów musiały zostać obniżone*).
Musi być jakieś obiektywne kryterium pożyteczności.
Jak jakaś firma chce dofinansować badania, to super, wiadomo że jest to potrzebne.
Ale nie wszystkie badania są biznesowo użyteczne (np. astronomia, filozofia, historia). Stąd powinny być oceniane przez naukowców pod kątem tego czy wnoszą coś do nauki.
Jak badania nie wnoszą nic do nauki, ani do biznesu, to 1) można je sobie w buty wsadzić 2) dlaczego ktoś ma za to płacić?
Tylko jak to ocenić. Przecież może być tak, że wszyscy w koło uważają, że to bez sensu, a po iluś latach okazuje się, że ta praca była ważnym krokiem i pozwoliła rozpocząć kolejne poszukiwania/badania, które już do jakiś konkretnych efektów doprowadziły.
Zazwyczaj tzw. badań podstawowych nie prowadzi się dla osiągnięcia konkretnych efektów, ale dla rozwoju myśli naukowej/teoretycznej (jakkolwiek górnolotnie czy enigmatycznie by to brzmiało).
----
*
Stawki stypendiów za wyniki w nauce oraz stypendiów socjalnych w bieżącym roku uległy obniżeniu w porównaniu do ubiegłych lat. Wynika to z kilku różnych przyczyn, jednak powodem leżącym u podstaw ich wszystkich jest obowiązująca regulacja prawna z Ustawy ”Prawa o szkolnictwie wyższym” z 2005 roku, która stanowi, że dotacja na stypendia dla doktorantów wynosi maksymalne 3% dotacji przyznanej całej uczelni na rzecz studentów wszystkich trzech stopni studiów (ta dotacja tworzy właśnie Fundusz Pomocy Materialnej, z którego stypendia są wypłacane). A zatem – jeśli dotacja dla UJ w 2010 r. wynosi 40 mln zł, to dla doktorantów przypada 1,2 mln zł.
Wysokość corocznej dotacji z MNiSzW wyliczana jest na podstawie złożonego algorytmu, w którym zmienną wpływającą najbardziej na kwotę dotacji jest ilość studentów i doktorantów. W Uniwersytecie Jagiellońskim liczba wszystkich studentów i doktorantów nieznacznie maleje, zatem dotacja z Ministerstwa także maleje. Natomiast liczba tylko doktorantów wzrasta systematycznie z roku na rok, szczególnie po uruchomieniu studiów niestacjonarnych III stopnia i w tym roku jest nas 2395 (nie licząc Collegium Medicum UJ). Doktoranci stanowią więc 5,8 % w stosunku do studentów wszystkich trzech stopni studiów . Nie zmienia to jednak odsetku dotacji z Funduszu Pomocy Materialnej dla doktorantów – nadal jest to 3%. Statystycznie więc na doktoranta przypada w rzeczywistości dziś tylko nieco więcej niż połowa kwoty z FPM przeznaczonej dla studenta. Innymi słowy, obecnie w Uniwersytecie Jagiellońskim przypada na doktoranta połowa kwoty w stosunku do tego, jaka powinna być wydana na niego, gdyby fundusz był rozdzielany proporcjonalnie do liczby doktorantów.
Ponieważ rozporządzenia stanowią też, że żadne ze stypendiów dla doktorantów nie może być niższe niż 10 % minimalnej pensji asystenta (w 2010 roku było to 1740 zł) , minimalna stawka każdego stypendium (także tego za wyżywienie) wynosi 174 zł. Dlatego większą część tegorocznego budżetu pochłaniają w tym roku stypendia socjalne (socjalne, mieszkaniowe, na wyżywienie, zapomogi oraz stypendium specjalne dla osób niepełnosprawnych), podczas gdy na stypendium za wyniki w nauce zostaje reszta.