Temat: doktorat i co dalej?
W ciągu dnia byłem w pracy i nie miałem czasu aby wziąć udział w dyskusji na bieżąco. Dlatego dopiero teraz pozwolę sobie rozwinąć trzy kwestie. Wybaczcie, że nie będę cytował wypowiedzi osób, do których pytań lub uwag się odnoszę, ale moim zdaniem przy temacie tej długości wcale nie ułatwia to śledzenia wątku. Poza tym posty na Golden Line to nie teksty naukowe, więc chyba nie obowiązują nas tutaj normy bibliograficzne.
Po pierwsze chciałbym podkreślić, że sam dopiero co zacząłem studia doktoranckie. Zdecydowałem się na ten krok mając za sobą trzy lata praktyki zawodowej. Być może wszystkie moje doświadczenia trzeba więc brać przez trochę inny pryzmat niż doświadczenia sporej części wypowiadających się osób.
Wiąże się to bezpośrednio z pierwszą kwestią, którą chciałbym skomentować, czyli
jakie są możliwości zatrudnienia w trakcie pracy nad doktoratem. W ostatnim roku byłem, jak to się mówi, otwarty na różne propozycje i kilka razy wyceniałem się na rynku. Na początku w trakcie takich wycen nie kryłem się z chęcią rozpoczęcia studiów doktoranckich. Niemniej dwa razy osoby z firm headhunterskich zwróciły mi po fakcie uwagę, że nie pomogło to wcale w procesie i było to czynnikiem przemawiającym za wyborem innej osoby.
Na pierwszy rzut oka wydaje się to nielogiczne. Dlaczego bowiem firmie nie miałoby zależeć na zatrudnieniu kogoś kto się chce rozwijać i kształcić w kierunku w zasadzie bezpośrednio związanym z profilem stanowiska? Jak się nad tym zastanowić to można jednak znaleźć kilka powodów. Pracodawcy mogą zakładać (nie wnikając już czy słusznie), że taka osoba:
- nie będzie w pełni dyspozycyjna (a praca wymaga wyjazdu za granicę co najmniej raz na miesiąc)
- może się szybko znudzić i poszukać kolejnego doświadczenia (a chcieliby pracownika na parę lat)
- ma wyższe wymagania finansowe niż inni kandydaci (więc nie warto nawet pytać o kwotę)
Może w naukach technicznych i przyrodniczych łączenie doktoratu z pracą zawodową jest bardziej rozpowszechnione. Niemniej w naukach społecznych i humanistycznych sprawa wygląda nierzadko trudniej. Dlatego jeśli w przyszłości zdecydowałbym się ponownie wycenić to najpierw trzy razy się zastanowię czy w ogól wspominać, że jestem już na studiach doktoranckich.
Postrzeganie doktorów (doktorantów) już zatrudnionych w biznesie to druga kwestia. Nie mogę się wypowiadać jak to wygląda w "polskich" firmach, bo nigdy nie pracowałem w przedsiębiorstwie z kapitałem rodzimym. Niemniej w korporacjach, z którymi miałem do czynienia bywało bardzo różnie. Przy czym poprawniejsze byłoby chyba stwierdzenie, że reakcje poszczególnych osób były różne, bo nawet w ramach jednej firmy można spotkać się z diametralnie odmiennymi podejściami do sprawy.
Część osób na wiadomość, iż chcę zrobić doktorat reagowała entuzjastycznie. Przy czym czasami za pierwszą przychylną reakcją nie szło nic konkretnego, a czasami pojawiały się wręcz konkretne propozycje wzięcia udziałów w projektach, które mogłyby się poniekąd wiązać z tematyką pracy. Zdarzały się jednak również przypadki mniej entuzjastycznych reakcji. Nie chodziło co prawda o otwarte kontestowanie pomysłu. Niemniej jakoś nie potrafię określić reakcji mojego byłego szefa jako pozytywnej po tym jak wyrobił sobie zwyczaj określania spraw jako "tak prostych, że nie trzeba się z nich doktoryzować".
Podsumowując tę kwestę mogę jednak potwierdzić, że patrząc na historie znajomych doświadczenie zawodowe rzeczywiście bardzo dużo zmienia. Jeśli człowiek wykaże się przez parę lat, udowodni, że nie decyduje się na doktorat, bo nie ma innego pomysłu tylko jest naprawdę dobry w tym co robi i chce robić to jeszcze lepiej to znalezienie zajęcia odbywa się w zupełnie inny sposób.
Odpowiadając trochę przekornie na pytanie postawione w temacie tego posta – co po doktoracie? To zależy po co i w jaki sposób się go uzyskało.
Trzecią kwestią, do której chciałbym się jeszcze pokrótce odnieść jest
weryfikowanie umiejętności poprzez własną działalność. Idea bardzo światła, ale w praktyce niełatwa do zrealizowania. Przede wszystkim dlatego, że prowadzenie własnej firmy to przynajmniej na początku praca na więcej niż pełen etat… Do tego nie we wszystkich dziedzinach w ogóle jest możliwe prowadzenie jakiejkolwiek działalności związanej z tematyką zainteresowań naukowych. Co z osobami, które zajmują się badaniami bardziej podstawowymi?
Kończąc swoją przydługą wypowiedź chciałbym wszystkim, którzy przez chwile nawet myśleli, że dorobią się pieniędzy pisząc doktorat polecić poniższą grafikę z archiwum
PHD: Pilled Higher & Deeper
--
Adam Sobolewski
VBAdventure Blog