Maria
S.
Civis totius
mundi...
Temat: Badania czy dydaktyka - rozterki polskiego naukowca.
Wymiar godzin dydaktyka w Polsce znacznie przekracza wymagania stawiane naukowcom z Europy czy USA. Na projekty naukowe pozostaje znacznie mniej czasu, aniżeli by się chciało. Kolejnym minusem polskiej rzeczywistości są finanse - wylicza dr Joanna Pietrasik z Politechniki Łódzkiej, która na co dzień bada i projektuje materiały kompozytowe, które można stosować min. jako biomateriały; materiały tego rodzaju stanowią również nowe narzędzie w nanotechnologii i inżynierii molekularnej.Pracowała naukowo m.in. w USA na Carnegie Mellon University w Pittsburghu. Została wyróżniona przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej w ramach programu "Powroty".
NAUKA POLSKA A RESZTA ŚWIATA
O problemach i radościach związanych z pracą naukową w Polsce i wyjazdami na staże zagraniczne mówi tym razem dla serwisu "Nauka w Polsce" młoda doktor chemii.
Jej zdaniem, pierwsza rzeczą, jaka odróżnia polskie realia od tego, co widać zagranicą, jest czas, jaki można poświęcić na projekt badawczy. Dr Pietrasik zwraca uwagę na fakt, że polski naukowiec ma znacznie więcej obowiązków, które niekoniecznie związane są z pracą badawczą. "Na uczelni mamy zbyt dużą ilość godzin dydaktycznych. Oczywiście nauczanie to jest jeden z obowiązków pracownika uczelni, ale kiedy porównamy wymiar godzin tutaj w Polsce, z przeciętnym naukowcem z Europy, czy też USA nie wygląda to już tak zachęcająco" - mówi doktor.
Kolejnym wymienionym przez nią minusem polskiej rzeczywistości są finanse. Jak stwierdza, w USA nowo zatrudniony doktor na stanowisku profesora, dostaje ok. 500 tys. USD na utworzenie własnego laboratorium. "Nie jest to kwota przewrotna, jak na tamtejsze warunki, ale zapewnia środki na zakup podstawowych urządzeń i materiałów, zatrudnienie postdoca i zapewnienie warsztatu pracy dla studentów chcących robić doktorat" - zaznacza dr Pietrasik. Dodaje, że ona sama i jej koledzy z polskich ośrodków akademickich mogą tylko pomarzyć o takich perspektywach.
Według badaczki, polskich uczelni nie stać na taką pomoc dla młodych pracowników. Podkreśla, że uzyskanie wsparcia finansowego bywa trudne, a finansowanie ze środków firm polskich czy zagranicznych praktycznie w Polsce nie istnieje.
CZEGO UCZĄ WYJAZDY NAUKOWE
Doktor jest przekonana, że warto wyjeżdżać - nie tylko aby zobaczyć "własne podwórko" z innej perspektywy, ale przede wszystkim po to, by stać się częścią innego mechanizmu i nauczyć się samodzielności. Zaznacza, że zdobyte w zagranicznych ośrodkach doświadczenie, trzeba starać się przenieść na grunt Polski.
"Zgadzam się ze stwierdzeniem, że nauka nie ma granic, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy świat tak się +skurczył+. Jednak człowiek pozbawiony odpowiednich narzędzi niewiele może zdziałać mając przy swoim boku jedynie dobre chęci. Nie moglibyśmy przeszczepiać ludzkich serc, czy też spacerować po powierzchni Księżyca, gdyby nie odpowiednie urządzenia w rękach człowieka. Pytanie co możemy zrobić by mieć do nich swobodny dostęp i nie odstawać od czołówki w pewnego rodzaju wyścigu, ku lepszemu" - mówi dr Pietrasik. W jej opinii, temu z pewnością pomagają wyjazdy zagranicę na staże oraz współpraca, która się potem zawiązuje.
O czym marzy naukowiec, który ma już na swoim koncie kilka sukcesów? "Chciałabym w przyszłości móc powiedzieć, że zrobiłam coś unikalnego, mieć świadomość, że to, co robię i to, co osiągnęłam ma duże znaczenie w bardzo szerokiej perspektywie. Mam nadzieje, że będę mogła ciągle się rozwijać i zdobywać wiedzę" - wylicza badaczka.
"Czasem los daje nam szanse, trzeba tylko podjąć ryzyko, i pędzić wtedy do przodu ile sił z nadzieją, że się uda" - podsumowuje swoje plany na przyszłość.
Żródło:PAP - Nauka w Polsce(Agnieszka Uczyńska)