Jarosław Żeliński:
No cóż, ruszyłeś temat, który ja sam także zaczynam uznawac za słuszny: nie licząc bardzo małych systemów dedykowany system będzie zawsze lepszy i nie koniecznie droższy od krojonego na miare uniwersalnego molocha....
Hmmm, co do kosztów liczonych w jednostce miary pieniądz to temat nieciekawy z punktu widzenia teorii i istotny z punktu widzenia praktyki. Ale już w wielu miejscach na forum się to pojawiało i o ile pamiętam, stanęło na tym, że to tyle co będą nam skłonni zapłacić: czasami dużo, czasami niekoniecznie dużo.
Jeżeli za lepszy uznać system lepiej dostosowany do potrzeb użytkownika to przewaga dedykowanego nad uniwersalnym jest z definicji. Choćby dlatego, że coś uniwersalnego zawierać będzie coś nadmiarowego, niepotrzebnego a to już samo przez się może być postrzegane za coś gorszego (bo niby zaśmieca).
Jeżeli za lepszy uznać system lepiej spełniający wymagania użytkownika to w ogólności nie wiem, bowiem wymagania nie dotyczą tylko i wyłącznie potrzeb ale także zagadnień nietechnicznych, np: renoma dostawcy, wartość marki, postrzeganie przez konkurencję, .. .
także moim zdanierm właśnie modele danych i przymus ich akcpatacji w przypadku systemów gotowych jest głownym problemem wdrożeń pudełkowych systemów. Teorie o tym, ze model referencyjny jest dobry dla branży, sektora itp. moim zdaniem należy włożyc między bajki....
Zgadzam się, co nie oznacza oczywiście, że pudełkowe systemy mają zagwarantowane problemy ze znalezieniem klienta. Liczba klientów systemów z pudełka jest bardzo duża ale jaka nie umiem powiedzieć bo nie widziałem wyników, i chyba nie przeprowadzano, wiarygodnych badań rynku w tym zakresie. Z tego też chyba powodu także wiara, iż pudełkowy system można z sukcesem zastosować obejmuje zbyt szeroki zakres potencjalnych odbiorców.
Czyżby więc nie było szans na otwarty system ERP?
Chyba nie. Chyba wręcz przeciwnie. Toż każdy programista, po kilku latach pracy, ma zbiór własnych bibliotek procedur, które dopieszcza i które na okoliczność różnych aplikacji wykorzystuje.
Myślę, że z czasem, ktoś jednak dopracuje się (czy będzie to firma czy osoba to pozostawiam otwarte) spójnego zbioru bibliotek dla procesów biznesowych i będzie korzystał z nich z powodzeniem na potrzeby tworzenia dedykowanych aplikacji.
Otwartość tym samym będzie miała podwójny wymiar:
- użytkownika (poziom funkcjonalności, potrzeb, wymagań),
- twórcy oprogramowania (poziom kodu).
Do pełni szczęścia brakuje mi tu otwartości modelu danych, materializującego się w strukturze tabel i relacji bazy danych. Cóż, na dziś to nie widzę uniwersalnego rozwiązania. Logicznym dla mnie jest, że najlepiej by chyba było jakby baza mogła powstać za pomocą jakiegoś wizarda z modelu danych.
Póki co ciągle ulegający skróceniu czas życia platform sprzętowych i środowisk programistycznych, nieprzewidywalność kolejnych ministrów finansów i gospodarki oraz niedoskonałość systemu prawa gospodarczego, podpowiada, że o otwartość nie będzie łatwo, a potrzeby dedykowanych rozwiązń będą pojawiać się najrzadziej wraz ze zmianą ekipy rządzącej (w kraju i w korporacjach rządzących IT).