konto usunięte

Temat: Wypadek dziecka w przedszkolu, zaniechani i problem kto...

Witam,
Moje dziecko ucierpiało w wypadku w przedszkolu w którym złamało prawą rękę, przez 5 dni przebywała w szpitalu i miała w związku z tym zabieg, w łokciu ma dwa druty stabilizujące. Dziecko ma 4 lata.

Na dzień dziecka przedszkole organizowało tzw "dmuchany zamek" dokładnie zjeżdżalnia ze ścianką wspinaczkową.

podzwoniłem do osób które posiadają w ofercie wynajmu dokładnie taki "dmuchaniec" z informacji które otrzymałem zalecana liczba osób która mogła uczestniczyć w zabawie na takim urządzeniu to 8 osób, dysponuję zdjęciami na których widać iż było nawet 13 dzieci. Dodatkowo wszyscy wynajmujący poinformowali mnie iż z takiego urządzenia mogą korzystać dzieci od 4 lat (to nie dotyczy mojego dziecka ale wiem, że w innych grupach były dzieci w wieku 3 lub nawet mniej).
podczas zabawy moja córka upadła i złamała rękę, następnie sama zeszła z urządzenia gdzie poinformowała panią iż boli ją ręką, z informacji które mam od świadków było widać iż ręka nie wygląda normalnie (kość wystająca która nie przebiła jednak skóry. Przedszkolanki twierdzą iż zaczęły udzielać pierwszej pomocy - ułożyły dziecko w bezpiecznej pozycji, pracownik przedszkola zabrał dziecko z miejsca zdarzenia i zaniósł do pokoju dyrektorki, niosąc ją na rękach co mogło mieć wpływ na pogorszenie sprawy z jej ręką. Na miejsce została wezwane pogotowie i my jako rodzice.

po zdarzeniu "dyrekcja" dyrekcja przedszkola kazała kontynuować zabawę i kolejne dzieci korzystały z dmuchańca, bez sprawdzenia czy urządzenie jest w porządku, miejsce zdarzenia nie zostało zabezpieczone aby sporządzić protokół powypadkowy (do dziś nie jest sporządzony ale wiem że mają na to 14 dni, ale wyczytałem też że powinni zabezpieczyć miejsce wypadku aż do momentu kiedy wyjaśnią jak to się stało.

jak się dziś dowiedziałem wynajmujący rano rozłożył urządzenie i sobie pojechał. Przedszkolanki zapytały kto będzie obsługiwał urządzenie (rok wcześniej były 2 panie do obsługi które pilnowały aby dzieci się nie popychały i żeby nie było ich za dużo), dyrekcja odpowiedziała, "że sobie poradzimy". jak się dziś dowiedziałem przedszkole nie podpisało żadnej umowy z firmą która dała sprzęt.
po sprawdzeniu tylko 1 z Pań na przedszkole w którym jest 50 dzieci ma ważny "certyfikat" pierwszej pomocy.

jak się okazało przedszkole nie ma OC - początkowo do niczego się nie przyznawali, obecnie przeprowadzają rozmowy z przedszkolankami na których obarczają ich cała winą tłumacząc że mają swój rozum i nie powinny wpuszczać tyle dzieci, Nauczycielki czują się zastraszone i otrzymują sugestie że gdyby one coś zawiniły to oni by dla nich skłamali żeby nie zrobić im problemu.
nikt z dorosłych opiekunów nie widział zdarzenia.
na rozmowie z dyrekcją zapytałem kto był osobą nadzorującą urządzenie i przeszkoloną w tym temacie, otrzymałem informację że konserwator (partner dyrektorki), odparłem mu że skoro to on nadzorował to dlaczego w momencie zdarzenia zgrywał zdjęcia i wrzucał je na Facebooka...

przedstawiłem dyrekcji iż chce pokrycia kosztów związanych z leczeniem, rehabilitacjom itp. oraz aby na swój koszt odnawiali szkolenia pierwszej pomocy wszystkim pracownikom.

ponieważ przedszkole nie ma ważnego OC mają z tym duży problem i niby chcą się dogadać ale ....
nie wiem czy powinienem się dogadać i siedzieć cicho czy zgłosić to gdzieś dalej bo uważam ich zachowanie za niedopuszczalne, jak można użytkować sprzęt po wypadku, przecież mógł być nie sprawny i mogły ucierpieć inne dzieci...

Proszę o poradę co zrobić....

przedszkolu przede wszystkim zależy aby uciszyć sprawę i abym nikogo o tym nie informowałTen post został edytowany przez Autora dnia 07.06.17 o godzinie 16:21