Temat: plusy, minusy a może coś jeszcze?
No widzę, że mało tu na razie weteranów pamiętających dawne czasy. Ja już mało pamiętam, bo stary jestem, ale:
Plusy:
- bigos w stółowce, którą pewnie zamknęli, była tam też taka baba, która czekała aż swołocz (czyli my) w mundurkach SW wpadnie zimą na żarcie na dużej przerwie w wojsku, koorwy wtedy latały w powietrzu i szmata często chlastała o stolik :);
- studium wojskowe to dopiero była jazda... maszerujący jak inwalidzi studenci (czyli my) na przysiędze podczas 15 stopniowego mrozu... zajęcia z chemii na wojsku podczas których spaliśmy z otwartymi oczyma a poziom nudy mierzyło się w "Faranach" od nazwiska komandora F... strzelanie seriami zamiast pojedycznym na egzaminie, bo "mi się źle ustawiło" ;) (tu pozdrawiam jednego z aktualnych asystentów, który może jest już doktorem na AM, Marcin - nikt tak nie strzelał :)) ... rzucanie ćwiczebnym granatem, który się zgubił po pierwszym rzucie obecnego radnego z Sopotu (pozdrawiam Cię Jarku)...;
- latające telewizory z okien akademików po zdanym egzaminie z woja (za moich czasów działo się to już pod czujnym okiem kierownika);
- akademik sam w sobie był jednym wielkim plusem (czego tam nie było - to są opowieści tylko na priv albo przy piwie :));
- zajedwabiści asystenci, doktorzy, profesorowie (kilku było kompetentnych, kilku nie... ale zabawni byli prawie wszyscy... nazwisk nie podam, bo i po co...);
Uwaga - teraz minusy:
- ni ma:), bo po latach - tamte czasy są jak bajka...
Pozdrawiam
A.