Temat: Jaka jest AM a jaką sobie wyobrażamy??
Marcin W.:
Hey
Piszesz o nieprawdziwch rzeczach? O jakie Ci nieprawdziwe rzeczy chodzi w moim poście?
Jeżeli miałeś takie straszne przejścia że nikt Ci nie pomagał to mi przykro z tego powodu bo widocznie były do tego jakieś powody. Ja wspominam uczelnie super i mieszkanie w DMnr2 rewela!
A to że na statku w czasie praktyk nie chodzi się w białym kombinezonie i nie jest się na mostku to jest właśnie życie!.
Nie wiem o jakim wyścigu szczurów mówisz?. Nie rozumiem aluzji w znajdowaniu praktyki, ja swoją znalazłem bez niczyjej pomocy więc takie teksty 'załatwianie' to piszą niudacznicy. Bez obrazy.
Pozdrawiam
Wilu,
Nie denerwuj się tak - kolega Adam ma trochę racji. Przypomnij sobie zachowanie kilku naszych kolegów przed sesjami. Postawa "mam ale nie dam" była dosyć powszechna, i co gorsza, to im pozostało do dzisiaj.
Jeśli chodzi o praktyki na czwartym roku to naprawdę można było ostro wtopić i zagrzebać się w jakimś brudnym "tanku". Ale jak ktoś nie ma szczęścia to niech na morze się nie pcha ;)
Ilość przedmiotów, egzaminów i zaliczeń na każdym semestrze nawigacji i pozostałych wydziałach WSM (sorry - teraz to AM [czy AMG?]) poraża. Gdybyśmy cały ten czas spędzony przy Quake'u i Diablo poświęcili nauce to pewnie można było to pchnąć z palcem w d... :) Ale ta szkoła uczy czegoś jeszcze. Ja to nazywam "kombinatoryką stosowaną" - choć pozornie hasło ma brzmienie pejoratywne w praktyce oznacza szkołę przetrwania. Nie będę się chwalił ile komisów mam na swoim koncie (a mam ich kilka :), ale wiem jedno - "dałem radę". Z wiedzy wyniesionej ze studiów korzystam w zerowym zakresie - ale praktyka w walce ze stresem, z terminami "na wczoraj" i z obsługą wszelakiej maści buractwa (mowa o co poniektórych wykładowcach i paniach z dziekanatów) służy mi do dzisiaj. Co więcej jestem przekonany, że nie osiągnąłbym połowy z tego co mi się udało po studiach poza domeną marynistyczną.
BTW.: Wilu - Argument że zrezygnowałeś z pływania na rzecz rodziny jakoś mnie nie przekonuje. Przy odrobinie wysiłku wkręcilibyśmy się na jakieś sympatyczne DP z kontraktami 2 na 2 tygodnie za całkiem sympatyczną kaskę. Byłby czas na partyjkę Unreala i piwko z kolegami, ale jednak wybraliśmy ciepłe posadki za biurkiem. I teraz buraku jeden nie masz czasu nawet żeby wpaść do kolegi na kawkę !!!
Konrad Mateusz Kurpiński edytował(a) ten post dnia 03.10.07 o godzinie 08:56