Michał K.

Michał K. Ambiens. Doradztwo
Środowiskowe w
procesie
inwestycyjnym.

Temat: Turyści a żeglarze

Jarosław Borówka:
Michał Kaczerowski:

Michał jestem,
Kontrolowany, celowo podniesiony głos i "siarczyste słownictwo" są albo:
a. objawem słabości i bezradności kapitana, a ukazanie słabości i bezradności to krok do katastrofy.
b. zwyczajnym chamstwem.

Nie polecam nikomu spotkania się na wodzie zarówno z wariantem A. ani B.

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor


Przeczysz sam sobie. Skoro kontrolowany, czyli nie może być oznaką bezradności, a chamskie było by, gdyby było naturalne i szczere, a takie nie jest bo jest kontrolowane.
Chyba tego nie zrozumiesz jak nie zobaczysz.

Hmmm według tej teorii pozostaje wariant B...
Chyba tego nie rozumiem bo nie pływam z... hmm...żeby nie zostać oskarżonym o osądy...bo nie pływam z ludźmi celowo podnoszącymi głos i używającymi siarczystego słownictwa w dialogu z załogą.

Reasumując, kompletnie nie zgadzam się z Twoją teoria.
Chamstwo jest chamstwem zawsze i wszędzie. Nie ma usprawiedliwienia dla tego typu slownictwa w sytuacji dialogu z załogą, szczegolnie jesli "siarczyste slownictwo" ma byc motywatorem lub służyc za przypominaccz, bo przecież Ci pokazywałem jak się obkłada cumę na knadze. Tego typu zachowanie jest w moim rozumieniu tematu objawem ułomności skippera jako zarządzającego na jachcie.

Jest to sprawa absolutnie trudna, ale jak najbardziej godna uwzględnienia w kapitańskim samodoskonaleniu.

Za uprawniony uważam krzyk tylko w sytuacji ograniczonej słyszalności (wiatr, silnik, muzyka z jaja na Helu :)) w sytuacji awaryjnej. Przejawem pewności siebie, kultury i dobrej praktyki jest dialog z załoga na normalnym cywilizowanym poziomie przy wystarczającym natężeniu głosu. Za majstersztyk uważam manewry "głuche" ograniczone jedynie do kontaktu wzrokowego. Jak osoba odpowiedzialna np. za desant wie co ma robić, to jako sygnał wystarczy jej skinienie głową skippera, Podobnie jest z wieloma innymi komendami. Za nienormalne uważam darcie się w celu pokazania sąsiednim jachtom, że oto my cumujemy i znam idealnie komendy a moi ludzie chodzą jak w zegarku. A niestety jest to obrazek częsty...

Klniecie i podniesiony ton w szantach się sprawdzają (najlepiej na pustej bindudze na Mazurach:)), a na jachcie z perspektywy obserwatora tego typu sytuacje wyglądają żenująco.

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor
Krzysztof Chałupczak

Krzysztof Chałupczak Od zawsze na swoim

Temat: Turyści a żeglarze

Za majstersztyk uważam manewry "głuche" ograniczone jedynie do kontaktu wzrokowego. Jak osoba odpowiedzialna np. za desant wie co ma robić, to jako sygnał wystarczy jej skinienie głową skippera,

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor

Dokładnie, z dziobu przy dochodzeniu pokazywanie palcami odległości i kompletna cisza.
Jarosław Borówka

Jarosław Borówka starszy galernik

Temat: Turyści a żeglarze

Michał Kaczerowski:
Jarosław Borówka:
Michał Kaczerowski:

Michał jestem,
Kontrolowany, celowo podniesiony głos i "siarczyste słownictwo" są albo:
a. objawem słabości i bezradności kapitana, a ukazanie słabości i bezradności to krok do katastrofy.
b. zwyczajnym chamstwem.

Nie polecam nikomu spotkania się na wodzie zarówno z wariantem A. ani B.

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor


Przeczysz sam sobie. Skoro kontrolowany, czyli nie może być oznaką bezradności, a chamskie było by, gdyby było naturalne i szczere, a takie nie jest bo jest kontrolowane.
Chyba tego nie zrozumiesz jak nie zobaczysz.

Hmmm według tej teorii pozostaje wariant B...
Chyba tego nie rozumiem bo nie pływam z... hmm...żeby nie zostać oskarżonym o osądy...bo nie pływam z ludźmi celowo podnoszącymi głos i używającymi siarczystego słownictwa w dialogu z załogą.

Reasumując, kompletnie nie zgadzam się z Twoją teoria.
Chamstwo jest chamstwem zawsze i wszędzie. Nie ma usprawiedliwienia dla tego typu slownictwa w sytuacji dialogu z załogą, szczegolnie jesli "siarczyste slownictwo" ma byc motywatorem lub służyc za przypominaccz, bo przecież Ci pokazywałem jak się obkłada cumę na knadze. Tego typu zachowanie jest w moim rozumieniu tematu objawem ułomności skippera jako zarządzającego na jachcie.

Jest to sprawa absolutnie trudna, ale jak najbardziej godna uwzględnienia w kapitańskim samodoskonaleniu.

Za uprawniony uważam krzyk tylko w sytuacji ograniczonej słyszalności (wiatr, silnik, muzyka z jaja na Helu :)) w sytuacji awaryjnej. Przejawem pewności siebie, kultury i dobrej praktyki jest dialog z załoga na normalnym cywilizowanym poziomie przy wystarczającym natężeniu głosu. Za majstersztyk uważam manewry "głuche" ograniczone jedynie do kontaktu wzrokowego. Jak osoba odpowiedzialna np. za desant wie co ma robić, to jako sygnał wystarczy jej skinienie głową skippera, Podobnie jest z wieloma innymi komendami. Za nienormalne uważam darcie się w celu pokazania sąsiednim jachtom, że oto my cumujemy i znam idealnie komendy a moi ludzie chodzą jak w zegarku. A niestety jest to obrazek częsty...

Klniecie i podniesiony ton w szantach się sprawdzają (najlepiej na pustej bindudze na Mazurach:)), a na jachcie z perspektywy obserwatora tego typu sytuacje wyglądają żenująco.

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor

Michale! Przynzałeś sobie prawo do oceny mojej osoby, a teraz do interpretacji moich wypowiedzi. Bardzo proszę przeczytaj jeszcze raz co napisałem! Nie ma tam nic o klnięciu i krzykach na załogę przy cumowaniu.
Jeżeli masz takie "nadinterpretacyjne" podejście do swojej załogi to nie pozostaje mi nic innego jak zrewanżowanie się odradzeniem twojej osoby.

Temat: Turyści a żeglarze

Jarek, Michał, odsapnijcie troche ;) Nie ma co naprezac muskułow. Jeden twierdzi, ze mozna zmobilizowac zaloge celna k***ą, a drugi, ze nie :) I finito.

Co do odradzania czy polecania siebie nawzajem, to polecam kryterium bezpieczenstwa, a nie kultury jezyka, zdolnosci interpretacyjnych czy ladnej buzi ;) Zreszta - jeden z najlepszych polskich kapitanow (moim zdaniem) slownik ma taki, ze niejednemu z nas uszy by zwiedly :P

Pytanie tylko z mojej strony, czy to dziala na kazda zaloge? Kiedy jest nieskuteczne? A kiedy nawet dziala w druga strone - demobilizuje?Rafał N. edytował(a) ten post dnia 13.10.09 o godzinie 21:31
Krzysztof B.

Krzysztof B. Przewodniczący Rady
Programowej, Dobra
Praktyka
Żeglarska...

Temat: Turyści a żeglarze

Krzysztof Chałupczak:
Kapitan/skiper, który chce skutecznie dotrzeć do załogi nie powinien podnosić głosu czy też okazywać zdenerwowania. Ale to
się zdarza, mnie też.

Zdarza sie...
Mialem kiedys sytuacje, ze sie rozwialo do 7B, nieslismy pelne zagle i trzeba bylo zrobic zwrot przez rufe, zeby ustapic statkowi. We dwoch na pokladzie, wiec zawolalem do srodka o pomoc do zwrotu. Ale zwtot trzeba zrobic juz, wiec nie czekamy, az ktos zakuta sie w sztormiak i wyjdzie, tylko robimy. Genue zostawiamy na deser, bo nie wazna. Kolega wybiera szoty grota przez kabestan, ale widze, ze sam nie da rady do konca wybrac na blache, bo to 60m2. Trudno, zaczynam krecic i w tym momencie z zejsciowki wylania sie Jasiek. Jestem tuz przez zwrotem i za chwile grot strzeli na drugi hals, a ze nie dobrany, to talia wyrzuci Jaska, ktory sie wlasnie do niej niebezpiecznie zbliza.
Powiedzialem tylko "Jasiek s...!", Jasiek sie cofnal, grot huknal jak z armaty, wozek wytrzymal szczesliwie i pomalu uporzadkowalismy statek.

Tak, wiem, ze jestem marnym skiperem, bo nie zrefowalem sie na czas, uzywam siarczystego slownictwa, okazuje zdenerwowanie, objawiam swoja slabosc i bezradnosc. Czasem po prostu sie boje i mowie, ze nie wejdziemy do tego portu, bo tak. Bo mam niczym nie umotywowane przeczucie, ze cos sie stanie, a za 2 dni musimy zdac jacht.
I dlatego nie prowadze rejsow dla firm...

Lacze pozdrowienia
Krzysztof Bienkowski
--------------------
http://dpz.info.pl
Michał K.

Michał K. Ambiens. Doradztwo
Środowiskowe w
procesie
inwestycyjnym.

Temat: Turyści a żeglarze

Jarosław Borówka:
Michał Kaczerowski:
Jarosław Borówka:
Michał Kaczerowski:

Michał jestem,
Kontrolowany, celowo podniesiony głos i "siarczyste słownictwo" są albo:
a. objawem słabości i bezradności kapitana, a ukazanie słabości i bezradności to krok do katastrofy.
b. zwyczajnym chamstwem.

Nie polecam nikomu spotkania się na wodzie zarówno z wariantem A. ani B.

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor


Przeczysz sam sobie. Skoro kontrolowany, czyli nie może być oznaką bezradności, a chamskie było by, gdyby było naturalne i szczere, a takie nie jest bo jest kontrolowane.
Chyba tego nie zrozumiesz jak nie zobaczysz.

Hmmm według tej teorii pozostaje wariant B...
Chyba tego nie rozumiem bo nie pływam z... hmm...żeby nie zostać oskarżonym o osądy...bo nie pływam z ludźmi celowo podnoszącymi głos i używającymi siarczystego słownictwa w dialogu z załogą.

Reasumując, kompletnie nie zgadzam się z Twoją teoria.
Chamstwo jest chamstwem zawsze i wszędzie. Nie ma usprawiedliwienia dla tego typu slownictwa w sytuacji dialogu z załogą, szczegolnie jesli "siarczyste slownictwo" ma byc motywatorem lub służyc za przypominaccz, bo przecież Ci pokazywałem jak się obkłada cumę na knadze. Tego typu zachowanie jest w moim rozumieniu tematu objawem ułomności skippera jako zarządzającego na jachcie.

Jest to sprawa absolutnie trudna, ale jak najbardziej godna uwzględnienia w kapitańskim samodoskonaleniu.

Za uprawniony uważam krzyk tylko w sytuacji ograniczonej słyszalności (wiatr, silnik, muzyka z jaja na Helu :)) w sytuacji awaryjnej. Przejawem pewności siebie, kultury i dobrej praktyki jest dialog z załoga na normalnym cywilizowanym poziomie przy wystarczającym natężeniu głosu. Za majstersztyk uważam manewry "głuche" ograniczone jedynie do kontaktu wzrokowego. Jak osoba odpowiedzialna np. za desant wie co ma robić, to jako sygnał wystarczy jej skinienie głową skippera, Podobnie jest z wieloma innymi komendami. Za nienormalne uważam darcie się w celu pokazania sąsiednim jachtom, że oto my cumujemy i znam idealnie komendy a moi ludzie chodzą jak w zegarku. A niestety jest to obrazek częsty...

Klniecie i podniesiony ton w szantach się sprawdzają (najlepiej na pustej bindudze na Mazurach:)), a na jachcie z perspektywy obserwatora tego typu sytuacje wyglądają żenująco.

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor

Michale! Przynzałeś sobie prawo do oceny mojej osoby, a teraz do interpretacji moich wypowiedzi. Bardzo proszę przeczytaj jeszcze raz co napisałem! Nie ma tam nic o klnięciu i krzykach na załogę przy cumowaniu.

Tak zrozumiałem Twoja wypowiedź...
Jeżeli masz takie "nadinterpretacyjne" podejście do swojej załogi to nie pozostaje mi nic innego jak zrewanżowanie się odradzeniem twojej osoby.

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor
Krzysztof Chałupczak

Krzysztof Chałupczak Od zawsze na swoim

Temat: Turyści a żeglarze

Mój własny podział, to sytuacje na jachcie dynamiczne (np opisany zwrot przez rufę) i sytuację statyczne (kiedy mamy czas). W sytuacji dynamicznej ostre słowo czasami jest niezbędne ze względu chociażby na bezpieczeństwo. Jestem pewny, że nikt normalny nie bedzie urażony. Ale są te sytuacje statyczne, np ktoś długo i nieudolnie klaruje cumę, knaguje itp. Tu mamy inną sytuację, warto zacisnąć zęby i....pomóc tak, by nie urazić.
Michał K.

Michał K. Ambiens. Doradztwo
Środowiskowe w
procesie
inwestycyjnym.

Temat: Turyści a żeglarze

Krzysztof B.:
Krzysztof Chałupczak:
Kapitan/skiper, który chce skutecznie dotrzeć do załogi nie powinien podnosić głosu czy też okazywać zdenerwowania. Ale to
się zdarza, mnie też.

Zdarza sie...
Mialem kiedys sytuacje, ze sie rozwialo do 7B, nieslismy pelne zagle i trzeba bylo zrobic zwrot przez rufe, zeby ustapic statkowi. We dwoch na pokladzie, wiec zawolalem do srodka o pomoc do zwrotu. Ale zwtot trzeba zrobic juz, wiec nie czekamy, az ktos zakuta sie w sztormiak i wyjdzie, tylko robimy. Genue zostawiamy na deser, bo nie wazna. Kolega wybiera szoty grota przez kabestan, ale widze, ze sam nie da rady do konca wybrac na blache, bo to 60m2. Trudno, zaczynam krecic i w tym momencie z zejsciowki wylania sie Jasiek. Jestem tuz przez zwrotem i za chwile grot strzeli na drugi hals, a ze nie dobrany, to talia wyrzuci Jaska, ktory sie wlasnie do niej niebezpiecznie zbliza.
Powiedzialem tylko "Jasiek s...!", Jasiek sie cofnal, grot huknal jak z armaty, wozek wytrzymal szczesliwie i pomalu uporzadkowalismy statek.

Opisujesz sytuację awaryjną mocno kryzysową, a nie normalny codzienny dialog z załogą. Nie wierze, że powiedziałbyś do Jaśka, żeby spierd... np. w sytuacji jakby stal w zejścówce, a Ty byś chciał zejść na dół bez pospiechu.

Staram się być wyznawcą szkoły ciszej, spokojniej, grzeczniej.
Ale zgoda, tak jak wcześniej mówiliście jest to trudne i każdemu zdarza się czasami... Przyznam, że jak raz człowiek oddał szpring na którym się właśnie obracałem to mi nerwu puściły... Ale miałem wyrzuty sumienia i przeprosiłem go później tłumacząc mu, że bardzo liczyłem na jego pomoc i zrozumienie, bo był bardzo istotnym elementem manewru.
Tak, wiem, ze jestem marnym skiperem, bo nie zrefowalem sie na czas, uzywam siarczystego slownictwa, okazuje zdenerwowanie, objawiam swoja slabosc i bezradnosc. Czasem po prostu sie boje i mowie, ze nie wejdziemy do tego portu, bo tak. Bo mam niczym nie umotywowane przeczucie, ze cos sie stanie, a za 2 dni musimy zdac jacht.

Nie do końca rozumiem powyższy wywód...
I dlatego nie prowadze rejsow dla firm...

Ale przecież na rejsach tak zwanych niekomercyjnych też zdarzają się nieznajomi, zieloni ludzie...
Lacze pozdrowienia
Krzysztof Bienkowski
--------------------
http://dpz.info.pl

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor
Michał K.

Michał K. Ambiens. Doradztwo
Środowiskowe w
procesie
inwestycyjnym.

Temat: Turyści a żeglarze

Krzysztof Chałupczak:
Mój własny podział, to sytuacje na jachcie dynamiczne (np opisany zwrot przez rufę) i sytuację statyczne (kiedy mamy czas). W sytuacji dynamicznej ostre słowo czasami jest niezbędne ze względu chociażby na bezpieczeństwo. Jestem pewny, że nikt normalny nie bedzie urażony. Ale są te sytuacje statyczne, np ktoś długo i nieudolnie klaruje cumę, knaguje itp. Tu mamy inną sytuację, warto zacisnąć zęby i....pomóc tak, by nie urazić.

Dokładnie o to chodzi !

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor
Jarosław Borówka

Jarosław Borówka starszy galernik

Temat: Turyści a żeglarze

Ja opiszę inną sytuację, nie ekstremalną.

Płyniemy spokojnie. Skały 4Nm. Nowy sternik. Steruje bardzo lekceważąco = +- 30 stopni. Żeglarz jachtowy.

Wejście 1
- Sternik trzymaj kurs. Lekko koryguj kurs sterem i czekaj na reakcje.
- OK, przecież wiem

Sterowanie bez zmian

Później - wejście 2
- Jasiek, k... jak nie będziesz trzymał kursu to się o te skały roz... .

Reakcja natychmiastowa. Skupienie nad kompasem. Kurs +-5 stopni.

Wnioski - czasem to pomaga i o tym pisałem.
Kamil Idzik

Kamil Idzik Inżynier Budowy

Temat: Turyści a żeglarze

Krzysztof Chałupczak:
Kapitan/skiper, który chce skutecznie dotrzeć do załogi nie powinien podnosić głosu czy też okazywać zdenerwowania. Ale to się zdarza, mnie też. Problem w tym, że jak najszybciej trzeba rozładować napietą atmosferę, żartem, przeprosinami, wyjaśnieniem.
Np przepraszam, że się uniosłem, ale sytuacja była dynamiczna. omówmy to wspólnie itp.

hmm.. nie zgodze sie z tym w 100% ;) oczywiscie, trzeba byc opanowanym i sie nie denerwowac bo na dluzsza mete, to dobrze nie zadziala.. lecz w okreslonych sytuacjach, podniesiony glos zadziala bardziej motywujaco i osoba lepiej przyswoi dana "czynnosc".
pamietam, kiedy na jednym kursie (a byl to kurs instruktorski, czyli kursant nie powinien popelniac razacych bledow) kolega puscil muring bez komendy naszego kapitana a mialo to miejsce przy wychodzeniu z portu.. a, ze byl to czlowiek starszy, opływany na wszystkich mozliwych akwenach, z bardzo duza wiedza zeglarska i wyobraznia.. wywolalo to w nim dosc duze zdenerwowanie (moze przez popsucie calego manewru). Padlo pare glosnych przeklenstw oraz ukierunkowana obelga, ktora postawila znajomego na rowne nogi (nas zreszta tez). Przez kolejne 2 tygodnie nie zauwazylem, zeby on, lub ktokolwiek z nas puscil jakas line bez polecenia lub wykonywal jakies bezmyslnie.
Byla to forma dosc odwazna lecz przyniosla swietny skutek, lecz trzeba ja wykorzystywac rozwaznie. :)
Krzysztof Chałupczak

Krzysztof Chałupczak Od zawsze na swoim

Temat: Turyści a żeglarze

Opisałeś przykład zdecydowanej nadreakcji prowadzącego, żeby nie powiedzieć, chamstwa. Bo, manewr odchodzenia z mooringu jest banalnie prosty i wcześniejsze puszczenie mooringu niczym nie skutkuje (chyba, nie wiał huragan ?). Można dowolnie długi czas utrzymywać jacht na pozycji przy pomocy silnika
i
Ten co puścił "bez komendy", po prostu źle manewr zrozumiał, a czasu na jednoznaczne wytłumaczenie była dowolna ilość
Kurs instruktorski, napisałeś...hmmm rolą prowadzącego jest wytłumaczenie manewru i sprawdzenie, czy został zrozumiany. Wtedy nie trzeba żadnych komend (wystarczy mały ruch ręką) bo każdy rozumie, co ma wykonać.

Aż strach pomyśleć, jak zachowałby się ten "kapitan" w sytuacji naprawdę trudnejKrzysztof Chałupczak edytował(a) ten post dnia 24.10.09 o godzinie 17:18



Wyślij zaproszenie do