Tomasz
Serwański
Microsoft Dynamics
CRM - konsultant
biznesowy
Temat: Szkolenie na żeglarza- dyskusja na temat typu jachtów...
Marek Grzywa:nie do konca, jeden drobazg: potencjalne straty materialne i w zywotach ludzkich sa wieksze dla zeglarstwa
Dlaczego przyrównujesz do samochodów? Podobne do jachtingu energie i podobne skutki złych decyzji występują w kolarstwie i narciarstwie.
Narty są fajnym przykładem - nie ma obowiązku szkoleń i patentów a na wielu stokach trudno jest dopchać się do dobrego instruktora. Ludzie niemałe pieniądze wydają na nieobowiązkową naukę.jasne - ale maja wybor: albo sie naucze, albo przewroce/polamie/uszkodze ze skutkiem natychmiastowym; dla plywania na zaglach jest inaczej - tu potencjalne problemy sa mniej wyraznie widoczne (moze bede mial problemy z manewrami ale nie utone, nie polamie sie, najwyzej burta sie porysuje)
Na nartach jest ogromna ilość wypadków i kontuzji, dochodzi do śmierci z powodu "nieumiejący jeździć pacan wjechał pod miszcza" a jednak nikomu nie przychodzi do głowy wprowadzenie patentów narciarskich.podobnie jak dla pieszych - zdaje sobie sprawe ze dyskusja nad kazdym problemem wymaga pewnej rownowagi, ale narciarzy przyrownalbym raczej do pieszych niz do zeglarzy
Tomku - bez sarkazmu i ironii pytam - dlaczego uważasz, że w żeglarstwie bez obowiązkowych szkoleń i egzaminów nastąpi armagedon?hm, jezeli tylko wskazesz mi gdzie napisalem ze nastapi armageddon - sluze dalsza dyskusja na temat tegoz
Pytasz jak statystyki wyglądają. [..]to bardzo dobra informacja, pocieszajaca i pozytywna - aczkolwiek niepelna; mowiac o umiejetnosciach moze warto przyznac ze wspomniane kilkanascie kolizji to liczba od czapy? zostawmy na chwile na boku zgloszone zdarzenia (jezeli policja odnotowala kolizje to musiala byc pewnie dziura w burcie), ale popatrzmy na jachty w portach; w samym Gizycku wystarczy spedzic w ktoryms porcie godzine i nie ma bata, co najmniej kilka razy ktos po kims przeplynie, ktos sie o cos otrze, ktos nie wyhamuje; nikt tego nie zglasza bo firmy czarterujace maja uszkodzenia niejako wpisane w cene, ale moze warto spytac posiadaczy wlasnych zadbanych jachtow czy sie boja zostawiac je w portach, czy tez moze pelni spokoju ducha schodza i maja pewnosc ze po powrocie zastana jacht nieuszkodzony/nieporysowany?
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1305&page=360
Od dwóch lat organizuję w Korsarzu (to taka mroczna menelnia w Warszawie) "Edukacyjne wtorki" - darmowe szkolenia żeglarskie. Chyba nie kwestią kasy jest frekwencja 50-100 osób co tydzień - na piwo wydają więcej niż wydaliby na kurs :-)bardzo dobrze ze Ci sie chce - szanuje i podziwiam, ale nadal - nie mowisz o calkowitej liczbie; widzisz, ile bys przykladow nie podal to w czasach kiedy 'patent byl obowiazkowy' w kazde lato na samych mazurach bylo pewnie ze 30 roznych obozow, kazdy mial 3 turnusy w ciagu sezonu, kazdy turnus to nie mniej niz 20 osob - czyli nie mniej niz 1500-2000 osob corocznie uczylo sie plywac na samych Mazurach; nie da sie praktycznego oplywania i kwalifikacji (byc moze miernych, ale jednak) jakie na tych obozach ci ludzie nabywali przelozyc na spotkania w Korsarzu; powyzsze 1500-2000 osob ksztalcacych sie na obozach moglibysmy przelozyc na 21000-28000 'osobodób' edukacji, w zaden sposob nie da sie tego porownac z kilkugodzinna pogadanka w knajpie
Nie wiem jak wyglądaja proporcje - teraz szkół zeglarskich jest "jak psów". Wcale bym się nie zdziwił, gdyby było odwrotnie niż piszesz.szkol jest sporo, pytanie jak z iloscia uzytkownikow..
A nawet jeśli kiedyś szkoliło się więcej osób, to co z tego. Czy wtedy było bezpieczniej na morzu? IMHO nie, teraz elektroniką można nadrobić braki w wykształceniu. Co z tego, że ktoś nie potrafi zrobić pozycji z wysokości i głębokości - i tak, dzięki GPSowi i mapie elektronicznej zna swoją pozycję z dokładnością o niebo lepszą niż dawniej szkolony i maltretowany egzaminami j.k.ż.w.slusznie, daleki jestem od twierdzenia ze 'prawdziwy zeglarz to tylko z sekstantem', sam czarterujac jacht szukam takich z ploterem - ale, moze troche przerysowujac, mysle ze sie ze mna zgodzisz ze gdybys mial plynac dookola swiata wolalbys plynac z kims kto potrafi pozycje z gwiazd wyznaczyc jakby jednak gps-owi pradu zabraklo.. nie ma czegos takiego jak nadmiar kwalifikacji, i nie o tym rozmawiamy; watek sie zaczal od niedoboru kwalifikacji (m.in. z powodu braku szkolen obowiazkowych) i moze przy tym zostanmy
Co z tego przykładu wynika? Kol. Kędzielewska miała patent uzyskany po zdaniu egzaminu.mi tu nie chodzi o patent, a o wiedze, doswiadczenie, lek przed woda i respekt do morza - a tego ludzie bez szkolen raczej nie nabeda; przyklad byl zeby pokazac ze 'liberalizacja' czyli szkolenia empiryczne moga, jak widac, drogo kosztowac; moze gdyby zaloga miala wiekszy staz morski byloby inaczej? moze gdyby dwie osoby musialy miec uprawnienia jsm byloby inaczej? bo raczje nie byloby gorzej..
Może, gdyby nie ten jest obowiązkowy a przez to gówno warty kwit, Kędzielewska nie czułaby się tak pewnie na wodzie i bardziej uważała?
Nie wiem, gdybam. Nikt nie wie :-(
A popatrz na orzeczenia IM. Jakoś mniej ich w ostatnich latach a jachtów wciąż przybywa i przybywa.nie wiem, ie znam statystyk - ale w wolnej chwili az rzuce okiem..