konto usunięte

Temat: rejs Cork - Glasgow - 31.07-14.08 - tylko 1500 zł!

Hej,
mamy 3 miejsca na jachcie.
Termin: 31.07-14.08.2009 - 15 dni:)

Trasa:
Cork (Crosshaven) – Glandore – Fastnet – Bantry – Dingle – Galway – Killybegs – Ballycastle – Glasgow (Dumbarton)

Cena: 1500 zł (wcześniej 2699 zł) - naprawdę warto!

Załoga: 8 osób
Jacht: s/y Merkury
Typ: J80

Cena 1500 zł zawiera:
- 14 noclegów na jachcie,
- 14-dniowe pełne wyżywienie*,
- ubezpieczenie Signal Iduna Travel
- opiekę Kapitana Jachtu,
- paliwo do jachtu,
- opłaty portowe.
* Wyżywienie: śniadania i obiadokolacje przygotowywane przez Uczestników rejsu z produktów zakupionych w Polsce, w tym napoje: kawa, herbata, woda mineralna.

Cena rejsu obejmuje WSZYSTKIE KOSZTY REJSU, nie stosujemy tzw. „kasy jachtowej” – Uczestników nie obowiązują żadne dopłaty podczas rejsu.

Ważna informacja - planowane minimum 100 godzin stażu na wodach pływowych.

Od uczestników rejsu nie wymagamy doświadczenia żeglarskiego, prowadzeniem jachtu zajmuje się wykwalifikowany skipper (Kapitan Jachtu).

Podczas rejsu Kapitan Jachtu przeprowadzi szkolenie z obsługi urządzeń znajdujących się na jachcie oraz z zakresu nawigacji, locji i ratownictwa. Zakres przeprowadzonego w trakcie rejsu szkolenia będzie obejmować w szczególności: czytanie map morskich; posługiwanie się pomocami nawigacyjnymi – spisy świateł, locje; obsługę odbiorników GPS; podstawowe sposoby prowadzenia nawigacji w oparciu o nawigację satelitarną; podstawy „prawa drogi” oraz MPZZM; obsługę środków ratunkowych znajdujących się na jachcie. Dokładny zakres materiału będzie zależny od posiadanej przez Uczestników wiedzy.

Na życzenie Uczestnika po zakończeniu rejsu Kapitan Jachtu wystawi Uczestnikowi Opinię wraz z Wyciągiem z Dziennika Jachtowego, które stanowią dokument potwierdzający odbycie stażu.


Opis planowanej trasy:
Po wylądowaniu na lotnisku w Cork pojedziecie autobusem do mariny w Crosshaven, gdzie będzie czekać na Was jacht. Przed wypłynięciem w morze warto wybrać się do centrum miasta, którego korzenie sięgają VII wieku. Wówczas św. Fin Barre założył w tym miejscu, na małej wysepce na rzece Lee, klasztor, w miejscu którego znajduje się obecnie monumentalna katedra Św. Fin Barre’a z imponującymi trzema wieżami, górującymi nad miastem. Stare miasto leży na 13-tu wysepkach na rzece Lee, połączonych ze sobą siecią mostów. Szeroko znanym jest również istniejący od 1792 r. browar warzący znakomite piwo Beamish, a także browar Murphy’s. Oba gatunki, należące do stoutów, są być może Wam znane. Wypływając z ujścia rzeki będziecie mogli przekonać się, dlaczego Irlandię nazywa się zieloną wyspą. Jest tu przepięknie.

Naszym celem jest opłynięcie Irlandii od strony otwartego oceanu. Po drodze będziemy się zatrzymywać w najciekawszych zakątkach, tak byście mogli w pełni poznać historię tej pięknej wyspy.

Pierwszym miejscem godnym uwagi jest Glandore, jedna z najstarszych portowo-turystycznych miejscowości w południowo-zachodniej części Irlandii skolonizowana przez Normanów na początku XIII wieku. Nie sposób nie zwrócić uwagi na bardzo kolorowe domy rybaków. Podobno tradycja malowania ścian czym popadnie wzięła się z oszczędności rybaków, którzy wykorzystywali resztki farb przeznaczonych do malowania łodzi.
Kilka kilometrów od Glandore znajduje się Drombeg Stone Circle, kamienny krąg sprzed ponad dwóch tysięcy lat. Krąg składa się z 17-tu głazów i został zorientowany na przesilenie zimowe – jeżeli nie ma chmur, 21-go grudnia ostatnie promienia słońca przechodzą przez „szczerbę” w odległych górach i padają na płaski kamień, wywołując niezwykłe wrażenie. Kamienny krąg był także miejscem ceremonii pogrzebowych i kremacji, prawdopodobnie miał też zastosowanie w obrzędach Druidów.

Po wypłynięciu z Glandore oddalimy się nieco od lądu by opłynąć Fastnet Rock. Jest to samotna skała z monumentalną latarnią morską. Fastnet był ostatnim kawałkiem lądu, jaki widzieli pasażerowie Titanica w jego pierwszym i ostatnim rejsie. Mało kto wie, że Titanic wyruszył z Cobh w Irlandii. Ta olbrzymia latarnia o wysokości ponad pięćdziesięciu metrów jest także punktem zwrotnym w jednych z największych regat Europy. Regaty Fastnet rozgrywane są co dwa lata i startuje w nich ponad 250 jachtów.

Po okrążeniu latarni wpłyniemy w długą zatokę, na końcu której położone jest Bantry. Miasto nie przeszłoby do historii gdyby nie to, że właśnie tutaj doszło tutaj do nieudanej inwazji wojsk francuskich w 1796 r. Flota francuska licząca 48 okrętów z ponad 13 tysiącami żołnierzy wypłynęła z Brestu w grudniu. Jej celem było udzielenie pomocy militarnej powstaniu irlandzkiemu planowanemu przez tajny związek Zjednoczonych Irlandczyków. Termin operacji był wybrany fatalnie – rozszalały się już atlantyckie sztormy, tak więc flota dotarła do Bantry w rozproszeniu. Zła pogoda, zagrożenie sztormowe, a także zagrożenie atakiem angielskim spowodowały, iż w praktyce do inwazji nie doszło, a dowództwo francuskie nakazało odwrót. Cała akcja zakończyła się wielką klapą. Warto wspomnieć, że lokalny możnowładca Richard White został mianowany lordem Bantry po tych wydarzeniach w dowód uznania jego wierności Koronie Angielskiej. Jego rezydencja, nazwana Bantry Mouse, jest do dzisiaj wielką atrakcją turystyczną i ładnym przykładem budownictwa stylu georgiańskiego. Dzisiaj Bantry to przede wszystkim miasteczko o charakterze kurortu i podkreśla zwłaszcza swoje walory turystyczne. Główny plac został w 1996 r. zamieniony na deptak, zwracają na nim uwagę pomnik Św. Brendana Żeglarza oraz wielka kotwica, pochodząca ponoć z okrętu francuskiej floty, którą znaleziono podobno w zatoce. Plac dedykowany jest przywódcy Zjednoczonych Irlandczyków Theobaldowi Wolfe Tone. W dawnym gmachu sądu, przy placu, znajduje się biuro informacji turystycznej, a na jego ścianach zawisły tablice pamiątkowe poświęcone bohaterom IRA poległym w walkach z Brytyjczykami podczas wojny o niepodległość.

Kolejną atrakcją naszego rejsu będzie wizyta na półwyspie Dingle. Zatrzymamy się w porcie o tej samej nazwie. Mimo że półwysep Dingle jest jednym z odleglejszych zakątków zachodniej Irlandii, jego malownicze góry, długie piaszczyste plaże i formacje skalne tworzące wybrzeże Slea Head przyciągają rzesze turystów. Niezwykłe wrażenie robi dziki krajobraz góry Brandon (953 m), doskonale nadającej się na piesze wycieczki. Na półwyspie zachowało się mnóstwo ruin iryjskich klasztorów i wcześniejszych budowli – w porównaniu z innymi regionami kraju jest tu znacznie więcej prastarych fortów, chatek (pustelni) w kształcie okrągłych uli, kapliczek i kamiennych krzyży. Wyraźna w tych stronach żywotność kultury chrześcijańskiej przypomina, że stąd wywodzą się misjonarze, którzy niegdyś ewangelizowali Europę. W samym mieście koniecznie należy odwiedzić olbrzymie oceanarium – Oceanworld Mara Beo Aquarium.

Żeglując dalej na północ dotrzemy do zatoki Galway osłoniętej przed zimowymi atlantyckimi sztormami przez historyczne wyspy Aran. Nazwa Galway wywodzi się z irlandzkiego Gaillimh, co oznacza w staroirlandzkim cudzoziemca. Tak więc nazwa może oznaczać „miejsce cudzoziemców”. Cudzoziemcami byli osadnicy anglo-normańscy, którzy przybyli tu w XIII wieku i pokonali miejscowego pana z rodu O'Flaherty. Richard de Burgo zbudował tu zamek, a miasto zostało otoczone murami obronnymi według wzoru normańskiego. Średniowieczne Galway było bardzo silnym miastem. W XIV w. mówiło się, że jest trzecim po Londynie i Bristolu portem handlowym wysp. W mieście warto zobaczyć kościół kolegiacki św. Mikołaja z 1320 r. Podobno modlił się w nim przed wypłynięciem do Ameryki Krzysztof Kolumb. Spacerując głównym deptakiem miasta, Shop Street, dojdziemy do zamku Lynch’a. Jest to w zasadzie dom mieszkalny, a nie zamek, którego powstanie datuje się na 1320 r., odnowiony w XIX w. Na frontonie znajdują się wspaniałe płaskorzeźby przedstawiające m.in. herby rodziny Lynch’ów.
Miasto Galway słynie także z wyrobów jubilerskich. Stąd właśnie wywodzi się najsłynniejszy pierścień Irlandii – claddagh. Dwie dłonie trzymają serce, nad którym znajduje się korona. Pierścień ten symbolizuje przyjaźń, wierność i miłość. Używany był i jest jako pierścień zaręczynowy lub pokazujący stan wolny – w zależności od tego, jak jest noszony. Osoby stanu wolnego noszą go sercem do paznokcia, a osoby zajęte koroną do paznokcia. Zwyczaj ten pochodzi z XVII wieku i jest stale żywy w Irlandii.

Jeśli pogoda pozwoli to wypływając z zatoki zatrzymamy się na wyspach Aran. Folklor tych wysp stał się symbolem dawnych irlandzkich zwyczajów, a same wyspy często określa się mianem „żywej skamieliny dawnej Irlandii”.
To właśnie na tych wyspach mówi się po irlandzku (gaelic), a mieszkańcy słyną z produkcji wspaniałych swetrów zwanych aranami, wyrabianych z owczej wełny. Z wełny wyrabia się również farbowane na różne kolory długie wełniane pasy, nazywane „crios”. Do dzisiaj mieszkańcy wyrabiają ręcznie buty z niewyprawionej skóry zwane „pampooties”.
Największa z wysp nazywa się Inishmore. Pełno tu przepięknych widoków zapierających dech w piersiach. We wschodniej części wyspy można ujrzeć wybrzeże fok. Spacerując dalej w stronę klifów mijamy piękną piaszczystą plaże, miejsce wypoczynku i kąpieli turystów. Najważniejszy zabytek wyspy to kamienny półokrągły fort Dun Aenghus leżący na skraju 90-metrowego klifu, druga część fortu najprawdopodobniej runęła do oceanu. Znajdują się tu także inne kamienne forty jak np. Dun Onaght, który jest doskonale zachowanym idealnie okrągłym kamiennym fortem. Na dzień dzisiejszy trudno ustalić daty powstania tych fortyfikacji, z pewnością liczą one ponad 2000 lat. Warto zobaczyć również kościoły pochodzące z czasów wczesnego chrześcijaństwa. Na wyspie istniał ośrodek szkolnictwa klasztornego. Jednym z ciekawszych jest kościół św. Benana z V wieku, najmniejszy kościół świata, jego wymiary to 3,2 x 2,1 m.
Na Aranach panuje specyficzny styl budowania domów. Są to niskie, jednokondygnacyjne chałupy, budowane z kamienia, bielone i pokryte dachem z trzciny. Trzcina przytrzymywana jest przez liny obciążone kamieniami, które luźno zwisają na krawędzi dachu. Doskonale wytrzymują ekstremalne warunki pogodowe i gwałtowne sztormy. Domy posiadają dwoje drzwi (od frontu i z tyłu budynku) i kilka (najczęściej 2 lub 3) małe okienka. Zdarzały się nawet domy bez okien, co powodowane było przepisami podatkowymi (płacono wyższy podatek od liczby okien). Domy składają się z dwóch izb – mieszkalnej i sypialnej. Drzwi są dwuczęściowe, w ciągu dnia najczęściej otwarta jest tylko górna połowa. Jest to znakomite rozwiązanie, aby utrzymać dzieci w domu! Poważnym problemem jest opał, nigdy nie było go wiele na Aranach. Dlatego też i dawniej i obecnie trzeba sprowadzać torf, węgiel czy też olej z lądu.
Wyspiarze mają także swoje dość ciekawe zwyczaje. Wszystkie ludowe pieśni śpiewają bez akompaniamentu. Jako ludzie morza są też bardzo przesądni. Jeśli rybak idąc nad morze spotka rudowłosą lub bosą dziewczynę to zły znak. Podobnie spotkanie z księdzem, lisem, królikiem, zającem. Nie wolno łowić razem trzem osobom o tym samym imieniu, podobnie nie wolno palić podczas pracy. W domu rybak nie może wyrzucić ości do paleniska.

Z wysp Aran pożeglujemy do Killybegs, miasta, które rozsławiły gobeliny przyozdabiające dubliński zamek i inne ważne zamki i miejsca na całym świecie. Miasto słynie także wspaniałymi rybami, które świeżutkie serwowane są już na nabrzeżu, a w miejscowych pubach można zjeść jedne z najlepszych w Irlandii „fish and chips”.
Atmosfera w tym miasteczku jest iście familiarna, w pubach zwykle przesiadują miejscowi, a spacery w porcie wśród różnych statków rybackich są wielce pouczające. Niesamowite wrażenie robią nie tylko kutry wyładowujące połów, jak też zacumowane i popadające w ruinę wraki. To szokujące zetknięcie teraźniejszości z przeszłością.

Zanim opuścimy wody Oceanu Atlantyckiego, odwiedzimy jeszcze wyspę Tory. Długa i wąska, leży około 12 km od stałego lądu, mieszka na niej około 180 osób, trudniących się przede wszystkim rybołówstwem. Związanych z nią jest wiele legend. Przystań, do której dobijają łodzie, znajduje się w zachodniej wiosce, West Town. Przy nabrzeżu znajduje się ciekawy krzyż w kształcie litery T, tzw. tau cross. Po lewej stronie, za współczesnym małym cmentarzem, przy zejściu z nabrzeża znajdują się pozostałości opactwa, założonego ponoć przez św. Kolumbę, w tym niekompletna, ale całkiem okazała okrągła wieża, zarys świątyni i jej resztki. Na zachodnim krańcu wyspy znajduje się latarnia morska postawiona na początku XIX w., od 1990 r. całkowicie zautomatyzowana. Wschodni kraniec wyspy ozdabia piękne klifowe wybrzeże. Wyspę można zwiedzić spacerem w 3 godziny.

Tradycją Tory, podobnie jak i innych wysp przybrzeżnych Irlandii było wybieranie lokalnego króla. Król wyspy Tory, autorytet, którego wszyscy szanowali i dawali temu wyraz poprzez wybór, był głową społeczności. Tradycja ta zanikła, jedynym wyjątkiem jest właśnie Tory, na której do dzisiaj urzęduje król, jest nim Patsy Dan Rodgers.

Ostatnią ciekawostką rejsu będzie Grobla Olbrzymów – Giant Causeway, leżąca niedaleko portu Ballycastle. Grobla jest skupiskiem 37 tysięcy czarnych bazaltowych kolumn, najczęściej sześciościennych, powstałych w wyniku podziemnego wybuchu wulkanicznego, który miał miejsce 60 milionów lat temu. Masy bazaltu zostały wyrzucone na powierzchnię i zastygły w postaci wielościanów. W 1693 r. Royal Geographical Society wpisało to miejsce na listę cudów natury.
Z pewnością warto wspomnieć o ruinach XVI-wiecznego zamku Dunluce wznoszących się na cyplu nieopodal grobli.

Rejs zakończymy w Glasgow, największym mieście Szkocji. Zacumujemy w marinie w Dumbarton – malowniczym miasteczku położonym 18 kilometrów od lotniska w Glasgow. Przed odlotem do Polski warto rozejrzeć się po okolicy. Niedaleko mariny znajduje się XIII-wieczny zamek Dumbarton położony na wysokiej skale oblewanej wodami rzek Clyde i Leven. Do centrum Glasgow dojechać można kolejką podmiejską.

Glasgow powstało jako centrum przemysłu ciężkiego – głównie stoczniowego, jednakże z upływem lat, jak w całej Wielkiej Brytanii, przemysł ten upadł i obecnie miasto nastawione jest na usługi. Zwiedzanie można rozpocząć od centralnego punktu miasta – George Square. Na placu stoi renesansowy ratusz (City Chambers) – siedziba władz miasta. Pośrodku placu znajduje się kolumna z pomnikiem Waltera Scotta. Monument otaczają wizerunki słynnych osobistości, począwszy od królowej Wiktorii po szkockich bohaterów narodowych (Jamesa Watta i Roberta Burnsa). Sieć ulic ciągnących się na wschód od ratusza tworzy Merchant City (Miasto Kupców), historyczną dzielnicę, w której znajdowały się niegdyś magazyny i rezydencje miejscowych przedsiębiorców handlujących tytoniem, cukrem i bawełną. Obecnie na tym obszarze mieszczą się liczne bary, restauracje i lokale rozrywkowe. Będąc w Glasgow nie sposób pominąć także średniowiecznej katedry, która została prawdopodobnie zbudowana na grobie patrona i legendarnego założyciela Glasgow, św. Mungo, w pobliżu VII-wiecznego kościoła. Świątynia jest jedyną w Szkocji katedrą wzniesioną przed reformacją, która przetrwała do dzisiaj bez większych zniszczeń. Powyżej katedry zlokalizowany jest Necropolis, cmentarz założony w 1833 r. Nekropolia została zaprojektowana na wzór paryskiego Pere Lachaise. Tworzą ją monumentalne grobowce, które świadczą o znacznej zamożności przemysłowych magnatów, pochowanych tutaj w XIX stuleciu.
Zapraszamy do naszej załogi:)

Info:
kasia@rejsymorskie.pl
tel. 513 060 636
gg 6517512
Andrzej M.

Andrzej M. Żagle i media

Temat: rejs Cork - Glasgow - 31.07-14.08 - tylko 1500 zł!

Kurcze...fajny rejs z jednej strony, z drugiej jak widzę taki "program" do odbębnienia to mnie odrzuca. Przypomina mi to jak żywo program wycieczki biura podróży...
"stolice europejskie- zabytki, katedry, pomniki, place"...

A formy typu : "odpłyniemy, dotrzemy, zobaczymy, pozwiedzamy" jakoś w ogóle odbierają smak jaki ma morski rejs po zimnych wodach...

A co będzie jak "nie opłyniemy, nie dotrzemy, nie zobaczymy"...?

koniec tygodnia,
ok, wiecej nie marudzę...

Andrzej
Jacek M.

Jacek M. Pomoge wprowadzic
produkty na teren
panstw arabskich
...

Temat: rejs Cork - Glasgow - 31.07-14.08 - tylko 1500 zł!

plany sa po to by je zmieniac.
najbardziej szkoda jak je modyfikuje pogoda....

i wtedy cala praca przygtowawza rejsu w niwecz.
ale miejmy nadzieje ze im sie to nie trafi, choc akwen podly

Następna dyskusja:

Rejs w Chorwacji LAST MINUT...




Wyślij zaproszenie do