Temat: (Pseudo) egzamin na żeglarza.
Witam
W tym roku w lipcu obserwowałem przebieg szkolenia na żeglarza .
Dwie dziewczyny 17 i 21 lat . Oczywiście na łódce 5 osób z instruktorem.
Kurs tygodniowy zaczynał się od 8:30 do 18:00 tej z przerwą na obiad .
Dziewczyny wracały na kolację i po , siadały do nauki z książki i notatek .
Naprawdę były przejęte ilością wiedzy do przyswojenia o 24:00 ciężko Je było zagonić do spania co tyle jeszcze muszą się nauczyć . Przy śniadaniu , obiedzie i kolacji mówiły tylko kursach ,wiatrach , komendach , znakach i sygnałach itp . Pierwsze co zrozumiały to że dużo muszą się uczyć i że to naprawdę trzeba dużo pływać żeby bezpiecznie pływać . Nikt ich nie straszył . Kurs był świetnie prowadzony . Samodzielnie ( instruktor był na łódce jako załogant ale nic nie mówił tylko pilnował czy idzie dobrze ) wyszły na zatokę na 3 dzień szkolenia a wiało 3-4 w porywach .
Egzamin ! Bardzo przejęte i zdenerwowane bo chciały zdać . Egzaminator ! Usiadł w łódce wyznaczył kto na ster i mianował się członkiem załogi . I tyle . Pływali po zatoce i w porcie podejścia po kilka razy i człowiek i co tam jeszcze . Oczywiście zdały . Wieczorem przy winie i żeglarskich opowieściach młodsza stwierdziła że na pewno sama nie pożyczy jachtu a w przyszłym roku płynie na rejs miesięczny i po, będzie robić kurs sternika !
Pozdrawiam
Tadek