Krzysztof Chałupczak

Krzysztof Chałupczak Od zawsze na swoim

Temat: List otwarty Asi Pajkowskiej

List otwarty do kpt. Krzysztofa Baranowskiego

Dlaczego Pan kłamie, Panie Kapitanie?

Dopiero niedawno, powiadomiona przez przyjaciół, odkryłam na Pańskiej stronie internetowej kuriozalny Pański tekst sprzed paru miesięcy ( http://www.krzysztofbaranowski.pl/article_304.php ), tekst zawierający absurdalne i krzywdzące zarzuty dotyczących mojego samotnego rejsu dookoła świata na jachcie Mantra Asia.
Są to całkowicie nieprawdziwe zarzuty, utrzymujące, jakobym ukrywała fakt wejścia do Port Elizabeth podczas tego rejsu. Pragnę zatem wyjaśnić, że nigdy niczego nie ukrywałam. Fakt wejścia do Port Elizabeth (w RPA) w celu przeczekania silnego sztormu odnotowany jest w moim oficjalnym Kalendarium Rejsu, uczynionym i opublikowanym natychmiast po zakończeniu rejsu, jeszcze w Panamie. Kalendarium to natychmiast przesłałam do PAP oraz opublikowałam na obu opisujących mój rejs witrynach internetowych. O fakcie wejścia do Port Elizabeth mówiłam publicznie wielokrotnie zaraz po powrocie do kraju, zarówno podczas wystąpień w mediach jak i podczas oficjalnych wystąpień publicznych, jak np. na gali wręczania nagrody Conrada w Gdańsku na początku b.r.
Nikt o zdrowych zmysłach i znający się na żeglarstwie nie może sobie chyba wyobrazić, że mogłabym próbować ukrywać fakt wejścia do portu mając przecież pełną świadomość, że na obu moich stronicach internetowych codziennie na bieżąco ukazuje się bardzo dokładna aktualna pozycja jachtu, i każdy w każdej chwili może sprawdzić gdzie aktualnie jacht się znajduje. A Pańska teza, jakobym miała rzekomo wchodzić tam pod pseudonimem, jest tak absurdalna, że nie wymaga dalszego komentarza.

Mimo wejścia do Port Elizabeth, nadal podtrzymuję tezę, że rejs mój miał charakter rejsu non-stop, o takim bowiem charakterze rejsu decyduje w głównej mierze sposób przygotowania jachtu i żeglarza na trasę. Rejs mój miał charakter zupełnie prywatny, i nie podlegał regułom żadnych organizacji. Organizatorem byłam ja sama wraz z armatorem jachtu, Andrzejem Armińskim, i to my właśnie ustalaliśmy kryteria tego, jeszcze raz podkreślam, zupełnie prywatnego rejsu.

Chcę podkreślić po raz setny, że ja nie płynęłam po sławę i zaszczyty – ja płynęłam dla własnej frajdy, dlatego, że kocham morze i żeglowanie. Niech Pan, Kapitanie, pozostanie największym polskim samotnym żeglarzem, nie mam nic przeciwko temu – tylko, dlaczego stawia mi Pan tak absurdalne i nieprawdziwe zarzuty? Z zawiści? Nie warto!

A przy okazji: zdumiewa mnie lekceważący stosunek do kobiet-żeglarzy, bijący z Pańskiego tekstu.

Z żeglarskim pozdrowieniem
Joanna Pajkowska