Temat: Tour du Mont Blanc

w takim razie zaczynam poszukiwania śpiwora z atrakcyjnie cenie, małym rozmiarze i wadze i z optimum blisko zero - ale taki ideał nie istnieje, albo waga jest odwrotnie proporcjonalna do ceny ;)
Marcin, pocieszyłeś mnie temperaturą, choć po sugestii narzeczonej zaczynam wątpić w to pisałeś wcześniej :D Daj mi ją proszę do telefonu ;)
I tak w związku ze związkiem kupiłam dziś dwie cieniutkie koszulki na długi rękaw, na mikro-polarku, nic nie ważą! ;)
Pozostaje nam zakupu namiotu i odliczanie dni do wyjazdu. Jupi! :)
Marcin Sydor

Marcin Sydor Właściciel / Trener
pierwszej pomocy,
Medevac Kursy
pierw...

Temat: Tour du Mont Blanc

My rozwiązaliśmy kwestię sprzętu (dwa plecaki, dwa śpiworki) w sposób taki, że pobraliśmy to na raty. Wydaliśmy bodaj 2500 i sobie po powrocie spokojnie spłacaliśmy przez 6 miesięcy.

Temat: Tour du Mont Blanc

Zbieramy się! Nie myślałam, że 10 kg plecak aż tyle waży!!!! Przy tej kwestii wszystkie inne wątpliwości wydają się błahe.
Trzymajcie kciuki!
Marcin Sydor

Marcin Sydor Właściciel / Trener
pierwszej pomocy,
Medevac Kursy
pierw...

Temat: Tour du Mont Blanc

10 kilo to i tak mało, gratuluję więc. :) Powodzenia.
ps. pisałem o mapie, czy sprawa jest do załatwienia ?
Wstaw kilka fajnych fotografii :)

Temat: Tour du Mont Blanc

Wstawię, wstawię, mam nadzieję że z całej trasy - choć ciężar plecaka póki co przygniata mnie psychicznie!!

Temat: Tour du Mont Blanc

Wróciłam kilka dni temu i nadal budzę się w nocy zdziwiona, że wokół nie ma gór.
Trasa jest rzeczywiście przepiękna. Co chwilę stawałam aby zrobić: WOW! Dobrze, że w połowie padła mi bateria w aparacie bo szli byśmy jeszcze dłużej. A szliśmy 7 dni, trochę żal że nie dotknęliśmy Szwajcarskiej ziemi ale powrót zabrałaby nam w obie strony 2 dni a planowaliśmy jeszcze pozwiedzać południe Francji więc...
Po kolei. Plecak. Pierwsze ważenie (razem z wodą 3 l.) - 18 kg! Ostra selekcja sprawiła, że wyjęłam shella i buty na zmianę, reszta (3 koszulki, spodenki krótkie, długie, odzież termo do spania, bielizna, stuptuty, kosmetyczka, jedzenie!!) musiała zostać. Waga - 15 kg. zadzwoniłam do koleżanki aby zważyła swój plecak - 18 kg! :D No to włożyłam buty z powrotem do plecaka :D :D
Pierwszego dnia czasy podawane na trasie wpędziły nas w depresję. Później dla zdrowia psychicznego mnożyliśmy je x2. Na pewno znaczenie miał fakt, że ostatecznie nasze plecaki ważyły tyle ile ważyły!! więc dodatkowo robiliśmy postoje co 30 min. Tak, czasówki to była dla nas lekcja pokory po tatrzańskich osiągnięciach, gdzie czas dzieliło się na pół :D Pierwszy dzień i pierwszy postój to był dla mnie moment najbardziej trudny w całym tygodniu. Przeskok z zimnej Polski do gorącej Francji, wysiłek fizyczny, czasy których nie wyrabialiśmy i plecak który wgniatał w ziemię to była straszna kumulacja. Ustaliliśmy, że dojdziemy jakoś do Les Contamines i `się zobaczy`. To był dłuuugi dzień! Później było już tylko lepiej. 3 dnia zniknęły siniaki z ramion i pleców :D :D Miało się wrażenie, że plecak każdego dnia waży nieco mniej, chyba ok. 4 dnia wręcz przestał być dla nas dyskomfortem, zaczynaliśmy go odczuwać po 30 min., więc robiliśmy pitstop.
Woda na trasie - nie wiem jak w Szwajcarii ale przez jakieś 5 pierwszych dni można by odpuścić noszenie zapasu większego niż na 2-3 godz. Punktów czerpania wody było bardzo dużo. Chyba pierwszym odcinkiem bez niej był fragment od Ref. Mottets do Les Contamines (jedyny punkt z wodą to kran pod Ref. Elisabetha).
Przy okazji Ref. Elisabetha informacja nt temperatury. Ogólnie było ciepł lub znośnie. Pod Mottets w nocy padało coś ala kryształki lodu, nad ranem odciągi od namiotu było oblodziałe ale w nocy nie było źle. Natomiast noc pod lodowcem koło Elisabethy to najzimniejsza noc w moim życiu. Po kwadransie od położenia (leginsy polar 7000 + 2 warstwy koszulek thermo) miałam wrażenie że leżę na kostce lodu. Ja jestem zmarzluchem, ale przyjaciele którym zawsze było za ciepło byli opatuleni tak, że wystawały tylko oczy. Po 30 minutach owinęłam się w śpiworze kocem termicznym (polecam zabrać!!) i tylko dzięki niemu przespałam noc. Przydałaby się wersja nie szeleszcząca ;P
Kempingi - najmilej wspominamy ten w Les Houches, jeden z najtańszych, z zawsze gorącą wodą, zadaszonym miejscem do przygotowania posiłku, w którym spędzaliśmy długie godziny poznając niesamowitych ludzi i słuchając niesamowitych opowieści!!! Ten zadaszonym fragmencik miał klimat górskiego schroniska :) Najwspanialszy nocleg mieliśmy na dziko powyżej Ref. Bertone - sympatyczna Pani stwierdziła, że nie wolno biwakować poniżej 2200 ale jeśli chcemy możemy iść dalej szlakiem, jakieś 20 min i tam będzie taka płaska polanka... Szliśmy nasze 20 min, polanki nie było ale ponad szlakiem było urocze wzniesienie z równie uroczą niecką, a do tego z widokiem na Blancka, który rano przywitał nas piękną aureolką nad swoim szczytem. Któregoś dnia jakiś Belg podsumował nas, że od razu widać, że jesteśmy z Polski bo wszystko dźwigamy na plecach. Spytał dlaczego nie nocujemy w schroniskach, nie jemy w nich kolacji i śniadań. Sprawdzaliśmy; nocleg na dużej sali to ok. 22 euro, kolacja 17, śniadanie 8 = 50 euro, mnie cała wyprawa łącznie z kosztem zakupu jedzenia w Polsce (liofiza + pasztety) wyniosła ok 100 euro (w tym dwa noclegi w schroniskach! = 50 euro). Ale nawet gdybym miała 1000 euro w kieszeni nie zamieniłabym noclegu w schronisku na ten w namiocie :) Rozmowy do późnej nocy, wspólne zasypiania i budzenia się dosłownie nos w nos, troska o wygodę pozostałych, poszukiwania zaginionej w śpiworach ostatniej saszetki herbaty są dla mnie wspomnieniami bezcennymi :)
Kijki co do których miałam mieszane uczucia - bez nich byłoby trudno, momentami bardzo niebezpiecznie. Dojście do Ref. Bonhomme to kilka długich godzin w topniejącym lekko śniegu, najpierw po stromym stoku, później na przełęczy pośród skał. Bez asekuracji kijkiem byłoby nie tylko bardziej niebezpiecznie ale i dłużej. I tak zakochałam się w kijkach :) uważam, że przejmowały część ciężaru plecaka, i baaardzo odciążały kolana.
Tak więc za rok Szwajcaria :)
Mam nadzieję, że komuś przydadzą się moje spostrzeżenia, tak jak mnie na szlaku przypominały się wyczytane na forach porady, sugestie, podpowiedzi. Bardzo Wam za nie dziękuję!
Marcin Sydor

Marcin Sydor Właściciel / Trener
pierwszej pomocy,
Medevac Kursy
pierw...

Temat: Tour du Mont Blanc

Gratuluję więc .. szłyście w odwrotnym kierunku, niż My :). W tym chyba samym czasie od 22 lipca do bodaj 29 maszerowali 2 moi przyjaciele z Holandii z jakimś swoim jeszcze kolega, też spali w namiotach. I też w sumie nie przeszli całości, zabrakło im chyba dnia lub dwóch. Super. Cieszę się, że udało się przejść znaczny kawał drogi :) .Pozdrawiam Marcin

Temat: Tour du Mont Blanc

Holendrów nie spotkaliśmy, spotkaliśmy Holenderki które robiły GR5. W sumie szliśmy z Polakami, z którymi zgadaliśmy się wcześniej na fb (dyskusje co zabrać itp.) - rozbijamy namiot, patrzymy a obok Krakusy :), z Francuzami, z Francuzo-Anglikami, z Belgiem i z Portugalczykami. Belg zginął nam z oczu 5 dnia, Portugalczycy szli dalej bo kobietka trenowała przed biegiem wokół MB!!! A resztę stopniowo żegnaliśmy na kempingach - co tym bardziej dodawało nam powera :P
Dla smaku: surowe góry i przecudowne!!!!!! alpejskie łąki :)


Obrazek


Obrazek
Marcin Sydor

Marcin Sydor Właściciel / Trener
pierwszej pomocy,
Medevac Kursy
pierw...

Temat: Tour du Mont Blanc

Fajna przygoda :)

Następna dyskusja:

Tour du Mont Blanc w drugie...




Wyślij zaproszenie do