Temat: Flamandzki/Niderlandzki/Holenderski/Francuski-to samo...
Maciej Makowski:
Proszę nie nazywać języka flamandzkiego 'dialektem' języka holenderskiego:-)
Język flamandzki ma bogatsze słownictwo i mimo tego że oba narody są w stanie siebie zrozumieć kiedy używają AN, czyli 'Algemeen Nederlands' to jest jednak różnica.
Język flamandzki jest bardziej miękki i trudność w zrozumieniu polega na tym, kiedy Belgowie rozmawiają w swoich dialektach.
Jeżeli szuka się osób do Call-Center, gdzie wymagana jest znajomość jezyka 'flamandzkiego' to prawdziwy Holender może mieć problem, aby zrozumieć kogoś, kto będzie dzwonił z np. Antwerpii. Nie wspominam już 'polaków', którzy studiowali ten język w polsce (z całym szacunkiem dla nich)
Dodajmy do tego pewne 'zwroty', które Belgowie używają kiedy z nami rozmawiają:
'Belgisch Geld' = używane jest potocznie i tutaj Belgowie mają na myśli swoją starą walutę, czyli franki. Do dnia dzisiejszego można się z tym spotkać.
Kiedy zadzwoni telefon i Belg powie że 'Ik wil mij en die van ons verzekeren' to chce powiedzieć że chce 'ubezpieczenia dla siebie i swojej lub swojego partnera'
Mieszkałem w Belgii 16 lat i przez całą swoją karierę zawodową mam do czynienia z Belgami. Z doświadczenia wiem że zatrudnianie 'holenderów' lub 'polaków' do obsługi klientów z Belgii niesie ze sobą poważne problemy.
Maciej, serdecznie Ci dziekuje za Twoj wpis!!! Nareszcie ktos wyjasnil to od podszewki. Walcze (raczej dosc bezskutecznie) juz od jakiegos czasu z polskim zrozumieniem ''jezyka niderlandzkiego'' .
I niestety do wielu osob nie dociera!
Tak, jak slusznie napisales - zrozumiec, to sie zasadniczo zrozumiemy, ale... No, wlasnie! Te niby drobiazgi, nieco inne wyrazenia, oficjalne nazywnictwo i masa innych sa na tyle istotne, ze - jak dla mnie - niezroumiale jest, ze studenci (a potem absolwenci) niderlandystyki w Polsce nie maja dalszej specjalizacji jezykowej. Dlaczego na anglistyce od pierwszego roku jest wyrazny podzial na grupy specjalistyczne BE i AM? To przeciez rowniez jedna grupa jezykowa!
Skrzydelka mi opadaja, gdy po raz xxx musze komus tlumaczyc, ze nie podejme sie tlumaczenia dokumentow pochodzacych z Belgii. ''No, ale pani przeciez mowi po niderlandzku''. ''Tak, ale po niderlandzku w Holandii, a nie w Belgii''. ''To, czy pani w ogole jest tlumaczem? Rece mi opadaja!
Prawde powiedziawszy, nie lubie tego okreslenia ''jezyk niderlandzki''. Zdaje mi sie (choc moge sie mylic), ze przez wiele lat oficjalnie stosowano okreslenia: ''holenderski'' i ''flamandzki''. Az powstala niderlandystyka (ba! inaczej co by bylo? ''holenderystyka'' i flamandystyka''?:)))
A mieszkajac, po ''tej stronie'' kazdy bez tlumaczenia rozumie, ze czasami komunikacja pomiedzy mieszkancami B i NL moze byc (mocno) utrudniona lub wrecz niezrozumiala (np. poprzez roznice w terminologii prawniczej) nawet na poziomie ABN, nie mowiac juz o dialektach!
Maciej, raz jeszcze serdecznie dziekuje!