Temat: "znowu bijatyka bijatyka cały dzień" czyli jak uniknąć...
Witam
Przemysław F.:
piotrek chrzanowski:
Raczej przed szarżującą lochą nie zwiejesz
;)
najpierw spotkaj lochę, potem szarżującą lochę, a potem się zastanawiaj co robić - jak będziesz miał chociaż raz w życiu taką okazję - to pogadamy :D
Zdarzyło mi się raz. Wracałem z Aubrietą i psem na smyczy, późnym wieczorem, ze spaceru na plaży. Szliśmy wzdłuż Kanału portowego, w tym miejscu jest dość płytko. Vega wyczuła lochę z odległości i zaczęła warczeć prowokując atak.
W pewnym momencie zobaczyłem lochę zasuwającą w pełnej prędkości, jak po sznurku w moim kierunku. Aubrieta była za mną kilkanaście metrów, krzyknąłem do niej: uciekaj!!! Sam jeszcze odczekałem moment, a locha ostro biegnie na mnie i psa. Dookoła tylko piasek, trzciny i niskie krzaczki - żadnych drzewek, zresztą byłem z psem.
Krzyknąłem, tylko: o k...wa!! i razem z psem wskoczyłem do wody. Wiedziałem, że w tym miejscu jest dość płytko, tak do połowy uda. Locha przy znacznie krótszych nogach musiała się zatrzymać, lub znacznie wytracić impet. Na płynięcie było dla niej zbyt płytko, tak więc miałem trochę przewagi w ucieczce.
Uciekając po płaskim nie miałbym żadnych szans.
Na szczęście zatrzymała się na brzegu, popatrzyła i po chwili odeszła.
Wracaliśmy do domu inną trasą.
pozdrowienia Vislav