Temat: Zlamany palec
Kuba Ł.:
Andrzej P.:
Oto jej treść:
„Zastosowanie jakiegoś środka dającego bodaj nadzieję, tam gdzie grozi śmierć jest zawsze słuszniejsze niż nie uczynienie niczego.
Czyli zgodnie z tą zasadą, jeśli mam przy sobie leki ponadpodstawowe, to mogę je podać :-) Z resztą podałbym je tak czy siak.
Jeśli człowieka uratujesz - być może nie poniesiesz konsekwencji przekroczenia kompetencji.
Jeśli jednak nie - bądź pewien zmasowanego ataku ze strony Izby Lekarskiej. Żaden bowiem inny zawód nie chroni swoich praw tak zazdrośnie. Vide często spotykany napis na koszulkach ratowników medycznych: "Leczenie przez noszenie" ;p
Błażej Kostra:
Ale w tym wypadku lepiej mieć "niewiedzę" i jej nie luzować... Powyższa wiedza odnośnie luzowania jest już nie aktualna. Po założeniu opaski (stazy)"luzuje" ją lekarz na chirurgii
Tak wiem. Mam wytyczne dla żołnierzy brytyjskich z 43 roku i tam jest napisane, żeby luzować opaskę co 15 minut. Wiadomo, że to było przed Wietnamem i wiele rzeczy z pierwszej pomocy jeszcze kulało.
Z drugiej strony wiem, że na zupełnym zacisku, kończyna może być przez ok 1,5h (tak się robi przy operacjach), później trzeba luzować. Będąc w terenie polegałbym na tej wiedzy właśnie, a nie na zasadzie, że opaskę luzuje lekarz.
Wytyczne PP są jasne - dzięki Bogu. Jeśli natomiast ktoś wie więcej, niech postępuje zgodnie z tą wiedzą.
Jeśli ma się wiedzę, że:
- opaska zaciskowa miażdży naczynia, nerwy i mięśnie,
- w odciętej od przepływu krwi części kończyny gromadzą się mikroskrzepy i szkodliwe produkty przemiany materii,
to powinien umieć także wyciągać z tej wiedzy wnioski.
Opaski się nie luzuje, a lekarz w szpitalu najpierw też poda środki hemolityczne, zanim opaskę usunie. Kończyna i tak zwykle nadaje się do amputacji, jednak takie postępowanie jest zgodne z sekwencją priorytetów ratowniczych: życie > zdrowie > uroda i na końcu ew. mienie.
W 1943 - i jeszcze długo później - nie znano opatrunku uciskowego, ani wiedza o skutkach działania opaski zaciskowej nie była wielka. Hmmm, niech sobie przypomnę... opaski nie zaleca się luzować od jakichś 10 lat może, a z całą pewnością traktuje się ją obecnie tylko jako ostateczność. Znacznie lepsze jest owinięcie kończyny streczem, jednak mało kto o tym wie.
I tak na przykład zasada mówi, że: jeśli ktoś nie oddycha, to jest to powód do rozpoczęcia resuscytacji, od ucisków klatki piersiowej poczynając. A jeśli ktoś, dla zabawy nawdychał się helu i zemdlał, przestał oddychać, to też ucisk klatki piersiowej? Ostatnio ktoś mi zadał takie pytanie. Wg wytycznych TAK, ale jeśli trochę się wie, jak człowiek działa, to można sprawdzić tętno. Jeśli jest, to po co uciskać klatkę? Oczywiście nie ma takiej potrzeby. Wystarczy kilka wdechów (niekoniecznie 2), gość sam zacznie oddychać i po sprawie.
Jeśli umiesz skutecznie sprawdzić tętno (a obecnie na poziomie podstawowym już się tego nie naucza) - zrób to.
RKO od uciśnięć zaczyna się według zaleceń ERC. Standardy AHA zalecają ją rozpocząć od wdechów. Zatem nie ma to zwykle większego znaczenia od czego zaczniesz.
Marek Bronisław Hubert:
Tu się zgadzam. Brak decyzji to też decyzja. Brak działania to też pewne działanie.
Jest to raczej ochrona działania w stanie wyższej konieczności. Dobrze, że nie zostało to skodyfikowane, gdyż miałbym dylemat czy mi coś grozi za próbę ratowania życia już za Odrą czy dopiero za Renem :)
Zauważ, że brak tej zasady narażałby - w razie niepowodzenia - każdego ratującego życie na możliwość skazania za nieumyślne spowodowanie śmierci. Tak bowiem stanowi prawo.
Lecz nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Kilka razy byłem świadkiem nieumiejętnie > udzielanej pomocy przedlekarskiej i lekarskiej...Zatem nie wiem czy miłosierny
samarytanin jest zawsze miłosierny...
Może więc lepiej by było, żeby nikt nie próbował? Pewnie brak jakiegokolwiek działania byłaby bardziej miłosierna. Czy tak?
Poza tym nie ma pojęcia pomocy przedlekarskiej ani przedmedycznej. Jest tylko pomoc medyczna na różnym poziomie kompetencji lub możliwości. Już to wyjaśniałem z resztą.