Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy
Każdy ma chyba swoją wizję katastrofy, czy też "katastrofy". Każdy po swojemu uwzględnia to gdzie mieszka, jak mieszka, co jest w okolicy, jakie są potencjalne zagrożenia (powodzie, bliskość zakładów chemicznych itp.). Przyjęte założenia albo się będą miały okazję sprawdzić, albo nie...
Ja też nie buduję w domu "schronu przeciwatomowego", ale sam udział w luźnej dyskusji, gdzie każdy może zwrócić uwagę na różne aspekty sprawy, jest dla mnie szczególnie interesujący i pouczający, dlatego widzę w tej paplaninie sens i pewną wartość, wyławiając to co mnie interesuje :-)
W mieszkaniu w mieście mam zapasy na kilka dłuższych dni dla dwóch osób. W domu rodziców na wsi myślę że spokojnie na miesiąc dla czworga. Jestem przygotowany do szybkiego opuszczenia mieszkania, tak by mieć przy sobie to co potrzeba i nie musieć wracać. Auto też jest pewnym wspomaganiem, o czym wspomniałem wcześniej. Znam trasę dojazdu z miasta do domu na wsi bez konieczności pakowania się na główne drogi.
Dom rodziców każdej zimy jest odcięty od drogi na minimum 2 tygodnie i trzeba śmigać piechotą z zapasami na sankach (nauczeni doświadczeniem zapasy gromadzą wcześniej, nie robiąc z tego wielkiego halo). Przez 2-3 dni (także w zimie) zdarzają się tam problemy z dostawą prądu. Żadna katastrofa, ale mimo wszystko łatwiej się żyje będąc przygotowanym chociaż w podstawowym zakresie.