Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Marek Bronisław H.:
Nie rozumiem co w tym dziwnego.
A czy ja mówię że coś w tym dziwnego? Musisz wszędzie węszyć "dziwactwa" ? :-)
Podaje jedynie koledze podstawę prawną. A śmieję się że kocham ten kraj bo widzę jak rolnicy to odbierają (jako mandaty) i do jakich absurdów dochodzi w sądzie.

konto usunięte

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jakub Dorosz:
Marek Bronisław H.:
Nie rozumiem co w tym dziwnego.
A czy ja mówię że coś w tym dziwnego? Musisz wszędzie węszyć "dziwactwa" ? :-)
Podaje jedynie koledze podstawę prawną. A śmieję się że kocham ten kraj bo widzę jak rolnicy to odbierają (jako mandaty) i do jakich absurdów dochodzi w sądzie.
Jakie absurdy?
Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Marek Bronisław H.:
Jakie absurdy?
Priv. To chyba nie te wątek.

konto usunięte

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jakub Dorosz:
Marek Bronisław H.:
Jakie absurdy?
Priv. To chyba nie te wątek.
Dzięki za wyjaśnienie...Myślę że w temacie.
Nieraz w historii już było tak że ktoś zabezpieczył się mając prywatne uprawy(lasy, pola, łąki) potem państwo (lub król) tworzyło prawo nakazujące oddanie tych zapasów dla wspólnego dobra-(lub królewskich spichlerzy)
Problem polega na tym że część ludzi produkujących na własne potrzeby nie zna prawa i przez to uruchamia się tą maszynę prawną...
Dobrze jest też wiedzieć że część roślin które są na rynku (pomidory, ogórki, kukurydza) to odmiany heterozyjne które dają dobry plon tylko w pierwszym pokoleniu. Czyli jak ktoś by chciał zebrać nasiona z pomidorów to może się okazać że nic tego nie wyjdzie. Nie mówiąc już o gmo gdzie można zablokować produkcję nasion u danej rośliny.

Może być tak że po jakieś katastrofie korporacje mogą sobie rościć prawo do produkcji roślin mając odpowiednie ku temu narzędzia...Bo co z tego że przetrwamy rok...A co potem?Marek Bronisław H. edytował(a) ten post dnia 23.10.12 o godzinie 11:02
Greg Gr

Greg Gr freezer

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Marek Bronisław H.:
Jakub Dorosz:
Marek Bronisław H.:
Jakie absurdy?
Priv. To chyba nie te wątek.
Dzięki za wyjaśnienie...Myślę że w temacie.
Nieraz w historii już było tak że ktoś zabezpieczył się mając prywatne uprawy(lasy, pola, łąki) potem państwo (lub król) tworzyło prawo nakazujące oddanie tych zapasów dla wspólnego dobra-(lub królewskich spichlerzy)
Problem polega na tym że część ludzi produkujących na własne potrzeby nie zna prawa i przez to uruchamia się tą maszynę prawną...
Dobrze jest też wiedzieć że część roślin które są na rynku (pomidory, ogórki, kukurydza) to odmiany heterozyjne które dają dobry plon tylko w pierwszym pokoleniu. Czyli jak ktoś by chciał zebrać nasiona z pomidorów to może się okazać że nic tego nie wyjdzie. Nie mówiąc już o gmo gdzie można zablokować produkcję nasion u danej rośliny.

Może być tak że po jakieś katastrofie korporacje mogą sobie rościć prawo do produkcji roślin mając odpowiednie ku temu narzędzia...Bo co z tego że przetrwamy rok...A co potem?

Dziadek sadzi zborze, ziemniaki z materiału który zebrał rok wcześniej i nie ma żadnych problemów. Stare sprawdzone odmiany.

Natomiast nowe odmiany np jabłek, gruszek faktycznie nie posiadają pestek.
Moze się okazać ze sami na siebie ukręcimy bata. (nie mówiąc o pszczołach które już umierają na masowa skale.)Grzegorz Gruca edytował(a) ten post dnia 23.10.12 o godzinie 11:51

konto usunięte

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Grzegorz Gruca:
Natomiast nowe odmiany np jabłek, gruszek faktycznie nie posiadają pestek.
To trochę inne sprawa niż heterozyjność- to partenokarpia...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Partenokarpia

Z jabłkami to o tyle skomplikowana sprawa że odmiany są szczepione na mrozoodpornych podkładkach...Nawet jeśli sobie posadzimy coś to to co nam wyrośnie nie jest mrozoodporne...

Z ziemniakami też jest pewien problem. W kilku powiatach nie można ich sprzedawać ze względu na zarazę ziemniaczaną (kwarantanna)
Moze się okazać ze sami na siebie ukręcimy bata. (nie mówiąc o pszczołach które już umierają.)Marek Bronisław H. edytował(a) ten post dnia 23.10.12 o godzinie 11:56

konto usunięte

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jacek Aleksander G.:
Piotrze..TO maczetopodobne coś koło katany nawet nie leżało,poza tym klinga zbyt krucha , aby wywazać drzwi.

Faktycznie łomem to to nie jest, ale stal typu dobra siekiera i cienka nie jest, to nie jest japoński miecz, to odmiana maczety tyle że o wiele grubsza. Użytkowo sprawdza się znakomicie jako właśnie zastępstwo siekiery w przypadku karczowania itp.

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Co innego ciąć, a co innego rozłupywać.
Moze być stal twarda,ale mało sprężysta i wtedy zostanie Ci sama rękojeść.
Piotrek Chrzanowski

Piotrek Chrzanowski chórzysta rysownik

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Program ten został już wspomniany w dyskusji
http://channel.nationalgeographic.com/channel/doomsday... ciekawy przynajmnie wg.mnie.Pokazuje ludzi przygotowywujących się na różne rodzaje katastrof,od kryzysu paliwowego po przebiegunowanie ziemi (które notabene jest całkiem mało możliwe :D).Można z tego programu czerpać różne pomysły,jak już wcześniej wspomniany wózek którym jeden człowiek bezproblemowo jest w stanie przetransportować 450-500kg.
Co do środków transportu w mieście bezapelacyjnie rower i tu w 100% zgadzam się z Vislavem a na wsi bezapelacyjnie koń który nie tylko środkiem transportu ale i przyjacielem:)
Jeśli chodzi o broń to się nie będe wypowiadał bo żaden ze mnie specjalista,coś tam niby wiem ale nie chcę polemizować ze specjalistami w owej kategorii.Lecz osobiście wybrałbym kuszę na którą w czasch "pokoju" trzeba mieć stety,niestety pozowolenie.
[program Czekając na apokalipsę w national geographic HD o 22:00 w czwartki odcinki prmierowe a powtórki np. w sobotę o 21:00]
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Zastanawia mnie jedna, kluczowa rzecz - o jakiej katastrofie mówimy? No i czy mówimy poważnie, czy rozpatrujemy sprawę w ramach zainteresowań survivalem i czystej teorii.
Do czego zmierzam - przy jakiejkolwiek katastrofie pewnie nie będzie prądu. Jak nie będzie prądu, to nie będą działać szpitale i fabryki leków. Umiera taka liczba ludzi, że ciężko będzie to zliczyć.
Jeśli jednak jesteśmy zdrowi i mamy MNÓSTWO pieniędzy, to policzyć ile puszek, warzyw liofilizowanych i innych tego typu bajerów potrzeba na osobę i już. Ale to kosztuje, bardzo dużo i co chwila trzeba odnawiać magazyn. Trochę utopijna wizja.
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Tak na prawdę to możemy patrzeć na ten temat szeroko - od zalanego metra i konieczności opuszczenia domu na 48h, przez powódź, która odetnie nasz wiejski sklepik od dostaw, przez katastrofy bardziej rozległe - konflikt zbrojny, trzęsienie ziemi, aż po takie dopusty rodem z filmów s-f. Każdy wariant ma inne uwarunkowania, każdy stwarza inne ograniczenia i możliwości. Im więcej przypadków weźmiemy pod uwagę tym łatwiej będzie reagować ;)
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jacek Straszak:
Tak na prawdę to możemy patrzeć na ten temat szeroko - od zalanego metra i konieczności opuszczenia domu na 48h, przez powódź, która odetnie nasz wiejski sklepik od dostaw, przez katastrofy bardziej rozległe - konflikt zbrojny, trzęsienie ziemi, aż po takie dopusty rodem z filmów s-f. Każdy wariant ma inne uwarunkowania, każdy stwarza inne ograniczenia i możliwości. Im więcej przypadków weźmiemy pod uwagę tym łatwiej będzie reagować ;)

Ok, rozumiem ideę, ale i tak wszystko zamyka mi się w paczce na 5-7 dni, trochę puszek, trochę warzyw, jakieś suchary, 20l wody i tyle jeśli chodzi o wyżywienie na czas "katastrofy". Czy ktoś w Polsce czekał w ostatnich latach dłużej niż 5-7 dni na jakąkolwiek pomoc? W przypadku powodzi nie będziemy odcięci na dłużej, opuszczenie domu na 48h... też chyba nic wymagającego uwagi. Wydaje mi się (na szczęście tylko wydaje), że wobec konfliktów zbrojnych i potężnych katastrof jesteśmy trochę bezsilni i planowanie robienia zapasów żywieniowych w tym przypadku, jak dla mnie, mija się z celem.

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jacek Straszak:
Tak na prawdę to możemy patrzeć na ten temat szeroko - od zalanego metra i konieczności opuszczenia domu na 48h, przez powódź, która odetnie nasz wiejski sklepik od dostaw, przez katastrofy bardziej rozległe - konflikt zbrojny, trzęsienie ziemi, aż po takie dopusty rodem z filmów s-f. Każdy wariant ma inne uwarunkowania, każdy stwarza inne ograniczenia i możliwości. Im więcej przypadków weźmiemy pod uwagę tym łatwiej będzie reagować ;)
Im więcej przypadków weźmiemy pod uwagę i wrzucimy do wielkiego worka z etykietką surwiwal, tym trudniej będzie nam dojść do porozumienia i konstruktywnych wniosków.

W pełni podzielam zdania Jakuba Ł. Cały ten temat jest tego dowodem.

pozdr.Vslv
Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Każdy ma chyba swoją wizję katastrofy, czy też "katastrofy". Każdy po swojemu uwzględnia to gdzie mieszka, jak mieszka, co jest w okolicy, jakie są potencjalne zagrożenia (powodzie, bliskość zakładów chemicznych itp.). Przyjęte założenia albo się będą miały okazję sprawdzić, albo nie...
Ja też nie buduję w domu "schronu przeciwatomowego", ale sam udział w luźnej dyskusji, gdzie każdy może zwrócić uwagę na różne aspekty sprawy, jest dla mnie szczególnie interesujący i pouczający, dlatego widzę w tej paplaninie sens i pewną wartość, wyławiając to co mnie interesuje :-)
W mieszkaniu w mieście mam zapasy na kilka dłuższych dni dla dwóch osób. W domu rodziców na wsi myślę że spokojnie na miesiąc dla czworga. Jestem przygotowany do szybkiego opuszczenia mieszkania, tak by mieć przy sobie to co potrzeba i nie musieć wracać. Auto też jest pewnym wspomaganiem, o czym wspomniałem wcześniej. Znam trasę dojazdu z miasta do domu na wsi bez konieczności pakowania się na główne drogi.
Dom rodziców każdej zimy jest odcięty od drogi na minimum 2 tygodnie i trzeba śmigać piechotą z zapasami na sankach (nauczeni doświadczeniem zapasy gromadzą wcześniej, nie robiąc z tego wielkiego halo). Przez 2-3 dni (także w zimie) zdarzają się tam problemy z dostawą prądu. Żadna katastrofa, ale mimo wszystko łatwiej się żyje będąc przygotowanym chociaż w podstawowym zakresie.

konto usunięte

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jakub Łochowicz:

Ok, rozumiem ideę, ale i tak wszystko zamyka mi się w paczce na 5-7 dni, trochę puszek, trochę warzyw, jakieś suchary, 20l wody i tyle jeśli chodzi o wyżywienie na czas "katastrofy". Czy ktoś w Polsce czekał w ostatnich latach dłużej niż 5-7 dni na jakąkolwiek pomoc? ]
Tak-np Lubelszczyzna ostatnia powódź.

Poza tym ceny w czasie każdej katastrofy idą do góry...Marek Bronisław H. edytował(a) ten post dnia 24.10.12 o godzinie 08:25
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Ja też się zgadzam z Kubą (jednym i drugim zresztą), tylko że to nie chodzi o wrzucanie wszystkiego do jednego worka - nie ma jednego wyjścia z tak różnych sytuacji, a stosowanie tej samej metody względem skrajnie różnych sytuacji na pewno się nie sprawdzi. To trochę tak jak z tym o czym pisze Kuba D - jeśli odetnie sklep - to zanim dotrze zaopatrzenie ma pełną lodówkę i wytrzyma, jednak jeśli sytuacja będzie poważniejsza - ewakuuje się do rodziców (choć trochę wstyd być tak nie samodzielnym w tym wieku ;) )
Innymi słowy - Kuba jest gotowy na różne sytuacje - w zależności od tego co się przytrafi wie jak zareagować. To miałem na myśli - im więcej wariantów przemyśli tym jego szanse stają się większe. Czyli odwrotnie niż pisze Kuba Ł - nie jesteśmy bezsilni wobec "dużych" zagrożeń. Oczywiście nasze działania nie gwarantują 100% pewności i bezpieczeństwa, ale dla mnie podniesienie szansy na dotrwanie do jutra z 10% do 20% to już całkiem nieźle.
Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jacek Straszak:
- jeśli (...) odetnie sklep (...) - to Kuba D (...)
ewakuuje się do rodziców (choć trochę wstyd być tak nie samodzielnym w tym wieku ;) )

Wyszła prawda na jaw ;-))) Nie ma to jak u mamusi na garnuszku :-)

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Jakub Dorosz:
Jacek Straszak:
- jeśli (...) odetnie sklep (...) - to Kuba D (...)
ewakuuje się do rodziców (choć trochę wstyd być tak nie samodzielnym w tym wieku ;) )

Wyszła prawda na jaw ;-))) Nie ma to jak u mamusi na garnuszku :-)

A nie sądzicie, że w trudnych sytuacjach rodzice mogą również potrzebować wspomagania?
Szczególnie, że działanie w kilka osób jest łatwiejsze.
Raczej Jakub D. nie wybiera się tam, aby leżeć na kanapie i czytać książki.
Jakub Dorosz

Jakub Dorosz UniversalSurvival.pl

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

W obliczu zagrożenia stado trzyma się razem.
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Zapasy żywności na czas katastrofy

Oczywiście Wiesławie że potrzebują ;) to był tylko taki mały żarcik.

A na poważnie - w grupie wiadomo można zdziałać więcej i szybciej. Jeśli ona dobrze funkcjonuje. Jednak w kontekście żywności - czy aby na pewno ta grupa do dobry pomysł? Wiem że to samolubne i egoistyczne - ale jeśli ja zrobię zapasy dla swoich bliskich i dołączę do grupy - to moje zapasy staną się zapasami grupy. To co miało starczyć na 2 tygodnie może zniknąć w 2 dni. Podobnie z poszukiwaniem zapasów - znaleziony worek ryżu dla 4 to żarcie na kilka dni, dla 20 - jeden posiłek. Z drugiej strony - w długiej perspektywie czasu grupa daje większe szanse i możliwości. Znowu wszystko zależy od sytuacji.



Wyślij zaproszenie do