Temat: Zachowanie się przy wpadnięciu do wody w zimę
Dariusz Lermer:
Ale nadal pozostaje pytanie - PO
WAŁA TAM WLAZŁEŚ !
I to jest w zasadzie jedyne słuszne pytanie.
Wielokrotnie zastanawiam się czytając różne wypowiedzi na tym i innych forach,czy survival polega na utrudnianiu sobie życia, czy też na umiejętności myślenia w sytuacjach trudnych.
Przerabiałem wielokrotnie sytuacje nazwijmy to "dziwne"...czyli inne niż te w których bywam na codzień... i nie trenowałem wcześniej 364536452 różnych rozwiązań tychże sytuacji trudnych.
Ale jak widać udało mi się przeżyć :)
Tym samym moje wnioski dot. wkładania ręki do ognia,zadka w lodowatą wodę...czy też innych części ciała w miejsca które mogą zrobić nam kuku , są jednoznaczne.
Po jaką cholerę mam sobie utrudniać życie codzienne...podobnie jak psychopaci,którzy przez całe życie budują schrony przeciwatomowe,uczą się wysysać wodę z liści,czy też wskakują do przerębla...tylko po to , aby pokazać, że umieją to wykonać.
Tymczasem w sytuacji extreme....okaże się,że zamiast plecaka z zapasowym kompletem ciuchów będziecie mieli na sobie tylko garnitur,półbuty z cienkiej skórki i jedwabne bokserki.
I wtedy dopiero będzie wiadomo,że wszystkie wcześniej przerobione szkolenia są psu na buty.
Jednakże podziwiam autorów filmiku... musicie mieć mimo wszystko zapędy masochistyczne... ja nigdy nie wlezę do lodowatej wody tylko po to,aby nakręcić o tym film.
No i jeszcze jedna uwaga...
Nauczanie takowych technik poprzez internet jest równie skuteczne jak
korespondencyjny kurs nurkowania czy też zaoczna nauka skakania ze spadochronem.
Ładne i efektowne...ale efektywne to nie jest na pewno.
ps. Wiem...jestem upierdliwy...ale jakoś nie pamiętam ,abym na pałę właził na lód,albo kombinował aby sobie totalnie utrudnić życie.
edit - jedna malutka literka :)
Jacek Aleksander G. edytował(a) ten post dnia 29.12.12 o godzinie 18:04