Temat: Wykorzystanie lin i technik wysokościowych w survivalu
Żadne techniki wysokościowe i linowe nie są potrzebne do przetrwania.
W realnej sytuacji nie ryzykowałbym ekspozycji bez właściwego sprzętu.
Na żadnej z wypraw nie używałem liny, której po prostu nie miałem siły nosić tylko "na wszelki wypadek".
Wszelkie techniki wysokościowe i linowe z wszelkich branż (strażacy, wojsko, grotołazi, taternicy, arboryści - drwale wysokościowi itp. ) są pożądane w ramach budowania świadomości.
Stąd skłonny byłbym twierdzić, że podstawowy kurs survivalu wcale nie musi technik linowych mieć, za to wysoce pożadane byłyby tematyczne warsztaty szkolące w szeroko rozumianym dostępie linowym.
Przy czym myślę, że większości z nas wystarczy zobaczyć ćwiczenia np. z ratownictwa wysokogórskiego, aby zrozumieć, że bez ciągłego treningu nie powinniśmy się za coś takiego brać.
W przeciwieństwie do niektórych kolegów jestem zwolennikiem "miękkiej drogi" w zakresie wysokościówki.
To znaczy:
- w czasie szkolenia zastosować "podwójną" asekurację,
- podstawowe szkolenie przeprowadzić w "warunkach cieplarnianych",
- oswajać początkujących uczestników z ekspozycją na wysokość w miarę ich dojrzewania to wyzwania,
- zastosowanie poznanych technik utrwalić w realnym zastosowaniu podczas wędrówki z całym ekwipunkiem.
Jestem przeciwnikiem tzw. "przełamywania lęku", a zwolennikiem "oswajania lęku".
Uważam, że uczestnicy powinni w wyniku szkolenia nabierać przekonania, że w sytuacji realnego zagrożenia mają dostateczne doświadczenie, aby:
- opanować się,
- pomyśleć,
- nie zaszkodzić sobie i innym,
- nie przeszkadzać ratownikom,
- rozwiązać problem, który w ich odczuciu powinien być "tylko nieco poważniejszy od ich dotychczasowych doświadczeń".
Dzięki temu nie będą szarżować i przeceniać swoich możliwości, ale powinni uniknąć paniki i nieracjonalnych zachowań.
Jeśli chodzi o jakieś proste zabawy i oswajanie to proponuję:
- zastąpienie standardowych części codziennego ubrania elemantami o właściwej wytrzymałości, np. taśmami rurowymi, lub odpowiednimi repsznurami,
- improwizowaną uprząż,
- improwizowany przyrząd zjazdowy (np. "gaz-rurka" jako przyrząd i ławeczka),
- zejście z pochyłego drzewa nie sięgającego przeciwległego brzegu przeszkody wodnej,
wejście na pochyłe drzewo nie sięgające naszego brzegu,
- transport plecaka po drzewach j.w.,
- rzutka do wejścia na drzewo (musiałem kiedyś wejść używając taśmy do holowania samochodu),
- rzutka do wyłapywania przymusowego pływaka (ewentualnie "człowiek- żaba"),
- uprząż do transportu kontuzjowanego towarzysza na krótkim odcinku trudnego terenu,
- może hamak w koronie drzewa?