Temat: WSZYSTCY ZGINIEMY !!! ...Tak filozoficznie i dla zabawy...
Wracajac do początku pierwotnego wątku. Może nie wszyscy zginiemy,
ale szanse na przetrwanie ogromnych katastrof są losowo-przyzerowe.
Jedna z firm produkujących przydomowe schrony przekonuje potencjalnych
klientow ze atak nuklearny nastąpi w weekend koło południa. A to
dlatego ze w weekend jest mniej żołnierzy w bazach, wiecej w domach.
A południe - ze względu na przesuniecie czasu. Taka sobie marketingowa
bzdurka. Skoro wojna jest narzedziem polityki, to wieksze szanse są
na to że wybuchnie ona przypadkowo, a nie celowo. Bo tak naprawde
wojna nuklearna oznacza koniec wszelkiej polityki. Za to przy takim
nagromadzeniu środków zniszczenia - prędzej czy później coś wypali
samo z siebie. I od tego się zacznie.
Najbardziej wiec prawdopodobne że zacznie się o dowolnej porze. A już
na pewno w chwili kiedy nikt się nie będzie spodziewał.
Pracuje w Katowicach. To duża aglomeracja. Nawet jeśli zacznie sie
od przypadku, to dalsze ataki będą celowe. A cele to duze aglomeracje
porty, zaklady itp.
Dla mnie oznacza to tyle ze mniej wiecej 1/3 czasu spędzam w
pierwszej strefie rażenia. Pozostale 2/3 - w trzeciej strefie. Ale
nadal w zasiegu rażenia. Szanse na przeżycie - są minimalne. Tym bardziej
że króluje lekkie budownictwo - i nie ma tu murów odpornych na wybuch.
Myśle że w tej samej, lub podobnej sytuacji jest każdy mieszkaniec
miasta powyżej 100 tysięcy.
Przeżycie samego wybuchu? Pierwsze kilkanaście sekund to silne promieniowanie
przenikliwe. Ile zostaje na reakcje? Sekunda na znalezienie schronienia.
Nie łudzę sie nawet że będą jakieś wcześniejsze ostrzeżenia. Większość
miast nie ma już nawet systemów syren ostrzegających o zagrozeniach.
OC nie istnieje. W bunkrach i schronach są puby i sklepy.
Nie ma sie co łudzić. Większość pracujących ludzi zginie w pierwszych
sekundach. Reszta troche później. Przeżyją ci na wsiach i w górach.
A jeżeli to nie będzie wybuch nuklearny tylko wybuch na słońcu? TV powiadomi
o wybuchu na słońcu? Tiaa.. zanim dotrze to z obserwatoriów, ktoś to
przetrawi , zdecyduje czy puścić. Zresztą, to i tak teoretyczne rozważanie
Czoło fali twardego promieniowania przemieszcza się z prędkością światła.
Wiec kiedy zobaczymy wybuch-to znaczy że już złapaliśmy swoje rentgeny.
Stąd przeżycie armagedonu nie będzie zależeć od wyszkolenia i przygotowania
tylko od szczęścia.
WIęcej sensu ma więc trzymanie w domu latarki, paru konserw i wody,
niż wydawanie kasy na grzebanie w ziemi. I budowę mniej lub bardziej
ładnych blockhausów. Dzięki temu poradzimy sobie z małymi problemami,
a na duże i tak nic nie poradzimy.
;-)