konto usunięte
Temat: Twardy survival
Ludzie mają już w sobie taki sposób myślenia i czynienia - coś w stylu "nie wywołuj wilka z lasu": "jak nie będę o tym [złym] myślał, to mi się nie wydarzy"...Dyskusje, które tu się pojawiają, najczęściej krążą wokół typowego i najbardziej znanego wszystkim survivalu rekreacyjnego, czasem - samotniczego, często - poszukującego swego refugium, by uciec od rzeczywistości.
Pojawiła się książka Bena Sherwooda "Zasady przetrwania", książka dosadna, i zarazem jakby rodzaj książkowego show. Jakże wiele istotnych myśli tam znalazłem. Te myśli są na co dzień odrzucane jako...Właśnie nie wiem jak je nazwać: pechowe, zwodnicze, pesymistyczne, naciągane, złowróżbne, zwodnicze...? W zamian lepsze są "raz się żyje!", "carpe diem, "nie ma co krakać", "co ma być, to będzie"...?
Pytam zatem: twardy survival, survival katastrof, survival tragedii, survival klęsk żywiołowych, survival "małych dramatów" - czy jest on w naszych myślach obecny?
Czy faktycznie rozważamy jak się zachować podczas katastrofy komunikacyjnej? A podczas pożaru? Co będzie ze mną jak będę przywiązany do wózka? Gdy stracę wzrok?
PS. Mówmy bez patosu, bez zadęcia, bez samochwalstwa (sam sobie to mówię ;)) Chciałbym się czegoś dowiedzieć, nauczyć... Chciałbym poczuć wspólnotę...