Andrzej
Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...
Temat: survival kid
Nie, to nie błąd ortograficzny :pPrzymierzam się do biwaku minimalistycznego z moimi zuchami, czyli z 10-11-latkami. Przewiduję grupkę około 5-osobową + ja (ale tylko jako ewentualny doradca). Początek w piątek wczesnym południem, powrót w niedzielę po południu. Oczywiście nie teraz, a gdzieś w maju.
Zamierzam zabrać mąkę, amoniak, trochę soli, ewentualnie woreczek ziemniaków, kilka cebul i opakowanie jajek, krzesiwo magnezjowe, 2 pałatki, 2-3 noże, 2-3 puszki po groszku konserwowym lub niewielki garnek do wody, kilka worków foliowych, saperkę, trochę linki, sznurków, miedziany drut, igły i nitkę, niewielki toporek lub sam obuch, piłę linkową oraz żyłkę i kilka haczyków.
Do tego w każdym plecaczku jedna zmiana bielizny i skarpet, sweter, spodnie dresowe, coś przeciwdeszczowego, jakaś czapeczka, menażka, manierka z wodą, mały ręcznik i koc. Wezmę też niewielką apteczkę.
Biwak planuję zrobić w lesie mieszanym z przewagą sosny, nad wodą bieżącą (kanał lateralny Zalewu Koronowskiego), ale w terenie kontrolowanym, czyli w ośrodku harcerskim. Nie zamierzam jednak korzystać z żadnych jego przybytków poza wyznaczonym miejscem na ognisko. No chyba, że zupełnie awaryjnie :p
Jak myślicie, czy tak małe dzieciaki będą już w stanie poradzić sobie przez 2 doby z tak surowymi warunkami? I czy o nie pominąłem jakiejś rzeczy, bo piszę o 3:30 nad ranem?