Temat: samodzielne robienie ekwipunku
Postawiony do kąta postanowiłem zaprzestać kariery klasowego osła i przyłożyć się do pracy ;)
Wynikło to również z tego że metalowy klinek w ogóle nie sprawdził się, a siekierka straciła głowę po 3 (słownie trzecim) uderzeniu w belkę, którą miała przerąbać. Może nawet przy drugim...
Więc o sesji zdjęciowej, czy testach mowy być nie mogło :(
Co więcej, sprawdziłem jak cytrynowa patyna chroni stal przed korozją - więc... nie chroni ;)
Przez całą zeszłą sobotę łaziliśmy po Jurze w deszczu, siekierka była schowana w czeluściach plecaka i odziana w skórzane etui, które w tym że plecaku nawilgło i zostawiło na ostrzu wielkie rude plamy.
Więc patyna, razem z nową warstwą rdzy została zdjęta papierkiem ściernym i mimo, że fajnie wygląda, została ukarana banicją za brak skuteczności.
Siekierka dostała nowy klin - tym razem drewniany.
Nie maiłem odpowiedniego kawałka tego samego materiału, więc klin jest dębowy. Nie idzie po skosie ponieważ musiałem nim zamaskować poprzedni otwór.
Co więcej lekko podstrugałem trzonek, tak by toporzysko wchodziło nań nieco głębiej.
Klin jest dłuższy od samego trzonka, dzięki czemu wypełnia też przód ucha i rozpiera toporzysko na osi ostrze/obuch.
Wygląda to teraz tak:
Jacek Straszak edytował(a) ten post dnia 03.11.12 o godzinie 12:03