Temat: Rodzice a survival
Myślę, że problem "jak przekonać rodziców" (nie tylko zresztą do survivalu) jest problemem różnicy w priorytetach: dla rodziców zazwyczaj jest to szkoła (w rozumieniu: dobre stopnie), a dla młodzieży- czas wolny i kumple (co to znaczy konkretnie- to już inna sprawa; czasami są to zachowania trudne do zaakceptowania nawet przez "otwartych" rodziców). Tak czy owak problem sprowadza się najczęściej do krótkiej rozmowy: -Mamo, tato, chcę na survival.
-A lekcje odrobiłeś? Poza tym po co ci to? Zapisaliśmy cię na skrzypce, francuski, włoski, balet, a na wakacje jedziemy razem do Hiszpanii. No, właśnie- i jak wtedy przekonać rodziców? Wydaje mi się, że większość rodziców nie ma zielonego pojęcia o wychowaniu i w tej delikatnej materii kieruje się spontanicznymi impulsami oraz instynktem stadnym. Bardzo rzadko potrafią sobie odpowiedzieć na pytanie: co jest najważniejsze dla mojego dziecka, dla niego, nie dla mnie... tu i teraz, a nie w perspektywie jego przyszłej kariery.
Ja od 16 lat prowadzę szkołę przetrwania (
http://sas.org.pl), która tak naprawdę jest programem wychowawczym skierowanym do młodzieży gimnazjalnej i rodziców. Jeśli chodzi o metodę, to jako były drużynowy w stopniu podharcmistrza, czerpię bardzo wiele z harcerstwa. Czas "pobytu" wychowanka w szkole to 3,5 roku. Zajęcia odbywają się 1 raz wtygodniu po 2 godz. (co tydzień inne, np. siłownia, basen, ściana wspinaczkowa, przygotowanie do wyprawy), raz w miesiącu odbywa się weekendowa wyprawa tematyczna (np. rajd konny, wyprawa rowerowa, spływ górski, jaskinie, wspinaczka, wyprawa na nartach biegowych, paintball, paraglajty...), latem obóz (dla początkujących stacjonarny w lesie nad jeziorem, dla zaawansowanych- wędrowny, najpierw nizinny, potem górski), zimą obóz na nartach biegowych i rakietach, najpierw z bazą w chatce górskiej, gdzie samemu trzeba przynieść z lasu i porąbać drzewo, napalić w piecu i ugotować posiłek, wodę przynieść ze źródła,potem wędrowny z noclegami w namiotach, bacówkach, igloo i jamach śnieżnych. Dzieciaki przez te 3,5 roku działają w tej samej grupie i pod opieką tego samego instruktora (w chwili obecnej cała moja kadra to absolwenci szkoły, w większości ratownicy GOPR). Więzi jakie między nimi powstają są jedyne w swoim rodzaju, ale też relacje instruktor-rodzice są bardzo bliskie, oparte na zaufaniu, lojalności i współpracy.
Podsumowując:
Możemy pomóc młodemu człowiekowi przekonać rodziców do "wyjazdu na survival" jeśli:
- rzeczywiście przekonamy do naszej propozycji potencjalnego uczestnika
- udzielimy rodzicom pełnej i wyczerpującej, a jednocześnie atrakcyjnej w formie, informacji na temat naszych działań;
- potraktujemy rodziców jako partnerów we wspólnym przedsięwzięciu, podchodząc z szacunkiem i zrozumieniem do ich wątpliwości, obaw, pytań - najlepiej w osobistym kontakcie;
- przekonamy ich do siebie i swojej kadry, jako zespołu profesjonalistów (uprawnienia, doświadczenie, wiek), charakter);
- przekonamy o bezpieczeństwie organizowanych zajęć;
- potafimy odpowiedzieć jasno na pytanie: po co to robimy i co to da mojemu dziecku;
- będziemy podtrzymywać i pielęgnować kontakty z rodzicami, zapraszać ich na specjalnie dla nich zorganizowane wyprawy, biwaki, zajęcia; będziemy interesować się problemami szkolnymi, wychowawczymi i rodzinnymi naszych podopiecznych;
Oczywiście spełnienie tych wszystkich warunków w sytuacji jednorazowego przedsięwzięcia i krótkotrwałego kontaktu nie jest możliwe, ale zasada: jeśli przekonam rodzica do siebie, uczestnik przekona rodzica do wyprawy, jest uniwersalna.
Pozdrawiam wszystkich uczestników Grupy - Timer