konto usunięte
Temat: RAZ JESZCZE woda - ale inaczej, proszę
PRZE_BARDZO chcę rozwikłać pewien problem w ludzkim myśleniu. I już raz rzuciłem tu odpowiednie hasło. Niestety, moi nadgorliwi w tłumaczeniu wszystkim wszystkiego Koledzy Nadzwyczaj Sympatyczni zaczęli mi odpowiadać potocznie *), a nie merytorycznie. Moje próby zdyscyplinowania i skoncentrowania na sednie pytania - nie skutkowały. Ogary poszły w las i nikt ich już nie kontroluje. Do tej pory szukają...Pytanie zadam teraz OSTROŻNIE.
Pytanie brzmi:
Na czym polega "OSZCZĘDZANIE WODY" w kranach?
Oznacza to, że chcę zrozumieć sens akcji w aspekcie brzmienia hasła i przekazywania tego hasła do ludu. Jeśli bowiem zalecimy komuś oszczędzanie jedzenia (jakie właśnie znajduje się w naszej lodówce), mamy do czynienia z przynajmniej pięcioma aspektami.
Zepsucie się jedzenia w lodówce oznacza:
1 - mieliśmy coś, ale nie zużytkowaliśmy i stało się bezużyteczne, a my mamy poczucie straty i żal (aspekt psychiczny)
2 - dopuściliśmy do zmarnowania pokarmu, czyli źle planowaliśmy spożycie (aspekt gospodarowania zasobami)
3 - ktoś pracował nad wyprodukowaniem pokarmu, a my wyrzuciliśmy go do kosza (aspekt społeczny)
4 - wydaliśmy na jedzenie, zmarnowaliśmy, więc teraz ponosimy dodatkowe wydatki (aspekt finansowy)
5 - my wyrzucamy nadmiar pokarmu, a inni głodują (aspekt moralny)
Dziś (po raz kolejny) słuchałem audycji radiowej - przeznaczonej dla młodego słuchacza - i panie prowadzące przyjęły formułę "należy oszczędzać wodę" tłumacząc ją "bo tak". A następnie podawały sposoby oszczędzania: otwieranie kranu tylko na ten moment, kiedy spłukujemy ciało - a nie żeby woda lała się cały czas; kąpiel w małej ilości wody w wannie; cieknące krany, itp.
Miałem wrażenie, i mam je zawsze przy takim argumentowaniu, że woda spływająca w otwór zlewowy 'znika na zawsze'. Marnuje się więc przez tajemniczą anihilację - a na naszej planecie jest jej coraz mniej.
Pomijam sprawę, że panie były nieprzygotowane do tłumaczenia czegokolwiek i uznawały radośnie (mówiąc o wodzie pitnej), że wodę wystarczy zagotować i już jest dobra. Kiedy dzieci wspominały o urządzeniach do uzdatniania, panie mówiły o tym, że chyba też słyszały o czymś takim i że to całkiem możliwe... I w tym zamyka się całe moje zadziwienie tym, że ważne sprawy omawiają proste paniusie w prostacki sposób. Bo kiedy nagle panie powiedziały, że teraz wypowie się ekspert, czyli pani Jola pracująca w Jakimś Tam Instytucie Od Spraw Wody, a pani Jola odrzekła, że wodę przy braniu prysznica trzeba puszczać na chwilę, by spłukać mydło oraz dobrze zakręcać krany - wymiękłem do końca.
Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi ten stan rzeczy?
Dlaczego słyszę takie samo argumentowanie od kilkudziesięciu lat? Ponoć ludzki ród rozwija się coraz bardziej, coraz więcej wiemy i rozumiemy...
*) Odpowiedzi potoczne polegają na gadaniu wszystkiego, co się akurat dzisiaj wie o wodzie; porzuca się przy tym 'kontekst kranowy' i zasuwa się 'kontekstem pustynnym', 'kontekstem zanieczyszczeniowym', itp.