Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..
Piotr NiePodaję:To napisz dlaczego sie usmiales. Posmiejemy sie razem. Bo teraz to sam sie osmieszasz.
4 osobowa rodzinka, czyli mamy 20lat x 4osoby x 365 dni w roku = 30 tysięcy porcji
;)
No teraz rozumiem ;) Nie zrozumiałeś w ogóle sensu. Chodzi o TERMIN WAŻNOŚCI lub termin do spożycia 20-25 lat.
Cos czego nie ma w Polsce a jest do dostania w USA. A nie zywność na 20 lat.
W USa najwidoczniej jest więcej idiotów, którzy mogą to kupować. Po pierwsze dlatego że są bogaci a po drugie że u nich występują tornada i istnieje zagrożenie ataku jądrowego, chemicznego itp.
Trzeba miec niezle zwichrowana psychike by w ogole wziąć pod uwage taka mozliwość. Nawet schron przygotowany w czasach zimnej wojny dla czlonkow kongresu nie przewidywal takiego okresu.
No właśnie, tak więc powinniśmy być przygotowani albo do przeżycia kilku tygodni i tu po 10 kg cukru, ryżu, mąki, trochę weków i konserw spełnia swoją rolę, albo do aklimatyzacji na dłuższy okres czasu, czyli wnyki, wiatrówki, haczyki i przede wszystkim źródło wody.
Twoja logika jest mniej wiecej taka: jak bedzie problem to pojde do sklepu i sobie kupie zywnosci na miesiac. Naiwnosc jest bezdenna.
Nie będę mówił kto tu jest naiwny. Jak będzie zadyma to wykupię w sklepie linki do robienia wnyków. Żyłki i haczyki już mam. Umiejętności też.
I Pojdziesz do płonacego lasu lub skażonej rzeki?
;)
I tu się rodzi podstawowe pytanie, którego jeszcze sobie nie zadałeś, a jest to pytanie kluczowe: na jakiego typu zagrożenia chcesz się przygotować?
Płonące lasy i skażone rzeki mam rozumieć jako atak jądrowy na pobliskie miasto? W takiej sytuacji tylko idiota siedziałby w salonie na kanapie i jadł kiszonki. Jeśli to coś skazi wodę, ryby i spali okoliczne lasy to wtedy trzeba po prostu spierdalać w kierunku przeciwnym do wybuchu.
W naszym klimacie nie grożą nam tajfuny, trzęsienia ziemi czy tornada. jedynym zagrożeniem może być wojna zewnętrzna lub wewnętrzna, zakłócająca przepływ towarów do sklepów a wtedy zapas powinien wystarczyć nam na kilkanaście tygodni przeżycia. Bardziej przewidujący, którzy będą chcieli przeżyć dłuższy okres czasu, będą musieli się przystosować do nowych realiów i tu przydadzą się haczyki, wnyki, spryt i logika. Nawet jeśli pod pojęciem sprytu i logiki kryją się wyprawy po kukurydzę czy ziemniaki na pole albo kradzież krowy z pastwiska lub "odwiedziny zamkniętego" sklepu.
Ja mogę moje żarcie na bieżąco konsumować i uzupełniać, co też robię, kupując mąkę, cukier czy ryż w dużych ilościach, ziemniaki też kupuję raz w roku, zapas na cały rok
Ja probowalem, nie jest to wygodne. Dlatego najlepszym rozwiazaniem jest wlasnie kupno zywnosci raz i miec spokoj.
Heh, jest to bardzo wygodne, powiem Ci jak robią to inni.. jadą do makro, biorą wózek, robią zakupy za 1000-2000pln i mają spokój na długi czas.
Wiesz, ja już jestem do tego przygotowany :) I zapewniam Cię że zdrowiej z tego wyjdę, jedząc wróble i gołębie ustrzelone z wiatrówki, dzikie kaczki złapane na wnyki lub wędkę, zakąszane gotowanym ryżem, makaronem i kartoflem.
Jesli bedziesz mial taka mozliwosc.
Będę miał, a jeśli nie będę to poszukam takiej lokalizacji gdzie będą żywe stworzenia :) Coś co zabije ryby z pewnością zabije i mnie. Jedynie durni murzyni w Arizonie siedzieli w błocie, zdychając z głodu i pragnienia, zamiast zwyczajnie wsiąść do samochodu albo autobusu i pojechać gdziekolwiek.
Pewnie sądzili że to tornado zniszczyło cały świat ;)