Arkadiusz K.

Arkadiusz K. Myśleć jak Leonardo
da Vinci!
Bezcenne... ;]

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

No i nie zapominajmy, że jak będzie źle, to trzeba uciekać... Mogę sobie wyobrazić ucieczkę z plecakiem pełnym suszonego jedzenia, ale nie za bardzo z wekami... :)

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Oby miał Pan zawsze czas i miejsce na ucieczkę. Ale nie każdy ma taką szansę. Proszę porozmawiać z ludźmi którzy przeżyli wojnę dla przykładu.
Arkadiusz K.

Arkadiusz K. Myśleć jak Leonardo
da Vinci!
Bezcenne... ;]

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Skoro woli Pan tę formę, to niech tak będzie.
Wojna w 1939 nie była przecież niespodzianką. W 1936 już się tego spodziewali, choć mało kto w to wierzył. Osobiście uważam, że trzeba być czujnym obserwatorem i nie za mocno przywiązywać się do życia, które nas otacza. Postępując w ten sposób nic nie tracimy, a zyskamy kilka niezapomnianych wspomnień, których Panu i sobie życzę. :)

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

O ile wojny najczęściej nie są niespodzianką i rzeczywiście można się jakoś przygotować, to z ucieczką może być już trudno, o ile nie wyjechaliśmy wcześniej. Możemy robić weki ;-).
Jak wyjechaliśmy, to ich nie robimy.
Oczywiście że suszone mięso dużo łatwiej transportować, z tym że trzeba uważać w podróży na wilgoć, która może pojawić się zawsze. Tym bardziej że mówimy o katastrofach i wojnach gdzie warunków się nie wybiera, tylko należy im sprostać.
Mirosław Mongoł Walczyk

Mirosław Mongoł Walczyk pracownik cywilny,
Wojsko Polskie

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Dawniej w szkołach był taki przedmiot Przysposobienie Obronne. (teraz tylko w szkołach średnich a i to chyba nie we wszystkich )
W programie nauczania z tego przedmiotu był taki dział dotyczący obrony cywilnej. Różnie się nazywał w kolejnych latach, ale dotyczył właśnie zachowania się ludzi w przypadku wystąpienia różnych zagrożeń (pożary, broń ABC, epidemie itp.)
Pięknie tam było wyjaśnione jak zabezpieczać żywność, sygnały alarmowe, zabezpieczenie pomieszczeń, jak wzywć pomoc, itp. W większości dotyczyło to sytuacji wojny, ale przy jakiejkolwiek katastrofie budowlanej czy klęsce żywiołowej jak znalazł.
Poszukajcie starych podręczników do PO.

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Jak jest katastrofa budowlana to pojawiają się odpowiednie służby i niewiele więcej niż oni można zrobić.
Na pewno nic nie było jak przygotować żywność o tzw. przedłużonym terminie trwałości ;-).

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Ojej ojej... Irku! Zrób szybką edycję tego co napisałeś (to zwrot retoryczny - niczego nie zmieniaj, bo innym potrzebna jest dyskusja).

Otóż ja Ci nie życzę, byś leżał gdzieś pod gruzem i patrzał na nogi stojących, nic nie robiących ludzi. Wszyscy będziecie sobie czekali na służby.

Cieszyłbyś się natomiast, gdyby obok stał taki survivalowiec, który zanim przystąpi do działania, to weźmie się za analizę sytuacji: obejrzy zwalisko nad Tobą, przyjrzy się punktom podparcia, zrozumie co można wyciągnąć, aby reszta się nie zawaliła... A ostatecznie nie wyciągnie, ale jeszcze podeprze, bo zauważył słaby punkt... A potem porozmawia z Tobą, dowie się co czujesz, zorientuje się, że prawdopodobnie nie masz poważniejszych uszkodzeń, wskaże ratownikom drogę do Ciebie - od razu informując o pełnej sytuacji. Satysfakcjonuje Cię choćby ta wersja?

A wspomniana wiedza obronna podpowiedziałaby Ci, gdzie się szybko schować, kiedy budynek zacznie trzeszczeć.

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

a ja dodam od siebie.... dajcie spokój juz z tymi wekami i w ogólę z czasem przygotowywania żywności na później.

Jeżeli jesteś człowiekiem zapobiegliwym to o wszystko martwisz się TERAZ - i nie ważne kiedy i co nastąpi, jeśli teraz zadbasz o zaopatrzenie to potem masz spokój, a co jakiś czas tylko sprawdzasz co jeszcze się nadaje.
No i weki to akurat najgorsza z mozliwych opcji konserwacji, jesli trzeba będzie się ewakuować - nie dość, że ciężkie, to łatwo się tłuką. łatwiej schować parę, różnorodnych konserw.

co do suszonego mięsa - ochrona przed wilgocią to pikuś :), suszone mięso musi przede wszystkim oddychać, a wtedy krótkotrwała wilgoć nie jest szkodliwa. a jeśli możemy tak idealnie wysuszyć mięsko i mamy możliwość próżniowego zamknięcia, to też dobrze.

a po co nam weki podczas katastrofy budowlanej? jeżeli przeżyjemy, to przypuszczalnie zostaniemy prawie bez możliwości ruchu pod gruzami...nie zastanawiałbym się wtedy gdzie akurat wylądowała moja spiżarnia :)

wędzenie trwa mniej więcej tyle co suszenie.

a może po prostu od razu niech każdy zrobi sobie zapas liofilizatów i z głowy :)

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Fredi, chciałem Cię na początku zrugać, że kolejny raz zmuszasz mnie do zgadzania się z Tobą, ale znalazłem coś, co pozwoli mi nawet na odrobinę niezgadzania, co już czyni mnie człowiekiem nadzwyczaj szczęśliwym!

Weki - tak, jeżeli... i tu wstawcie sobie te wszystkie warunki, które wekom pozwolą przetrwać okres zagłady, a nam - ciągnącym za sobą mozolnie wóz wypełniony wekami - wraz z nimi (chyba, żeśmy skryci w tajnej super jaskini - tylko skąd tam się wzięły weki!?)

Krótkotrwałe wilgocie... ha ha ha...! Powtórzę wyraźniej: HA HA HA!!!

Na pewno (w niektórych warunkach) wilgoć z ostatnich dwóch dni może nam, mięsu i liofilizatom być z lekka obojętna. Jak Irkowi nie życzę leżenia pod stosami betonu, tak Tobie, św. Fredi od K.... (to nie jest brzydkie słowo - mówię Niewtajemniczonym!), nie życzę kilku przelotnych wilgotności co parę tygodni zafundowanych Twemu suchutkiemu na co dzień jedzonku. Liofilizat jaki miałem na Transsyberii w opakowaniu nazwanym "hermetycznym" przez producenta - został przez Naturę uznany za przebywający w opakowaniu jednak o odmiennych parametrach i nadawał się do zagrania (jako dubler) głównego bohatera w filmie "Arszenik i stare koronki"...

PS. Pod gruzami faktycznie nie wiedziałbym, gdzie jest słoiczek z moimi ulubionymi ogórkami kwaszonymi. Pewnie też nie znalazłbym nocnika... (co piszę po dwu kolejnych nocach spędzonych w pracy bez przerwy spalnej pomiędzy nimi... dlatego wybaczcie i poszukajcie literówek w moim tekście). Dobrynoć!

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

No cóż, jest w tym racja że można wspomóc bliźniego słowem i czynem (czy to coś podpierając, czy cokolwiek innego pozwalającego przeżyć). Na przeciwległym końcu dam przykład katastrofy z 2006r. w Katowicach. Na niewiele zdaje się wiedza obronna - wypadek zdarzył się zbyt szybko, a resztą rządził chaos i przypadek.
Dla mnie osobnym tematem są klęski żywiołowe. Większy obszar, utrudniony dostęp (w tym dostawy żywności) i komunikacja. Wiedza surviwalowca będzie na pewno cenna. Wspomniałem o tym, bo temat jest trochę pomieszany: katastrofy, wojny itd.

Weki. Nie poruszam spraw oczywistych typu trudny transport, ponieważ wydaje mi się to tak oczywiste... Jasne że nikt tego nie wozi, ale w sytuacji dłuższych konfliktów warto mieć coś zakopanego w pobliżu. W mieście oczywiście jest trudniej, ale już poza jak najbardziej. Dobrze zrobiony wek mięsny jest na lata. Z zasady dłużej niż konserwy. Wiem bo moja babka takie robiła i nie było z tym nigdy kłopotów. Na tym zakończyłbym już drażliwy temat weków.

Z Przemysławem w części się zgadzam: żywność musi być przygotowywana na bieżąco, bo jak przyjdzie co do czego nie będzie czasu na przygotowanie. Surviwalowiec powinien być zapobiegliwy. Podpisuję się pod tym.
Mięsa. Jak już gdzieś uciekamy, to nie zawsze mamy okazję żeby się umyć czy wysuszyć (i takie tam). O pleśń łatwo. Jak było nie najlepiej to takie mięso piekłem (zamiast wyrzucać), ale ma to też swoje granice.
Wędzenie. Sam proces wędzenia trwa od kilku godzin do kilku dni (na zimno). Do tego dochodzi przygotowanie mięsa (od kilku dni do 2 tyg. jeżeli jest zimne pomieszczenie). Zostaje zbiórka odpowiedniego drewna (gruszy, śliwy cz jabłoni możemy nie mieć pod ręką) i przygotowanie wędzarni (chyba że już ktoś takową ma). Najlepsze są murowane.
Pozdrawiam.
Mirosław Mongoł Walczyk

Mirosław Mongoł Walczyk pracownik cywilny,
Wojsko Polskie

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Klęski żywiołowe... zazwyczaj człowiek nie ma czasu zastanawiać się czy ma wziąść ze sobą żarcie, ubranie czy latarkę tylko w pośpiechu ratuje życie. Trzęsienie ziemi, nagła powódź, tsunami, huragan, czy zwykłe oberwanie chmury przychodzi nagle, niespodziewanie i nie ma za bardzo czasu wtedy o myśleniu co zabrać, tylko gdzie się schować żeby było bezpiecznie. I tu przydaje się myślenie i reagowanie nabyte w trakcie zajęć m.in. survivalowych oraz wiedza z zakresu obronności i techniki. Przykład? Strazacy którzy przeżyli ataki na World Trade Center, o których naktęcono film pod tym tytułem. Ich d-ca ocenił zagrożenie i na podstawie wiedzy technicznej błyskawicznie podjął decyzję o schowaniu się w szybie windy :)
A wojny? Na terenie walk, najczęściej człowiek ukrywa się przed wrogiem a zaopatrzenie zdobywa nie bawiąc sie w dyplomację i zagadnienia prawne: gdzie znajdzie. Czyli w opuszczonych domostwach i mieszkaniach. Przegięcie, gdy zaczyna grabić, ale wtedy nie chodzi o przeżycie tylko szybkie wzbogacenie się, ale gdy tylko korzysta z żywności czy zmieni koszulę na czystą zostawiając swoją, brudną i porwaną, to tródno to nazwać grabieżą moim zdaniem

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Czasami jest komunikat o nadchodzącym zagrożeniu i jest kilka minut a nawet kilka godzin na reakcję. Nawet jeżeli nie można uciec, to przynajmniej spróbować się zabezpieczyć.

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Bartosz C.:
2.Większość ludzi nie jest nauczona postępować samodzielnie, działa instynkt stada, górę biorą wyuczone zachowania, tak jak napisał Jacek silniejsi wygrywają, choć kooperacja może przynieść lepsze rezultaty. Nie bądźmy jednak negatywnie nastawieni, wiele razy też okazywało się, że pewne jednostki łączyły się w grupy aby działać wspólnie ku przetrwaniu...

Co do punktu drugiego jest jeszcze czynnik chemiczny. Wystarczy zakrzyknac zabic polaczka, araba, litwina czy jankesa i gadac o tym przez 3 miesiace w tv i w czasie zagrozenia nawet czlowiek od pokolen mieszkajacy w danym miejscu bedzie zaraz czlowiekiem do odstrzalu bo mi sie wydaje, ze to byl jankes, zyd, rusek, gwatemaczyl czy czukcza. Mozna tez zastosowac jakis srodek jak w batmanie. Ludzie moga zachowywac sie jak szaleni. Moze byc to skazenie naturalne (wyziewy wulkanow, meteory, podziemne gazowe zloza). To tylko tyle jesli chodzi o kreatywne wymyslanie zagrozen.

Co do zywnosci od ktorej sie zaczelo nadal uwazam, ze trzeba konkretnie polegac na zywnosci o dlugim terminie waznosci. minimum 20 lat
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Piotr NiePodaję:
Co do zywnosci od ktorej sie zaczelo nadal uwazam, ze trzeba konkretnie polegac na zywnosci o dlugim terminie waznosci. minimum 20 lat
Nie będę polemizował z tymi 20 latami, chociaż uśmiałem, się do łez.
Ale traktując serio tak duży okres czasu, proponuję wybudować schron lub piwnicę pod budynkiem w postaci mega lodówki. Utrzymywać temperaturę poniżej -30stopni i trzymać tam półtusze z różnych zwierząt. Oprócz tego w ogrodzie zrobić szczelny zbiornik, jak na szambo i trzymać tam kilkadziesiąt tysięcy litrów paliwa do agregatu prądotwórczego... aby mógł dać prąd dla chłodni ;)
Oczywiście możesz też pójść na łatwiznę i ususzyć jajka na słońcu, przesypując je kilkoma garściami benzoenianu sodu lub potasu. Nie umrzesz z głodu lecz od nadmiaru konserwantów ;)
Piotrze Ty kop schrony i magazyny a ja zadowolę się szpulką linki na wnyki i kilkoma szpulkami żyłki na ryby i zestawami do ich łowienia ;) Do tego mam worek kartofli, cukru i cebuli... a jak zrobi się jakaś mega draka to zgromadzę jeszcze kilka worów kolb kukurydzy, zboża, i jak nie będzie za późno to odwiedzę fermę kurzą i sprawię sobie stadko niosek, najwyżej umrę od poziomu cholesterolu ;))

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Sławomir Kuziak:
Piotr NiePodaję:
Co do zywnosci od ktorej sie zaczelo nadal uwazam, ze trzeba konkretnie polegac na zywnosci o dlugim terminie waznosci. minimum 20 lat
Nie będę polemizował z tymi 20 latami, chociaż uśmiałem, się do łez.
Ale traktując serio tak duży okres czasu, proponuję wybudować schron lub piwnicę pod budynkiem w postaci mega lodówki.

To napisz dlaczego sie usmiales. Posmiejemy sie razem. Bo teraz to sam sie osmieszasz.

Twoja logika jest mniej wiecej taka: jak bedzie problem to pojde do sklepu i sobie kupie zywnosci na miesiac. Naiwnosc jest bezdenna.
Utrzymywać temperaturę poniżej -30stopni i trzymać tam półtusze z różnych zwierząt.

Liofizaty nie wymagaja temperatury, a ta zywnosc to wlasnie liofizaty. A 20-25 lat to na tyle dlugi okres by nie musiec tego wymieniac i sie tym zajmowac.
Piszesz jak osoba, ktora nigdy nie robila zapasow. Kup sobie dzis zywnosc na tydzien i sprawdzaj jej waznosc co 0.5 roku jak chcesz. Ja wole kupic raz i miec problem z glowy. Po za tym moge to w razie czego wziasc w reke. 15kg to nie malo, ale na pewno mniej niz dowolne jedzenie w Twoim wykonaniu.

Jak na razie to smiac sie mozna z Twoich pomyslow. Nie z moich. Niestety jesli przyjdzie godzina W to nikomu nie bedzie do smiechu. Ani mi ani Tobie wiec nie przerzucajmy sie zlosliwosciami a zastanowmy sie jak sie do tego przygotowac.
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Piotr NiePodaję:
Sławomir Kuziak:
Piotr NiePodaję:
Co do zywnosci od ktorej sie zaczelo nadal uwazam, ze trzeba konkretnie polegac na zywnosci o dlugim terminie waznosci. minimum 20 lat
Nie będę polemizował z tymi 20 latami, chociaż uśmiałem, się do łez.
Ale traktując serio tak duży okres czasu, proponuję wybudować schron lub piwnicę pod budynkiem w postaci mega lodówki.

To napisz dlaczego sie usmiales. Posmiejemy sie razem. Bo teraz to sam sie osmieszasz.
4 osobowa rodzinka, czyli mamy 20lat x 4osoby x 365 dni w roku = 30 tysięcy porcji, cena jednej porcji pewnie około 20-30pln jak nie więcej, z tego wynika że chcesz zbudować magazyn do przechowywania takiej ilości kosmicznego żarcia i na samo żarcie wydać prawie milion złotych? ;)
No wybacz ale to mnie rozwala.
No i założę się że już po miesiącu będziesz rzygał tym żarciem. Gdzie chcesz to składować?
To już o wiele taniej i lepiej będzie jak zbudujesz mega lodówkę pod piwnicą. nawkładasz do niej różnorodnego żarcia, głównie sypkiego typu mąka, ryż, makarony, mięso itp.
Twoja logika jest mniej wiecej taka: jak bedzie problem to pojde do sklepu i sobie kupie zywnosci na miesiac. Naiwnosc jest bezdenna.
Nie będę mówił kto tu jest naiwny. Jak będzie zadyma to wykupię w sklepie linki do robienia wnyków. Żyłki i haczyki już mam. Umiejętności też.
Utrzymywać temperaturę poniżej -30stopni i trzymać tam półtusze z różnych zwierząt.

Liofizaty nie wymagaja temperatury, a ta zywnosc to wlasnie liofizaty. A 20-25 lat to na tyle dlugi okres by nie musiec tego wymieniac i sie tym zajmowac.
Piszesz jak osoba, ktora nigdy nie robila zapasow. Kup sobie dzis zywnosc na tydzien i sprawdzaj jej waznosc co 0.5 roku jak chcesz. Ja wole kupic raz i miec problem z glowy. Po za tym moge to w razie czego wziasc w reke. 15kg to nie malo, ale na pewno mniej niz dowolne jedzenie w Twoim wykonaniu.
Ja mogę moje żarcie na bieżąco konsumować i uzupełniać, co też robię, kupując mąkę, cukier czy ryż w dużych ilościach, ziemniaki też kupuję raz w roku, zapas na cały rok
Jak na razie to smiac sie mozna z Twoich pomyslow. Nie z moich. Niestety jesli przyjdzie godzina W to nikomu nie bedzie do smiechu. Ani mi ani Tobie wiec nie przerzucajmy sie zlosliwosciami a zastanowmy sie jak sie do tego przygotowac.
Wiesz, ja już jestem do tego przygotowany :) I zapewniam Cię że zdrowiej z tego wyjdę, jedząc wróble i gołębie ustrzelone z wiatrówki, dzikie kaczki złapane na wnyki lub wędkę, zakąszane gotowanym ryżem, makaronem i kartoflem.
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Ależ koledzy , przecież tu nie o to chodzi żeby kazać komuś robić tak jak ,,MI" się wydaje że jest słusznie , ale by zainspirować i pokazać jak ,,JA" to widzę.Osobiście jestem zwolennikiem posiadania żywności pozwalającej przetrwać ... jakiś czas. Co nie oznacza że robię ,, piwnicę" z mrożonkami.Po prostu mam zapas kasz, makaronów , weków , etc,etc .Takiego jedzenia na ,, bieżąco"i jest ono uzupełniane w taki sposób by w nagłej chwili rodzina miała co jeść przez ... czas jakiś.
Oczywiście posiadam sprzęt oraz umiejętności pozyskiwania jedzenia z ,, przyrody"ale między bajki wkładam przydatność szpulki z żyłką i paru haczyków w Polskich wodach.Łapię ryby i ..... doskonale wiem co zapewni nam zestaw klasy ... rambo. ..... jedynie nadzieję na.....Dariusz Lermer edytował(a) ten post dnia 20.05.11 o godzinie 11:22
Sławomir Kuziak

Sławomir Kuziak I feel you...

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Dariusz Lermer:
Ależ koledzy , przecież tu nie o to chodzi żeby kazać komuś robić tak jak ,,MI" się wydaje że jest słusznie , ale by zainspirować i pokazać jak ,,JA" to widzę.Osobiście jestem zwolennikiem posiadania żywności pozwalającej przetrwać ... jakiś czas. Co nie oznacza że robię ,, piwnicę" z mrożonkami.Po prostu mam zapas kasz, makaronów , weków , etc,etc .Takiego jedzenia na ,, bieżąco"i jest ono uzupełniane w taki sposób by w nagłej chwili rodzina miała co jeść przez ... czas jakiś.
Oczywiście posiadam sprzęt oraz umiejętności pozyskiwania jedzenia z ,, przyrody"ale między bajki wkładam przydatność szpulki z żyłką i paru haczyków w Polskich wodach.Łapię ryby i ..... doskonale wiem co zapewni nam zestaw klasy ... rambo. ..... jedynie nadzieję na.....
No widzisz, jednak nie posiadasz umiejętności :)
Miałem wodnych kłusoli w rodzinie więc jestem lepiej przygotowany ;)
Wystarczy zwykła linka (sznur do suszenia prania idealnie się do tego nadaje), długość około 30 metrów, co jeden metr dajesz przypon z cienkiej linki lub żyłki a na końcu duży i mocny haczyk- minimum '15. Po deszczu zbierasz duże rosówki lub pijawki. Jeden koniec linki przywiązujesz do drzewka, do drugiego kamień i sruuuuuu. Rzucasz o zmroku, aby mieć rybę na śniadanie. To coś jak 30 wędek gruntówek zarzuconych jednocześnie ;) Jeśli masz dużą rodzinę to zrób cztery takie zestawy a ryb Ci nie zabraknie. Sum 20 kilowy jest z tego wyciągany jak świnia z chlewa na postronku, na chama bez zbędnych ceregieli. Zapewniam Cię też że ryby jednak w wodzie są. Najlepszy tego przykład mieliśmy rok temu na Bugu, jak po powodziach ryby się podusiły. Całe ławice śniętych ryb wyłowiono w samym tylko Wyszkowie, dziesiątki jeśli nie setki ton... i o dziwo wędkarze nadal wyciągają z tej rzeki duże ryby.
Założę się że straż wodna nie będzie wykonywała swych obowiązków podczas mega zadymy :) A Tobie będzie wisiało czy zapłacisz jakiś mandat karny ;) Okresy ochronne też pewnie zostaną zawieszone na czas zadymy, więc i kawioru posmakujesz :)

A co do żywności sypkiej, pełna zgoda. Tym bardziej że jeśli jednak nie będzie armagedonu, to te liofizaty trzeba będzie dać rodzinie na obiad, aby się nie zmarnowały. Chciałbym widzieć minę mojej żony, gdybym jej dał na obiad zamiast mięsa torebeczkę z czymś takim, w czasie pokoju :)
A co do żarcia dla kosmitów, w naszych warunkach jedyne zastosowanie może mieć kilka porcji, na wypadek utknięcia w zaspie na bezdrożu albo wycieczce surviwalowej.

konto usunięte

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Sławomir Kuziak:
Piotr NiePodaję:
Sławomir Kuziak:
Piotr NiePodaję:
Co do zywnosci od ktorej sie zaczelo nadal uwazam, ze trzeba konkretnie polegac na zywnosci o dlugim terminie waznosci. minimum 20 lat
Nie będę polemizował z tymi 20 latami, chociaż uśmiałem, się do łez.
Ale traktując serio tak duży okres czasu, proponuję wybudować schron lub piwnicę pod budynkiem w postaci mega lodówki.

To napisz dlaczego sie usmiales. Posmiejemy sie razem. Bo teraz to sam sie osmieszasz.
4 osobowa rodzinka, czyli mamy 20lat x 4osoby x 365 dni w roku = 30 tysięcy porcji

;)
No teraz rozumiem ;) Nie zrozumiałeś w ogóle sensu. Chodzi o TERMIN WAŻNOŚCI lub termin do spożycia 20-25 lat.
Cos czego nie ma w Polsce a jest do dostania w USA. A nie zywność na 20 lat.

Trzeba miec niezle zwichrowana psychike by w ogole wziąć pod uwage taka mozliwość. Nawet schron przygotowany w czasach zimnej wojny dla czlonkow kongresu nie przewidywal takiego okresu.

Twoja logika jest mniej wiecej taka: jak bedzie problem to pojde do sklepu i sobie kupie zywnosci na miesiac. Naiwnosc jest bezdenna.
Nie będę mówił kto tu jest naiwny. Jak będzie zadyma to wykupię w sklepie linki do robienia wnyków. Żyłki i haczyki już mam. Umiejętności też.

I Pojdziesz do płonacego lasu lub skażonej rzeki?
;)
Ja mogę moje żarcie na bieżąco konsumować i uzupełniać, co też robię, kupując mąkę, cukier czy ryż w dużych ilościach, ziemniaki też kupuję raz w roku, zapas na cały rok

Ja probowalem, nie jest to wygodne. Dlatego najlepszym rozwiazaniem jest wlasnie kupno zywnosci raz i miec spokoj.
Wiesz, ja już jestem do tego przygotowany :) I zapewniam Cię że zdrowiej z tego wyjdę, jedząc wróble i gołębie ustrzelone z wiatrówki, dzikie kaczki złapane na wnyki lub wędkę, zakąszane gotowanym ryżem, makaronem i kartoflem.

Jesli bedziesz mial taka mozliwosc.
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Przygotowanie się na katastrofy, wojny itd..

Znam ten sposób....... Ale czytajmy ze zrozumieniem i uważnie..... Napisałem PARĘ haczyków!!! Powiedz w czasie ,, zadymy" jaka jest szansa że taki sznur ci ktoś ... zakosi , lub zniszczy?Hę!
Oczywiście zgadzam się z Waćpanem - to doskonały sposób i tez tak bym robił... tyle że by być spokojnym i zabezpieczonym trzeba mieć ... WIELE Haków , a nie KILKA !
To chyba Pan przyzna ?



Wyślij zaproszenie do