konto usunięte

Temat: Od czego może uwolnić survival?

Agnieszka Gościńska:
a ja sie cały czas zastanawiam do czego wam ta definicja....
Ależ wszystko w porządku...! :)
Nazwanie i uporządkowanie prowadzi do praktycznego wykorzystania. Zresztą... gdyby nie było to potrzebne, to nadal jedlibyśmy banany bujając się na gałęziach. Trochę to tak jakby poprowadzić rozmowę: "Po co jesz?", "Żeby żyć", "A przecież i tak umrzesz...".

Definiowanie nie zaburza spontaniczności. Na pewno jest potrzebne świadomości o tym, że gadamy o tym samym (sądzenie, że się mówi o tym samym, jest przekleństwem ludzkości). W przeciwnym razie moze być tak, że panienka zaproszona przez faceta do oglądania jego kolekcji znaczków pocztowych jest zaskoczona, że już parę godzin siedzi pochylona nad klaserem, bo myślała, że myślą o tym samym.

Poznawanie na kursie kolejnych 'pas' absolutnie nie musi zaburzać spontaniczności tańca. Aczkolwiek - faktycznie - znam sporo ludzi, dla których konieczność pomyślenia jest w stanie zaburzyć wszystko... ;D

Mam wrażenie, że właśnie zastawiajając się nad moją definicją mojego survivalu uwalniam się od ciasnych definicji, które mi podano gdzieś na początku. Bo ciasne definicje, które są w dodatku narzucone, otrzymujemy akurat w prezencie od ludzi, którym konieczność myślenia coś zaburza - tak jest teraz przecież z okrążaniem nas "fłażkami" (Wysocki i Kaczmarski się kłaniają) definicji klapsa i zakazu jego stosowania.

Na moim osiedlu ktoś przyjął ciasną definicję bezpieczeństwa i wycięli wszystki krzaki, bo z tych krzaków kiedyś wypadł zbój i naubliżał pani radnej.

konto usunięte

Temat: Od czego może uwolnić survival?

Spróbuję odpowiedzieć jeszcze na temat definicji - startuję z zupełnie innych pozycji.

Otóż każdy z nas tu czytających i piszących prowadzi swoje życie, podlega swoim osobistym standardom, i ma różną wiedzę, różne doświadczenie i różne pojęcie o survivalu.

Ja np. z Fredim się dobrze znamy i wzajemnie akceptujemy z całą innością w widzeniu tego czy tamtego. Można by powiedzieć, że nawet nie musielibyśmy dyskutować o niczym, bo niby po co. Tymczasem wypowiadając się tutaj, nieustannie stymulujemy swoje myślenie i o survivalu (czy jakimś jego kawałku czy aspekcie), i o życiu. To się odbywa tak: "Cholera... z jego wypowiedzi wynika..." i zaczyna się tworzenie zupełnie nowej układanki. W swoim życiu - dość długim - sformułowałem mnogość definicji, w formach, jakich wcześniej nie było (tak samo, jak nie było jakiegoś wiersza, dopóki Ty go nie napisałaś). Wypowiedziałem lub napisałem mnogość opisów jakiegoś działania, jakiejś metody lub techniki. Przedstawiłem mnogość pomysłów. I oglądam sobie ten świat, jak moje twory krążą pomiędzy ludźmi, którzy już uważają to wszystko jako oczywistość.

Kiedyś miałem radochę, kiedy pracowałem w pogotowiu opiekuńczym - a pojawiła się zupełnie nowa dyrektorka - gdy przyszła ona do mnie na hospitację. Zrobiłem przed nią badanie socjo-psychologiczne moich podopiecznych, a potem wezwała mnie ona na rozmowę omawiającą zajęcia. Pani dyrektor skrytykowała moje przeprowadzenie badania, bo według niej tę metodę badawczą przeprowadza się inaczej. Tyle, że pani dyrektor nie wiedziała, że to było oryginalne i mało znane narzędzie badawcze, które zostało stworzone przeze mnie jeszcze na studiach, i uzyskało bardzo pozytywną ocenę pracowników naukowych.

Teraz też zdarza się, że próbują mnie szurnąć ludzie, którzy - bywa - swoją wiedzę otrzymali ode mnie, bo np. z mojej książki korzystają wyższe uczelnie. A ja jako człowiek twórca, i człowiek niosący wiedzę, staram się wykonać moje życiowe posłanie, jak to widzę. Dlatego staram się prowokować do myślenia. Podsuwam ludziom pytania. Jedni to przyjmują za oczywiste, innych to męczy. Jedni lubią dłuższe wywody, inni lubią styl sms-owy. Ale też i sam wielu rzeczy nie wiem, czy nie rozumiem. Zatem szukam czegoś dla siebie i cieszę się, kiedy ktoś inny stymuluje moje myślenie.

Szereg pytań, które mi zadałaś, wymaga ode mnie przemyślenia... Survival jest dla mnie bardziej szerokim pojęciem niż tylko edukacja terenowa. W survivalu widzę swoje akcje ratownicze w płonących miejskich budynkach, a w następstwie szkolenie młodych ludzi w zakresie pożarnictwa. Gdzie to znaleźć w edukacji terenowej? Pożar lasu jest kompletnie czymś innym...

Mój survival jest survivalem dla matki z małym dzieckiem, która wyedukowana zapobiegnie zdarzeniom, które może wygenerować czterolatek, a co będzie zgubne dla niego. W moim survivalu jest kształtowanie postaw, które pozwalają przetrwać wśród ludzi. Np. postawa programowego okazywania niechęci innym ludziom z powodu ich inności, potrafi utrwalać się w naszych zachowaniach działaniach, komunikacji słownej i bezsłownej, mimowolnych, niekontrolowanych zachowaniach), co szykuje dla nas nawet i piekło, kiedy znajdziemy się w całkowicie innej kulturowo społeczności i będziemy emitować ku wszystkim swoje nastawienia - możemy otrzymac spora dawkę tego samego, ale to my będziemy zwierzyną. Bo prawdę powiedziawszy ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, jak są faktycznie odczytywani (a sami siebie "zapisali"), i co na tym zyskują, i co tracą. Głupcy oczywiście zareagują stwierdzeniem A co mi tam - ja ich p...dolę", ale przecież to jest cechą głupców. A ponieważ głupota idzie po trupach, survival musi nas uczyć obrony przed głupotą. Edukacja terenowa tego uczy...?Krzysztof J. Kwiatkowski edytował(a) ten post dnia 27.07.08 o godzinie 16:34

konto usunięte

Temat: Od czego może uwolnić survival?

Mnie uwalnia od żony gdy ma "humorki" ( ona nie lubi kleszczy i komarów)HE HE......

konto usunięte

Temat: Od czego może uwolnić survival?

Ojjjjjj... jak ja Cię rozumiem...

konto usunięte

Temat: Od czego może uwolnić survival?

A co to jest ta żona?

konto usunięte

Temat: Od czego może uwolnić survival?

Przemek! Nie szalej...

Nawiasem mówiąc mam żonę ("kobietę żyjącą obok" - info dla Przemka ;)), która naprawdę jest troskliwa, na dobre serce, sprawny umysł (już profesor), ale namioty - nie dla niej. Liczy się tylko pokój z łazienką.

Szeptem: to daje mi możliwość zupełnie szczerego pobycia sobie samemu (bo nawet perfidnie robię akcję namawiania jej na wyjazd ze mną...)

PS. Cieszę się, Przemku, że znów Cię przywiało...
Rafał S.

Rafał S. Redaktor naczelny
DZIENNIK LEŚNY

Temat: Od czego może uwolnić survival?

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Rafale, dyskutowałbym nad tym, czy wolność polega na uwolnieniu od wszystkiego... Ale to dopiero, kiedy mnie do takiej dyskusji zachęcisz :)

Ja w survivalu jestem wolny od bezmyślności, jestem wolny od gonitwy w wyścigu szczurów, wolny od syfu polityki, wolny od rozmaitych... i tu się pogubiłem.
Uwolnienie od "wszystkiego" oznacza wg mojego mniemania pełną świadomość. Zaraz wyjaśnię o co mi chodzi.
Będąc gdzieś w lesie, górach, widząc i czując z bliska potęgę natury, człowiek zaczyna zauważać małostkowość pewnych spraw, codziennych problemów. Niekoniecznie tylko tych małych. Zaczyna patrzeć na wszystko pod innym kątem. Przestaje się przejmować, ba nawet zaczyna śmiać z czegoś nad czym kiedyś trapił się godzinami. Nagle patrzy i widzi rozwiązania wielu rzeczy i spraw :)
To jest wolność o której pisałem ;)
P.S.
Krzysztofie, zawsze z żywym zainteresowaniem czytam Twoje teksty, tu pisane, paru innych rozmówców także, w szczególności znawców tematu. Żałuję, że tak rzadko zaglądam i biorę udział w dyskusji. Przeglądając teksty tu pisane, można wyłowić prawdziwe "perełki"

konto usunięte

Temat: Od czego może uwolnić survival?

Dziękuję za dobre słowo, będące zarazem imieninowym prezentem... ;)

Wpadaj tu, wpadaj... Wiesz, kiedy napisałem sobie książkę o survivalu, to zaraz po jej wydaniu poczułem sie jak ostatni idiota, który sie wychyla z jakimiś nieprzemyślanymi bzdurami. Potem spotkało mnie kilka miłych objawów tego, że ktoś to czytał i starał się zrozumieć. Potem okazało się, że to czy tamto 'moje' krąży po świecie. To było, jak rzekłem - miłe.

Najpiękniejszą jednak rzeczą, jaką sobie sam sprawiłem przez owo napisanie, było... poznanie rewelacyjnych ludzi. O znajomości z niektórymi przedtem nawet nie śmiałem marzyć; inni sobie rośli w cieniu nikomu nie znani, aż wypłynęli: a to z przenikliwym rozumem, a to z żyłką odkrywcy, a to z zacięciem badacza, a to ze wspaniałym charakterem, albo z wszystkim naraz.

W ten sposób mam Przyjaciół.

Wpadaj tu...

Oni tu bywają :)

Następna dyskusja:

Survival... czego się boję?




Wyślij zaproszenie do