Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

No dobrze. A co z psami "wielkości średniej", które podbiegają, zaczynają szczekać, nie dają zrobić kroku do przodu, a jak się próbuje, to łapią za nogawkę?
Niektórzy mówią, żeby kopnąć, ale wtedy pies otwiera pysk i możemy go kopnąć w zęby, po czym on ten pysk zamknie, z nogą w środku.
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Wybór jest dość prosty... dać się gryźć dalej lub kopnąć ryzykując ugryzienie.

A jeśli w ogóle kopać to nie jak piłkę wierzchem stopy (pies może złapać twoją goleń) lecz tak jak byś coś rozdeptywał - spodem stopy w kierunku napastnika. Po pierwsze stopa jest długa i nie każdemu burkowi zmieści się w paszczy. Po drugie jeśli złapie ją w poprzek to stopa zazwyczaj jest obuta w coś solidniejszego niż nogawka spodni.

Po trzecie nie jestem pewnien czy kopanie to dobry pomysł w ogóle. Jeśli jest to sfora dzikich psów - to walczysz o zdrowie a może i życie. Jeśli tylko pies głupiego właściciela to trochę szkoda zwierzaka. Może wystarczy "natrzeć" na niego z krzykiem aby puścił naszą garderobę?
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Jacek Straszak:
Jeśli tylko pies głupiego właściciela[...]

Takich jest koło mnie najwięcej. Mam rozkoszne dwie sąsiadki, które uważają, że ich dwa wielkie pupile są zupełnie niegroźne, więc jedna z nich puszcza psa luzem (jakiś taki długowłosy husky), a druga ma swojego (kundla?) na takiej dłuugiej smyczy. Wychodzę rano, w garniturze na egzamin, pies do mnie leci, chce się "przywitać", babka mu luzuje tę smycz no i uratowało mnie szybkie odejście na bok. Drugi też podbiega, obwąchuje, a babka się śmieje... Kurczę, może ja nie chcę...? Pół biedy jeśli w celach "przywitawczych" taki pies sobie do mnie podskoczy, gorzej, jeśli to małe dziecko, bo kończy się płaczem i nieprzyjemnymi sytuacjami później.

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Na jakiejś angielskojęzycznej stronie widziałam radę, że jeśli już kopać to od spodu/boku pod żebra, kopanie psa w pysk prawdopodobnie skończy się uwieszeniem się psa do łydki.

Wszelkie gazy pieprzowe sobie można w buty włożyć, wystarczy zmiana wiatru i nie dość, że mamy konflikt z psami to na dodatek jesteśmy oślepieni, jak pozwolimy psu dojść tak blisko, że gaz może być skuteczny to zwykle pies już atakuje.

I jeszcze jedno z własnego doświadczenia, nie warto na psy krzyczeć, chyba że potrafimy tak pracować z głosem i z emocjami, że wydamy im skutecznie rozkaz,
psy się często dodatkowo nakręcają jak do nich mówimy, znajomy który kiedyś szkolił psy obronne twierdzi, że jeśli dochodzi do ataku korzystniej jest przyjąć uderzenie psa stojąc bokiem wtedy jest mniejsza szansa, że pies nas zbije z nóg.Basia Rainmaker edytował(a) ten post dnia 11.06.10 o godzinie 10:51
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Raczej w bok w brzuch w okolice pachwiny.Jak pies skoczy i cie złapie np za ręke to stoi na tylnych nogach i ma odsłonięty brzuch - oraz napięte ścięgna- wtedy kopniecie w brzuch sieje spustoszenie.wersja 2 - owijasz lewa rękę bluzą a w prawa nóż. Jak złapie za rękę to tniesz gardło, lub wbijasz w serce ( wymagana znajomość anatomi psa.Wbijanie gdzie popadnie może nie być skuteczne w wypadku niektórych ras. :-)

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Dariusz Lermer:
Raczej w bok w brzuch w okolice pachwiny.Jak pies skoczy i cie złapie np za ręke to stoi na tylnych nogach i ma odsłonięty brzuch - oraz napięte ścięgna- wtedy kopniecie w brzuch sieje spustoszenie.wersja 2 - owijasz lewa rękę bluzą a w prawa nóż. Jak złapie za rękę to tniesz gardło, lub wbijasz w serce ( wymagana znajomość anatomi psa.Wbijanie gdzie popadnie może nie być skuteczne w wypadku niektórych ras. :-)
praktykowałeś?
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Działa!!!
Błażej Kostra

Błażej Kostra instruktor, Wolf
Centrum Szkolenia
Survivalowo
Specjalist...

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Kopnąć to można sobie "burka", takiego zastraszonego, tego samego, którego możemy przestraszyć kamieniem (fakt działa) albo "psyknąć" dezodorantem pieprzowym (lub paralizatorem) za 20 zł z militarnego....

Działa; szmata na rękę, pałka (typu baton jest ok), dobry nóż, "klamka" lub gładka lufa - nr.1, można także sukinkota utopić (chyba, że to wodołaz ;-)

Wiem, że cuda się zdarzają, jakiś czas temu w Rosji ktoś zagryzł owczarka, ale bez jaj wywrócić psa wielkości kaukaza (no chyba, że swojego)...

Jeśli chcemy uderzyć psa to z zamiarem uśmiercenia go, w innym przypadku wrzućmy na luz...

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Każdego psa da się wywrócić tylko trzeba mieć stalowe nerwy :D

Z praktyki na moim wielkości kaukaza - najlepiej złapać psa za tylnią część grzbietu i za skóre na karku i normalnie się uwalić całym ciężarem w tył, żeby go wybić z równowagi. Oczywiście mówię o sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, gdy mamy opcję my albo pies i skończyły nam się opcje obrony typu nóż, kamień itd., jak już mamy psa na ziemi to podręczniki obrony przed psami sugerują wbicie mu palców z obu stron w szyje w tętnice.

To sytuacje ekstremalne, najlepiej się na zapas nauczyć podstaw z psich zachowań, pies jeśli nie jest chory psychicznie to tylko w krańcowych dla niego sytuacjach atakuje jednak bardzo łatwo go swoim zachowaniem nakręcić do takiego stanu, że zaatakuje.

Najbardziej sprawdza się totalne ignorowanie, zero kontaktu wzrokowego, jeśli już to patrzymy psu na głowe nad oczami, nie wołamy, nie uspokajamy, żadnych gwałtowych ruchów, takie zachowanie daje czas psom aby ochłoneły, a nam czas żeby sensownie zadziałać.

Wkurzony kaukaz - robi wrażenie prawda ?


Obrazek



Obrazek
Basia Rainmaker edytował(a) ten post dnia 13.06.10 o godzinie 00:05
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Palce w tętnice :-)- to polecam poszukać takowych u psów z taką skórą i sierścią jak Kaukaz , lub mięśniami jak psy do walk.No chyba ze Edward Nożycoręki .
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Ale Basia nie pisze o ich przebijaniu czy wyrywaniu gołymi rękoma :)

Rozumiem że chodzi o nacisk na szyję - a właściwie jej boczną część gdzie te tętnice się znajdują, bez względu na sierść czy grubość skóry. Ściśnięcie tego miejsca (tuż poniżej czaszki, o ile się nie mylę) jest dość nie przyjemne - spróbuj sam na sobie.

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Zdecydowanie chodzi o nacisk na tętnice zewnętrzne jak mi wpadnie link o anatomii psów to wkleje :)

Poniżej jest po angielsku opis dlaczego to może być skuteczne - naciskamy boczne tętnice umieszczone pare centymetrów poniżej podstawy czaszki, w chwili gdy mózg jest pozbawiony krwi/tlenu pies staje się nieprzytomny, naciska się kciukami, reszta palców na górnej części.

Jeśli nie możemy użyć obu rąk można złapać szczekacza za futro/obrożę i pociągnąć w wypadkach krańcowych wpakować mu palce do oczy.

Żeby nie było, że jestem potworem, psy kocham ale jestem świadoma jak bardzo potrafią być niebezpieczne, ludzie w chwili ataku często tracą instynkt samozachowaczy i wybierają pasywną obronę, co bywa, że kończy się smiercią.
W chwili gdy nas pies zwali z nóg, a mamy jeszcze do czynienia ze zdziczałą sforą stajemy się obiadem i zabawa się kończy.

Zastanawiałam się wczoraj nad "bombami zapachowymi" moje zwierzęta natychmiast się wyprowadzają jak poczują cień zapachu zmywacza do paznokci, może są jakieś substancje które są na tyle silne zapachowo, że są zdolne wybić atakującego psa z amoku ?

"OUTDOOR SAFETY - AGGRESSIVE DOG ATTACK DEFENSE:
ATTACK THE BEAST!

A passive defense may well be futile, if not deadly. You can strangle an attacking dog by pressing with all your might on the carotid arteries on both frontal sides of its throat (a few inches below its jaw's hinges). Its brain is quickly deprived of blood/oxygen and the dog will go limp within seconds (or die, if held longer). YOU NEED BOTH HANDS with your thumbs pressing while your fingers grasp the back of the dog's neck for leverage.

If you release the limp dog too soon, it will regain consciousness within seconds and perhaps attack again. Thus you may want to first bang its head against a solid surface to knock it out, or break its ribs by ramming its chest with your bent knee, or heel-stomp on its legs to break them so the dog will be less able to attack you further.

In 2002, a stray pit-bull dog attacked a two-year-old Detroit boy and began dragging him down the street. Horrified witnesses tried to intervene but the dog would attack them briefly then resume dragging the child. No police were nearby, six people were hurt, and the child seemed doomed until a passing motorist noticed the commotion, stopped, and shot the dog to death.

If a dog has clamped onto another person or dog, simply use the same grip but now you’ll be behind the dog and your thumbs will be on the back of its neck for leverage while your fingertips press on the carotid arteries.

Make sure you press on the carotid arteries on both frontal sides of its throat, rather than pressing on its windpipe in the center of its throat because that merely chokes it (depriving it of oxygen to its lungs) and takes 30-90 long seconds for the now violently convulsing beast to be rendered unconscious (or dead, if held longer).

What if the dog has already clamped onto one of your hands or arms? IF YOU CAN’T USE TWO HANDS ON BOTH SIDES OF THE DOG’S THROAT, try to grab its collar or loose skin to wrestle it to the ground and kneel on its throat. Or, quickest of all, plunge your thumb deep into its eye to burst it! That'll probably stop its attack. If not, to most effectively defend yourself, strangle the beast!"

http://www.crime-safety-security.com/outdoor-safety-do...

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Najgorzej jest się przewrócić. Wykorzystają to w i ułamku sekundy będziesz miał na sobie wszystkie. Miałem raz "przyjemność" i na szczęście skończyło się na waleniu drągalem po drzewach.Andrzej K. edytował(a) ten post dnia 04.08.10 o godzinie 01:06

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Walnij mocno w nos psa to moze zdechnac. NIe zeby wlasne doswiadczenie ale przydatne.

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Dariusz Lermer:
Jak wrócę z Mongolii to pogadamy.:-) . nie spotkałem się z problemem w Polsce, ale trza być czujnym.
w lasach Spalskich to juz jest problem
Rafał S.

Rafał S. Redaktor naczelny
DZIENNIK LEŚNY

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Atak na psa to ostateczność. Musimy być pewni, że walczymy o własne zdrowie/życie. Zaatakowanie szczekającego na nas czy łapiącego za nogawkę spodni burka może wywołać u niego niepohamowaną agresję. Wszystko wygląda nieźle w teorii. Uderzenie w brzuch, nos... i po sprawie. Tak na prawdę rozjuszony pies nie czuje lęku ani bólu. Jeżeli już rozpoczniemy atak na zdecydowanego psa, to musimy to zakończyć albo ulec...

konto usunięte

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Rafał S.:
Atak na psa to ostateczność. Musimy być pewni, że walczymy o własne zdrowie/życie. Zaatakowanie szczekającego na nas czy łapiącego za nogawkę spodni burka może wywołać u niego niepohamowaną agresję. Wszystko wygląda nieźle w teorii. Uderzenie w brzuch, nos... i po sprawie. Tak na prawdę rozjuszony pies nie czuje lęku ani bólu. Jeżeli już rozpoczniemy atak na zdecydowanego psa, to musimy to zakończyć albo ulec...
|Krótko mówiąc, jak się już psa atakuje to trzeba go zazwyczaj utłuc na dobre.
Hubert Dziadczykowski

Hubert Dziadczykowski Sekretarz Gminy
Opatów

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

W ostatni weekend miałem z kolegą wątpliwą przyjemność spotkania z dwoma dużymi egzemplarzami najlepszych przyjaciół człowieka. Totalnie nas zaskoczyły dwa "owczarkoniemieckpodobne" psy. Najpierw wyłonił się z krzaczorów jeden - postawa raczej ostrożno-badawcza - poszczekiwanie i warczenie, postawione uszy, ogon opuszczony. Nie wyglądało źle - ot przypadkowe spotkanie. Spokojnie szliśmy dalej. Sytuacja zmieniła się w sekundzie - pies się obejrzał, a obok niego przemknął w naszym kierunku drugi. Ten już postępował inaczej - zero wahania, zjeżony grzbiet, uszy po sobie, warkot i prosto na nas. Ten pierwszy też zdecydowanie ruszył. W ogóle nie byliśmy przygotowani na taki rozwój zdarzeń, żadnych kijów w rękach. Wychowywałem się z psami, więc trochę o nich wiem, oceniłem, że to jeszcze jednak nie atak. Ale po postawie tego pierwszego (suki jak się okazało) widać było, że niewiele trzeba do przejścia do walki. Spokojnie stanąłem, odwróciłem wzrok i koledze doradziłem to samo. Warczały, obiegły nas kilkakrotnie, potem trochę obadały, potrącały nosami i się uspokoiły. Zastanawiam się jakby się sprawy potoczyły, gdybyśmy trzymali jednak kije, albo zdecydowali się na próbę spłoszenia tego pierwszego. Po postawie tej suki (bo to ona wyglądała na "przewodnika" tego mini stada) sądzę,że po prostu by zaatakowała, gdybyśmy zostali zakwalifikowani jako zagrożenie. Te dranie potem się już od nas nie odczepiły i zepsuły nam cały spacer, aż zacząłem żałować, że nie wybraliśmy rozwiązania siłowego. Po całej sprawie naszły nas refleksje: a co by było, gdyby mieć ze sobą dziecko?

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Ja z psami miałem już do cznienia chyba z setki albo i więcej razy.Więksszośc to małe g... które trzeba uważać żeby nie zabić podczas machania nóg:)(podczas ucieczki).
Jednak raz miałem do czynienia (chyba) ze wściekłym psem(bo pienił mu sie pysk ,i zlatywała ślina,do tego miał podkulony ogon co też może świadczyć o tym).
Było to ok. godz 23. poszedłem biegać koło lasu(koło schroniska dla bezdomnych psów).Nagle ni z stąd ni z owąd z ciemnego lasu wyskakuję pies(coś a'la owczarek niemiecki) i szybko biegnie na mnie.Na początku myślałem że to domowy i jest zamknięty za płotem.Jednak ten pies był bezpański,a potem dotarło do mnie że ten płot jest za niski więc szybko z powrotem(do osiedla miałem ok 300-400m) w drugą stronę dużo dalej.
Więc biegnę (machałem bardzo szybko nogami,jak podczas treningu:))Na początku czułem psa za sobą (chciał mnie złapać:) ale chyba się poddał mnie gonić i szybko mnie wyprzedził i stanął przede mną.Prawie na niego wpadłem.No najpierw myślałem że poszczeka i pójdzie jednak on zaczął atakować(skakać w moją str).Zaczęlo sie robić niezbyt ciekawie.Zacząłem sie mu patzeć prosto w oczy(co go jeszcze bardziej rozwścieczyło).Zacząl jak szalony skakać,szczekać.Ja ciągle kiedy on skakał na mnie.Ja robiłem szybki i stanowczy skok do tyłu.Wszystko było by fajnie gdyby chodnik nie był na podwyższeniu jakies 40 cm na dole.Ja podczas walki nie zauważyłem tego i jdna noga ześliznęła mi sie .I moja twarz była na wysokości jego.Nagle zaczęłem w myslałch ku** już po mnie ,ale akurat tamtędy zaczęly jechać auta i zatrzymały się i zaczęły mrugać i chyba trąbić(miałem mp3 na uszach i mało co słyszałem:) dlatego w ostatniej chwili psa zauważyłem:) hehe
.Po paru minutach zacząłem przestac się jego bać( zacząlem sie modlić i nie myślec o nim,co nie było łatwe:)))Ale gdy podjąłem dość dziwne środki dziąłania pies jakby zwątpił popatrzył na mnie szczeknął i uciekł.Potem pani która akurat jechała w stronę miasta podwiozła mnie:).
Sry że tak źle stylistycznie,ale pisałem to wszystko tak jak pamietam:).
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Obrona przed zdziczałymi psami

Michał Gworys:
(...)
Było to ok. godz 23. poszedłem biegać koło lasu (...)

Jak tu wierzyć, że sport to zdrowie?

Następna dyskusja:

przed Marsz Legionisty 20-2...




Wyślij zaproszenie do