Temat: Nie po raz pierwszy: TAKA MOJA GADKA NI W 5 NI W 9
Nie bardzo zrozumiałem w aspekcie początkowego wątku...
Może napiszę
tak (ale nie wiem, czy trafnie):
Podzielony, pomieszany oraz uporządkowany świat jest normą, rzeczywistością. Nie ma INNEGO świata. Dzielenie, mieszanie i porządkowanie czasem ma sens, czasem nie ma. A czasem tego nawet nie widzimy. Czasem porządkowanie nam służy, czasem służy komuś innemu... To teksty, które można wypowiadać w nieskończoność i mieć nieskończoną rację. Bowiem mówimy w tym wszystko i nic.
Ale konkret pojawia się w tedy, kiedy jeden mówi drugiemu, że go porządkowanie dokonywane przez tego pierwszego - uwiera. To JEST jakiś konkret. Ale ileż ma odmian!, i każda konkretna, ale żadna nie wyjaśnia ani sensu, ani bezsensu, ani sprawiedliwości, ani nie sprawiedliwości. Pokazuje tylko pojedynczy układ sytuacyjny, casus.
No więc jak to może być. Porządkowanie mieszkania przez mamusię krzywdzi jej synka, bo ona pozbierała z ziemi kolejkę i tory, a on zamierzał się pobawić, kiedy wróci z podwórka...
Jeden pan zrobił porządek z chuliganami i wszyscy są szczęśliwi. Chuligani - nie.
Jeden pan poukładał w apteczce leki w pewnym uporządkowaniu: osobno leki zewnętrzne, osobno wewnętrzne, zupełnie zaś osobno leki zagrażające życiu, gdy nieumiejętnie użyte. A potem przyszła pani i zrobiła w apteczce porządek: osobno buteleczki duże, osobno - małe, osobno pudełeczka, osobno tubki. Całkiem z sensem... Kto mógł być pokrzywdzony?
----------------
A film... REWELACYJNY
----------------
No a wolna dyskusja... polega na tym, że nie atakujemy się tylko rozmawiamy. A w kościele ścisza się głos (ale nikt nie zakazuje rozmawiania), a na pogrzebie nie opowiada się dowcipów, a ciężko choremu podczas odwiedzin nie serwuje się opowieści o fatalnym stanie służby zdrowia... I kiedy nawet ktoś na nas spojrzy karcącym wzrokiem, i to
zupełnie nie mając racji, niekoniecznie należy mu ten brak racji wykrzykiwać (albo iść za nim aż do jego domu i mu to wypominać). Nawet kiedy nie jesteśmy w kościele, na pogrzebie, u chorego...
I w ten sposób doszedłem do mego osobistego wyznania, że dołuje mnie to, bo wyraźnie... są to sprawy mi narzucone ;)
Krzysztof J. Kwiatkowski edytował(a) ten post dnia 13.03.11 o godzinie 10:44