Temat: Krzesiwo - jakie wybrać, jakiego używacie?
Marek Bronisław Hubert:
Piotr Bilnicki:
Brak możliwości rozpalenia ognia, z braku narzędzi ku temu i rozpałki jest dla mnie równie prawdopodobny, co zgubienie się w polskim lesie i skonanie z głodu. Jeśli dopadnie mnie sytuacja, w której nie będę w stanie rozpalić ognia, to prędzej będzie to wynikało z bardzo złych warunków atmosferycznych, zniechęcenia wywołanego przemęczeniem, ew. własnej durnoty, niż braku źródła ognia/czegoś suchego na rozpałkę.
Można się zgubić w Polskim lesie...Świadczą o tym setki zaginięć turystów w górach. Lecz nie sprowadzajmy wszystkiego do polskiego lasu...Jak przyszłej zimy zrobią się trudne warunki to zaproszę :D Aby popatrzeć...
Rozumiem że jak ktoś siedzi w jednym miejscu to potrafi się tam bezpiecznie urządzić ale jak już pisałem są ciekawsze miejsca niż podłódzkie lasy w które naprawdę warto się wybrać...
(...)
No widzisz? Tak pięknie zacytowałeś, a jednak nie utrafiłeś. :D Zgubić to się można nawet w supermarkecie. :) Jednak jeśli wyznaczysz sobie azymut na cywilizację, to doleziesz tam najdalej w 24h. Jeśli zaś zgubiłeś się w górach, to sprawa wygląda zgoła inaczej. Nie będziesz parł na przełaj, tylko będziesz wzywał pomoc. (kiedy naprawdę warunki nie pozwalają aby iść, albo totalnie się zgubiłeś) Tak czy inaczej, z głodu umrzeć nie dasz rady. Z wychłodzenia już prędzęj - dlatego zawsze mam taki zestaw, jaki wymieniłem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie zostanie mi chociaż jedno źródło ognia i jedna działająca rozpałka. Jeśli zaś tak się stanie, to najprawdopodobniej tylko i wyłącznie z mojej winy i rzeczywiście będzie trzeba zacząć kombinować. Jednak jeśli wybieram się w miejsca, w których łatwo zrobić sobie kuku, to tym bardziej sprawdzam czy wszystkie awaryjne wyjścia mam zapewnione. No i jeśli ktoś zabierze mi 'namiot' (którego swoją drogą nie używam), to nadal mam całą masę użytecznych rzeczy po kieszeniach. I obawiam się, że zanim zostanę zmuszony szukać na bieżąco rozpałek i trzeć drwa, to prędzej dotrę do cywilizacji - stąd właśnie chyba ten spór. Jednak jak najbardziej masz rację, gdybym miał leźć kilka dni, to pewnie zacząłbym zbierać sobie zapas hubki i może nawet rozpalał ogień łukiem, co by oszczędzić resztkę gazu na gorsze dni - tyle, że nadal to będzie moja fanaberia, a nie przymus. No bo popatrz: zgubienie w górach - ok, zdarza się. Jednak czy jesteś w stanie iść w góry, nie oglądając pobieżnie terenu jeszcze w domu? Nie mając w głowie ewentualnych punktów charakterystycznych, które pomogłyby Ci odnaleźć się na nowo w razie zagubienia drogi? Już pomijam na pewno utopioną/spaloną/skradzioną mapę i gpsa. :P Znalezienie się w górach bez żadnego sprzętu, nie wiedząc gdzie sie jest, nie mając kontaktu z cywilizacją, zwłaszcza - jak wspomniałeś - zimą, to jest mój drogi debilizm i totalny brak przewidywania, a nie niefortunny zbieg przypadków. Nie istnieją aż takie zbiegi okoliczności. No chyba, że właśnie rozbił Ci się tam samolot, ale wtedy po prostu czekasz na ratunek.
Co do drugiego akapitu, to żałuję, że tak rzadko wybywam w podłódzkie lasy. Całkiem ładne są. :)
Może w weekend się wybiorę. :)
Edzia: Masz jakąś wiedzę na temat naturalnych rozpałek na terenie republiki konga? Bo ja nie. :D Jeśli bym się tam wybierał, to pewnie zacząłbym na ten temat czytać - natomiast testowanie rozpałek byłoby dopiero po fakcie. Nie rozumiem czego próbujesz dowieść. :D
Piotr Bilnicki edytował(a) ten post dnia 15.03.12 o godzinie 19:07