Temat: Konwent Survival Trekk 2011
Zaraz się okaże że to jakaś libacja była... nic tylko może wódy, gwałty, sodomia i zdziczenie obyczaju.
Fredi człowieku - na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski? Survival jako popijawa w lesie? Tak jest na owych zdjęciach kilka butelek, ba nawet nie stoją bezczynnie. Tylko że nikt nie mówi - to jest właśnie survival, schlej się chłopie to odkryjesz w sobie grylsa.
Ekscesy?
- Tak były bardzo kiepskie dowcipy, ale były też lepsze.
(a dzieci już chyba wtedy spały)
- ze 3 osoby się upiły ... na 28 dorosłych. (Ciocia uznałaby że imieniny były do bani)
- Ktoś gryfowi orzygał śpiwór. Z tego co wiem zrobił to bo gdy kładł się spać w miejscu w którym, gryf ów śpiwór sobie rozłożył, rosła tylko trawa. Zatem nie był to świadomy i złośliwy atak, a raczej bardzo niefortunny zbieg okoliczności.
- przekleństwa były (takie na k i ch)
- moja żona uznała by za brak smaku to, że ktoś łazi w samych gaciach po obozowisku (ja na szczęście jestem bardzie odporny na widok prawie nagich ciał)
- Darek chrapał
o surwiwalu
Dużo tu narzekania że surwiwalu było za mało. Ja chętnie się do tego chóru zapiszę - tak było za mało. Jedną z przyczyn była formuła trekkingowa. Sam dotarłem do drugiego obozowiska ok 17:00 i nawet gdybym chciał bardziej sobie posurwiwalować po prostu brakło mi czasu.
A wszelkich malkontentów zapytam:
- dlaczego nikt nie wystartował w konkursie minimalistycznym? (czemu w tak licznej bandzie ambitnych survivalowców nie znalazł się ani jeden bez pełnego biwakowego ekwipunku?)
- dlaczego w konkursie leśnej kuchni wystartowały 3! osoby? (Darka nie liczę bo był organizatorem)
- dlaczego w konkursie majsterkowicz na siłę udało się znaleźć 4 kandydatury?
Na 28 dorosłych osób?!
Co komu przeszkadzało aby sobie bardziej posurwialować? Chyba tylko brak publiczności, bo była masa uczestników, której się chciało. Ten sobie szałasik zmajstrował, tamten siadł w kąciku i coś z drewna wydłubał, inny roślin nazbierał, siamty zbudował norkę. Ale oczywiście wszystko po pijaku, na przemian rzygając i opowiadając świńskie dowcipy.
Ostatnie - na następny konwent proponuję wprowadzić kilka zasad:
- abstynencja
- zakaz zabierania namiotów, śpiworów i karimat
- każdy karmi i poi się sam - żadnego wspólnego gara, czy "masz może wrzątek?"
- wybieramy miejsce do którego można podjechać samochodem nie bliżej niż 30km (ciekawe gdzie takie znajdziemy...)
Obstawiam że przyjadą 3-4 osoby - a ja się jeszcze zastanowię...