Temat: Już za rok...
Jest to impreza zamknięta. W zasadzie.
To drugie zdanie mówi o możliwościach pewnych poruszeń. 'W zasadzie' zostałem kierownikiem wyprawy, ale sam uważam, że sercem całości jest Jarek Kapiński z Gdańska, którego jest pomysł udania się do okolic rzeki Tunguska i który doskonale zna te miejsca. Ja wynalazłem w tym pomyśle miejsce na resocjalizację i survival. To właśnie zadecydowało o charakterze przedsięwzięcia.
'W zasadzie' zatem istnieje wyznacznik doboru ludzi - resocjalizatorzy i survivalowcy. Plus dziennikarze mający nadać medialności, gdyż zależy nam na przesłaniu (dotąd nasza resocjalizacja tkwi w średniowieczu). Łącznie ma być do 20 osób, w czym dziesiątka to są młodzi ludzie (6 wychowanków ośrodka wychowawczego i 4 survivalowców-uczniów).
'W zasadzie' ja mam możność podejmowania decyzji o składzie osobowym. Twardo trzymam się jednak reguły:
- uczestnik ma być wyraźnie przydatny w czasie wyprawy ze względu na
kilka umiejętności
- uczestnik musi być mi znany (poznany) osobiście i przebyć wspólne spotkania przedwyjazdowe z pozostałymi.
Wartości wnoszone do wyprawy to:
- wiedza podróżnicza (survivalowa)
- wiedza ratownicza (medyczna)
- umiejętności organizatorskie
- umiejętności kierowania zespołem
- umiejętność podporządkowania się regułom wewnętrznym
- dobry kontakt z młodzieżą
- znajomość języka rosyjskiego
- "dostarczenie" istotnego sponsora
- dostateczna sprawność fizyczna
- dobra kondycja zdrowotna
(cztery ostatnie punkty muszą być bezwzględnie uwzględnione)
Mówiąc prawdę: spośród pozostałych 10 osób (dorosłych) na 100% wiadomo o pięciu osobach, że jadą. Losy 3 osób się ważą. Do tego zarezerwowane są 2 miejsca dla dziennikarzy.
Z tego wynika, że 3 osoby mogą mieć nadzieję. W kolejce jest już 5 osób...