konto usunięte

Temat: Jedzenie i problemy

Zaczynam od problemu natury etycznej połączonego z problemem - być może - z problemem natury psychicznej (może psychiatrycznej ;)? )

W pewnym internetowym dialogu przeprosiłem wegetarianina, że niestety jestem mięsożerny...

Otrzymałem taki tekst:
"to hipokryzja, bo zje pan zaraz jakiś posiłek, przed którym ktoś odebrał komuś innemu życie, aby pan mógł zaspokoić swój nienaturalny apetyt. Ale co z tego?!, każde życie ma wartość, nie? Zbrodnia nie przestaje być zbrodnią, nawet jeżeli popełniana jest przez wielu. i to nie dla mnie, ale dla pana zostały odebrane życia dziś mordowanym zwierzętom w rzeźni. Posługując się czyimś cytatem mógłbym to skwitować w ten sposób: choćby rzeźnia zostala ukryta jak najgłębiej, to i tak jedząc mięso masz w niej współudział"

Serdecznie proszę Was wszystkich o interpretację (i nie wyżywajcie się w ironizowaniu - ja TO chcę zrozumieć: co się dzieje?)

konto usunięte

Temat: Jedzenie i problemy

Problem natury PSYCHICZNEJ, niestety :P

;)

Zadaj interlokutorowi pytanie, po co ma w szczece kły i po co ma jelita, bedace w stanie trawic nawet surowizne.

A potem badz bardziej wredny i spytaj, czy nosi tylko adidasy, pasek w gajerku ma z plastiku, a jego teczka jest z wzmocnionego poliestru, tudzieź czy uzywa kremów jakis ;P
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Jedzenie i problemy

Nie mieszajmy fizjologii (kły itd...) z przekonaniami.

Człowiek ów odpowiedziałby Ci Jurku zapewne że kły to nabytek z czasów gdy nam podobni nie potrafili jeszcze hodować soi i ziemniaczków. Obecnie potrafimy, a kły zostały jak ten wyrostek robaczkowy ;p

Problem moim zdaniem leży w przekonaniu autora o równości między człowiekiem a innymi istotami żywymi. Zatem skoro nie zjadam kowalskiego z pod 12'stki to czemu zjadam krówkę, kurkę, świnkę, lub inne stworzonko?

Trudno znaleźć jakieś lekarstwo na ten problem. Częściowo możemy np. łagodzić objawy - preferując jedzonko z hodowli "dobrze" traktujących swoich pensjonariuszy. Można też pójść na całość i odstawić mięsko. Można też zignorować i stwierdzić jem bo lubię - a że jedzonko ktoś musi ukatrupić? No takie było, jest i będzie (taki tradycjonalizm ;)

W moim wypadku niestety nie da się pogodzić tych dwu podejść bo parówki sojowe są po prostu podłe w smaku ;/

Pozostaje nam prosić braci wegetarian "żyj i daj żreć innym"
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Jedzenie i problemy

Krisek, chyba o tym z Tobą rozmawiałem. Dogłębnie przeryłem temat wegan (tych surowo-tylko-roślinożernych) i wegetarian (tych rybo i jajkożernych). Te nazwy są błędne, ale tak się przyjęło.
Dieta wegańska jest niezdrowa i jestem w stanie przyjąć jeden jedyny argument - nie jem mięsa, jaj, mleka (tego nie rozumiem), ryb z przekonań, po to, żeby żadna żywa istota lub potencjalna żywa istota nie umarła przez to, że ją zjem. Wielka martyrologia solidnie przepłacona zdrowiem + sekciarskie i chore ideologie.
Wegetarianie - ok, dieta zdrowa, aczkolwiek dla mnie nieosiągalna. Z drugiej strony - sałata napakowana metalami ciężkimi, warzywa modyfikowane genetycznie i inne bzdety, nie wiem czy gra jest warta świeczki.
Jeśli więc chodzi o zdrowie - sprawa jest dyskusyjna, bo są ludzie na świecie, którzy jedzą mięso, palą fajki i dożywają 90.
Sprawy ideologiczne - gdyby nie popyt, nie byłoby podaży, tak więc wniosek jest rzeczywiście słuszny - to, że Ty jako konsument zgłaszasz popyt na mięso odbija się tym, że ktoś musi to mięso wyprodukować, czyli zabić jakieś zwierzę, a wiemy w jakich warunkach się to odbywa. Gdyby, hipotetycznie, ludzie przestaliby nagle jeść mięso, to rzeźnie i wszystkie przetwórnie nie miałyby racji bytu, a co za tym idzie - uchowałoby się wiele istnień. Wiadomo, że zwierzęta czują ból, stres - przez każdego z nas, kto spożywa mięso, w tym mnie. Problem jest w tym, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, albo po prostu o tym nie myślą.
Sprawa jest trudna i skomplikowana pod względem czysto etycznym, bo można żyć zdrowo i ograniczyć (chociażby) mięso lub w ogóle z niego zrezygnować, ale zostać przy tych produktach pochodzenia zwierzęcego, które dostarczają nam niezbędnych związków.

Osobiście lubię mięso w różnej postaci. Jestem za tym, że należy jeść wszystko, w odpowiednich ilościach.
Czarek M.

Czarek M. zaje.com.pl

Temat: Jedzenie i problemy

Eh, ci wegetarianie. Myślą, że są lepsi od mięsożerców, tylko dlatego, że zamiast zwierząt zabijają jedynie rośliny. Wszak toteż życie prawda? Co z tego, że nie krzyczy i nie ma oczu?
Co gorsza, koniecznie chcieliby narzucić wszystkim wokół swój pogląd. Dlaczego? Czy tygrys, lew, rekin, lis, czy sęp są gorsze
od słonia, sarny, konia, antylopy czy zająca. Takimi je stworzyła
Natura aby zachować równowagę.
A jak nas stworzyła Natura? Czy ludzie wyewoluowali jako roślino-, czy mięsożercy? Można zauważyć przejawy obu tendencji:
- kły i siekacze oraz trzonowce(kłów jest jednak mniej i są nieco atawistyczną cechą);
- jelita mamy za długie do trawienia mięsa (mięsko gnije nam w jelitach zanim wyjdzie z tyłu);
- mamy ciało przystosowane do łażenia zarówno po drzewach jak ipo ziemi, a dłonie mają zdolność zrywania owoców, brak nam natomiast pazurów lub szponów (kto rozszarpie dłońmi z pazurami i kłami zająca, kiedy ja będę jadł marchewkę?).
Wydaje mi się, że w procesie ewolucji, kiedy nasi przodkowie
zawędrowali w rejony chłodniejsze niż Afryka, gdzie owoce nie rosną na drzewach cały rok, byli zmuszeni jeść co innego. A to się jakaś padlina trafi, albo zagoni się zwierza włóczniami do jakiegoś dołu czy przepaści, wreszcie upoluje się coś jakimś bardziej wyrafinowanym narzędziem, którego wytworzenie z pewnością wpłynęło dodatnio na rozwój inteligencji.
Jednak w końcu skumali, że łatwiej poczekać aż zwierzaki się w zagrodzie pomnożą. Nawet po nakarmieniu płodami rolnymi, które dzięki przywiązaniu do zagrody, hodowano nieopodal na potrzeby własne i zwierząt. Ludzie się osiedlili zamiast uganiać
się za stadami, zaczęli gromadzić zapasy i zyskali czas na rozwój "sztuki". Wciąż hodowali zwierzynę i jedli ją, bo zapomnieli już dawno, że można inaczej. Ale my, ludzie światli i
cywilizowani, możemy wyzwolić się z okowów tradycji i powrócić do pierwotnego, naturalnego stylu odżywiania. Mięsożerstwo stało
się swego rodzaju nałogiem, kultywowanym od zarania dziejów.

Wegetarianie i inni weganie obnoszą się ponadto ze swoją miłością do zwierząt w skórzanych butach, przepasani skórzanymi pasami. Owszem, ale ich nie jedzą, a nikt nie zabija
krowy wyłącznie dla skóry, jest to raczej wykorzystanie "odpadów", produkt uboczny.

Zdaje się, że to Tołstoj powiedział, że "Gdyby ściany rzeźni były ze szkła, wszyscy zostaliby wegetarianami". W istocie, ludzie sądzą chyba, że mięso bierze się ze sklepu, nie
zastanawiając się skąd tam się wzięło. Jak zwykle śpią nie dostrzegając rzeczywistości.
Gdyby byli świadomi tego, jaką drogę przebył ich kotlet, cowycierpiał, czym został nafaszerowany, ile zjadł paszy roślinnej, ile zużył wody, ile wyprodukował metanu i gnojówki, a zwłaszcza jaki miał wyraz oczu w momencie śmierci; wtedy nie jadł by go z takim spokojem i zadowoleniem.
A gdyby przeciętny człowiek miał osobiście strzelić pneumatycznym bolcem cielaka między wielkie oczy, albo walnąć świnię prądem, aby potem szybko, często jeszcze żywą, wrzucić do wrzątku czy podciąć tętnice, to pewnie 90 procent ludzi zwymiotowałoby, odmówiło, albo przez jakiś czas śniło o tym po nocach. Ale pamięć człowieka jest krótka, szybko zapomina co je. Jak powiedział mój kolega: "Ja to ogólnie nie jem świni, tylko jakąś kiełbasę, czy szynkę".

Co się dzieje? Ktoś powiedział także, że "pola walki będą istniały tak długo, jak długo z rzeźni będą dobiegały krzyki zarzynanych zwierząt". Może dosyć już walk i śmierci na tym świecie? Może czas na jakąś zmianę? Wydaje się, że coraz więcej ludzi to rozumie, bo zaniechanie zabijania zwierząt na pokarm nie jest wyrzeczeniem, ale skutkiem ubocznym intuicyjnego
zrozumienia naturalnych, uniwersalnych praw rządzących światem i
wpływu ich łamania na nasze życie, na istnienie całej planety. Kiedy w stadzie saren jedna padnie z głodu, innym nie przyjdzie do głowy żeby ją zjeść, bo to po prostu nie jest jedzenie.
Nie chodzi tu o zdrowie, czy etykę, ale o świadomość.
A mleka nie pijam dlatego, że jest ono w sposób naturalny przeznaczone dla cielaków, a nie dorosłych osobników. W naturze żadne dorosłe zwierzę nie pija mleka, poza moim kotem, który dostaje po tym sr(.) biegunki.

Kwestia ekonomiczna: wielkie koncerny, fabryki śmierci nigdy nie
pozwolą na utratę rynków zbytu, podtrzymają ludzi w nieświadomości, a i pracownikom przemysłu przetwórstwa mięsnego
nie zależy pewnie na utracie pracy.

Trochę popisałem, ale usprawiedliwia mnie nieco to, że powinienem
właściwie wkuwać analizę ekonomiczną na jutrzejsze kolokwium. Poza tym sprawa jest warta szerszego omówienia. Doceniam, także Panie Krzysztofie umożliwienie mi napisania czegoś sensownego (mam nadzieję;) Dzięki.

Edit: zeszło mi trochę na tym pisaniu, a w międzyczasie pojawiły się nowe argumenty.Czarek Mockałło edytował(a) ten post dnia 11.05.10 o godzinie 00:20
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Jedzenie i problemy

Eeee mnie się bardzie podobało to o zbieraniu chrustu i atrakcyjnych Paniach opiekunkach kąpiących się w rzece...

Co do agresywnych (światopoglądowo) wegetarian to nie mogę się zgodzić (choć twoja wypowiedź sama z siebie zalatuje ironią). Mam w domu taką co to mięsa nie je, a jakie pyszne kotlety potrafi usmażyć to ho ho! Motywacją mojej małżonki była zwykła "obrzydliwość wizualna surowego mięsa". Nie to że tam cielaczek, bolec i krew...

Kuba nie ma racji - da się przeżyć bez mięsa, ale da się i z mięskiem, lub wręcz o samym mięsku ;)

Znowu jest tak że przekonanych nie trzeba przekonywać, a sceptyków nie przekonamy. Pozostaje masa tych po środku, którzy i szyneczkę lubią i krówki im szkoda. A wymioty i zgroza na widok rzeźni? To pewnie przez to że nas fabryka wyręcza. Jak byśmy musieli (jak nasi przodkowie) każdego kotleta samodzielnie obedrzeć ze skóry i poćwiartować to byśmy byli bardziej "przyzwyczajeni", a co za tym mniej wrażliwi na cierpienie braci mniejszych.
Czarek M.

Czarek M. zaje.com.pl

Temat: Jedzenie i problemy

Znowu jest tak że przekonanych nie trzeba przekonywać, a sceptyków nie przekonamy.
Heh, zgadzam się całkowicie. Z resztą też, ale to zdanie wyraża Prawdę.
Tamtego posta tworzyłem z radością, a tego z poczuciem bezradności i bezcelowości - takie argumenty nie trafiają, kiedy oczerniają coś do czego ludzie się przyzwyczaili i uzależnili, wręcz pokochali. Tak jakbym pisał palaczom albo alkoholikom o szkodliwości ich umiłowanych używek. Zresztą nie taki mój cel, żeby kogoś przekonać, po prostu miałem pomóc zrozumieć, taki był temat. A zawsze korzystam z okazji do pozytywnej propagandy;) A nuż ściągnę kogoś na jasną stronę Mocy;D

O światopoglądzie pisałem na podstawie własnych doświadczeń i kilku (niewielu) przyjaciół. Nie da się tego generalizować.

Temat: Jedzenie i problemy

Witam

Dla mnie takie dyskusje nie mają większego sensu, ponieważ zakładają, że wszyscy ludzie są jednakowi ze względu na "wewnętrzne" zapotrzebowanie na różne składniki pokarmowe i w tym mięso.
Nakłada się na to różne ideologie i filozofie, co jeszcze bardziej służy zagmatwaniu całości.

Są ludzie będący naturalnymi wegetarianami, są też ludzie będący naturalnymi mięsożercami.
Warto się zapoznać z artykułem: Grupy Krwi – Dieta zgodna z grupa krwi-żyj zgodnie ze swoją grupą krwi

Ja mam grupę krwi 0- w sposób naturalny żyję i odżywiam się zgodnie z tą grupą.

Osobnik z grupą krwi A- zgodnie ze swoimi wewnętrznymi potrzebami może mnie przekonywać do wegetarianizmu, jednak mój organizm będzie odporny na wszelkie ideologie. Gdybym dał się przekonać, to odczuję to prędzej czy później na sobie.

Generalnie jednak zgadzam się, że we współczesnym cywilizowanym świecie spożywamy zbyt dużo mięsa. Przemysłowe metody tuczu spowodowały łatwą dostępność i relatywnie niską cenę mięsa.

pozdr.VslvWiesław Mileńko edytował(a) ten post dnia 11.05.10 o godzinie 07:45

konto usunięte

Temat: Jedzenie i problemy

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Zaczynam od problemu natury etycznej połączonego z problemem...

To ciekawy problem...Dla mnie to też problem natury psychicznej...Problem stanowi to że normą rządzi ogół...Jem mięso ale mam świadomość tego w jaki sposób jest ono produkowane...Produkowane jest w fatalnych warunkach. My kupujemy kawałek schabowego lub wołowego nie widzimy całego procesu i wszystko wydaje się OK...Bo masowa produkcja jest fuj..kto nie wierzy niech osobiście prześledzi proces produkcji kurczaka lub hamburgera :-)

Problem stanowi dla mnie to że większość ludzi zrzuca na innych odpowiedzialność za złe warunki chowu zwierząt.
Część dzieci nawet nie wie skąd pochodzi mięso...

Skoro powstał nurt niejedzaczy mięsa to może coś w tym jest?
Może te kóry potrzebują więcej przestrezni?

Obrazek


Może gdybyśmy się bardziej interesowali tym co jemy może było by lepiej dla nas?

Nielegalną ubojnię drobiu odkryli lubuscy policjanci z gorzowskiej KMP. Miały tam się znajdować skradzione indyki. Prokurator na miejscu zdarzenia zarządził przeszukanie.


Obrazek


"Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wlkp. otrzymali zgłoszenie, że w jednej z miejscowości w gm. Deszczno mogą znajdować się kradzione indyki. Prokurator zarządził przeszukanie.

Policjanci wraz z powiadomionymi Powiatowymi Lekarzami Weterynarii weszli na teren ubojni. Informacja o kradzionych indykach nie potwierdziła się , lekarze natomiast zakwestionowali warunki uboju drobiu.

Sprawą zajął się Powiatowy Lekarz Weterynarii."

Obrazek


Ten artykuł pochodzi ze strony KWP w Gorzowie Wielkopolskim http://lubuska.policja.gov.pl

Temat: Jedzenie i problemy

Kontynuując moją myśl na temat spożywania mięsa. Empatia i współczucie działają tylko wtedy, gdy mamy nadmiar pożywienia wynikający z realiów miejsca i czasu w jakim żyjemy.
W ekstremalnej sytuacji dłuższego braku pożywienia wszelkie sentymenty i ideologie pójdą precz.
Zagorzali weganie własnymi rękoma rozerwą złapanego ptaszka, aby zaspokoić głód nie zważając na problemy natury psychicznej.
Znane są również przypadki głodowego kanibalizmu.

Dyskutując w grupie "Sztuka przetrwania" powinniśmy mieć tego pełną świadomość.

Oczywiście powinniśmy zwalczać zbędne okrucieństwo wobec zwierząt, gdzie biznes przeważa nad wszelkimi normami. Nie jest to jednak argument przeciwko spożywaniu mięsa jako takiego.

pozdr.Vslv

konto usunięte

Temat: Jedzenie i problemy

Dziękuję Vislav!

Prawdę mówiąc szukałem odpowiedzi na pytanie co się dzieje z młodym człowiekiem, że tak ekstremalnie widzi sytuację człowieka jedzącego... bo jedzącego.

Nawiasem mówiąc mam grupę A i są momenty, że po zjedzeniu "wora warzyw" czuję straszliwy głód (nie tylko ssanie, ale rodzaj osłabienia) i wtedy wystarczy mi ze 3 razy ugryźć kiełbasę, by doprowadzić się do porządku. A piszę to ja, który bez emocji może 3 dni nie jeść i nie zauważyć tego. Jak dziecko, wysyłany przez matkę do sklepu po mięso, miałem atawistyczną potrzebę wbicia zębów w niesiony kawałek wołowiny i... robiłem to.

Młody człowiek by mnie zlinczował już wtedy.
Czasem doświadczam, że "inni" sami nie tolerują "inności" i są zażartymi inkwizytorami.

Już tu gdzieś na forum zacytowałem, ale zrobię to znów:

Cytat z Piotra Błajeta:
„Według diagnozy Kena Wilbera, żyjemy w świecie konfliktów i przeciwieństw, co jest wynikiem przywiązywania zbyt dużej wagi do podziałów, klasyfikacji. Wytyczamy granice, każdą linię graniczną traktujemy jak linię frontu. Im mocniejsze ustawimy granice, tym w bardziej zażartą walkę będziemy uwikłani. Stąd, według Wilbera, «wszelkie nasze zmagania – nasze konflikty, lęki, cierpienia i rozpacz – są powodowane granicami, które nieopatrznie narzucamy naszemu doświadczeniu»” Błajet P., Sport, czyli doświadczanie pogranicza, W: Natura, edukacja, kultura. Pedagogia źródeł, {red.} B. Przyborowska. Wyd. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Toruń 2006
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Jedzenie i problemy

Podoba mi się to co piszecie. Jest też druga strona. Te opory przed mięsożerstwem (w domyśle odbieraniem życia zwierzętom) towarzyszą nam na co dzień - więc musimy szukać sobie wytłumaczeń i usprawiedliwień. Ot tak po prostu ma nasz umysł że sprzeczności nie lubi - a "zabijam i zjadam" stoi w sprzeczności z "jestem dobry, wrażliwy itp." Dlatego np. myśliwi (ci bardziej prymitywni i ci współcześni) mają swoiste rytuały, które mają usprawiedliwić los ofiary - pozwolę sobie zacytować za BZB nr 15 - Droga Pokoju Indian Hopi i inne tradycje:

Indianie z Alaski mają poczucie, że świat w którym żyją jest pełen świadomych, wrażliwych, czujących istot, które mogą zostać obrażone i które powinny być traktowane z właściwym szacunkiem. Zwierzęta nie czują się obrażone, gdy są zabijane ale akt zabijania musi być dokonany w sposób humanitarny i żadna część zwierzęcia nie może się zmarnować. Właściwy związek między myśliwym a ofiarą jest podstawą rytuału polowania. Zwierzę nie może być zabite dopóki myśliwy nie uzyska jego przyzwolenia w duchowym świecie. Indianin, który jest myśliwym nie tylko uczestniczy w czysto mechanicznej czynności podtrzymującej jego życie i życie jego plemienia. Jest on zaangażowany w zespół aktów medytacyjnych, dzięki którym wszystkie elementy jego działania jak przygotowawcze modlitwy, rytuały oczyszczania, ściganie zwierzyny, sposób w jaki zwierzę jest zabijane i następnie traktowane przeniknięte są wymiarem sacrum.

A bardziej współcześnie: fragment opisu myśliwskiego pokotu:
(...)Pokot bez względu na porę dnia powinien być oświetlany ogniskiem (ogniskami) lub pochodniami. W przypadku nieobecności sygnalisty na polowaniu, myśliwi czczą śmierć zwierzyny chwilą ciszy.

Cały opis tu: http://www.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www.pzlow...
pkt VI "pokot"

Mniej myśliwskie zwyczaje to np. modlitwa dziękczynna przed posiłkiem. Dziękujemy Bogu za dary które nam zesłał. W domyśle można by powiedzieć "to nie ja zabijam, to Pan zsyła mi te dary",

Daje nam to poczucie sprawiedliwości/słuszności/normalności w tym naszym "zabijam i zjadam".

Choć nasza Biblia nie jest pod tym względem jednoznaczna... cytując Księgę Rodzaju:"Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi."

A z drugiej strony zdanie dalej mamy: " I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. (30) A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona."

i bądź tu mądry człowieku...Jacek Straszak edytował(a) ten post dnia 11.05.10 o godzinie 13:02
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Jedzenie i problemy

Jeszcze słowo komentarza - nie chciałbym zostawić wrażenia "jesteśmy okrutnymi hipokrytami, który zadają cierpienie i szukają usprawiedliwień"

zresztą nie tylko człowiek (rozumny) zadaje cierpienie. Zwierzęta polują by przeżyć, a niektóre wręcz zadają śmierć i cierpienie bez potrzeby - np. szympansy bonobo, które zabijają inne małpy bez konsumpcji, czy orki które "bawią się" (podrzucając i łapiąc) młodymi fokami, zanim trafią do ich żołądka.

Różnica tkwi w tym że człowiek ma świadomość, a jej skutkiem ubocznym jest zrozumienie że ofiara doznaje cierpienia. Chcąc złagodzić negatywne skutki tej świadomości szukamy wyjaśnień, usprawiedliwień. Moja rada zatem brzmi - jeśli zabijasz (lub ktoś robi to w twoim imieniu) nie rób tego bez potrzeby (nie marnuj jedzenia, nie wyrzucaj), a jeśli już to robisz to rób tak by możliwie najmniej cierpienia przysporzyć zwierzęciu.

konto usunięte

Temat: Jedzenie i problemy

Wiesław Mileńko:
W ekstremalnej sytuacji dłuższego braku pożywienia wszelkie sentymenty i ideologie pójdą precz.


To jest fakt lecz nie żyjemy w ekstremalnych warunkach...
Co do jedzenia zgodnie z grupą krwi, to wg mnie to bujda stworzona jako chwyt marketingowy...Zresztą tak samo jak wegetarianizm.

Pamiętajmy że jedząc rośliny przyczyniamy się do eksterminacji całych ekosystemów...Pierwsza rzecz to opryski pestycydami a druga to pozyskanie terenów pod uprawę...

Krzysztofie-dlaczego uważasz że ocena tego osobnika jest ekstremalna?

Załóżmy że ma on rację-czy jest wstanie coś zmienić? -Raczej nie -może stąd ta frustracja

Temat: Jedzenie i problemy

Marek B Hubert:
Wiesław Mileńko:
W ekstremalnej sytuacji dłuższego braku pożywienia wszelkie sentymenty i ideologie pójdą precz.


To jest fakt lecz nie żyjemy w ekstremalnych warunkach...
Co do jedzenia zgodnie z grupą krwi, to wg mnie to bujda stworzona jako chwyt marketingowy...Zresztą tak samo jak wegetarianizm.

Pamiętajmy że jedząc rośliny przyczyniamy się do eksterminacji całych ekosystemów...Pierwsza rzecz to opryski pestycydami a druga to pozyskanie terenów pod uprawę...
[...]

Fakt, nie żyjemy. Jednak nie oznacza to, że w każdej chwili nie możemy się znaleźć w innym bardziej okrutnym świecie. Czasami wystarczy jeden nadaktywny wulkan :)

Nie szukam też usprawiedliwienia dla jedzenia mięsa - po prostu stanowi ono w sposób naturalny dość znaczną część mojej diety.

Nie namawiam też nikogo do odżywiania się zgodnie ze swoją grupą krwi. Po prostu czasami dobrze jest zaufać swojemu wewnętrznemu wyborowi.
Natomiast dla mnie teoria grup krwi dobrze tłumaczy dlaczego mamy mięsożerców, wegetarian, wegan i co tam jeszcze chcesz. Co ciekawe i również przewinęło się w to kilku wypowiedziach, gdzie zazwyczaj mniej do ideologii, a bardziej piszący odwołują się do wewnętrznych wyborów/przekonań.
Jeżeli znasz lepszą teorię, chętnie przeczytam.

Co do ekologii i paru innych rzeczy - temat jest wyjątkowo rozległy, a opinie rozbieżne. Przykładem jest globalne ocieplenie - w sam raz dla mnie jest to chwyt marketingowy.
pozdr.Vslv

konto usunięte

Temat: Jedzenie i problemy

Marek B Hubert:

Krzysztofie-dlaczego uważasz że ocena tego osobnika jest ekstremalna?

Załóżmy że ma on rację-czy jest wstanie coś zmienić? -Raczej nie -może stąd ta frustracja

Mógłbym z jednej strony określić, że była ona "ekstremalna w warunkach kulturalnej dyskusji" i wówczas byłoby to jakoś wyważone.

Rzecz w tym, że człowiek zerwał ze mną kontakt na tej podstawie.

Zostałem wybrany?
Szok, że człowiek "tak dobry jak ja" mógłby robić tak podłe rzeczy?
Nowa forma lansu?
Specyficzna forma ustalania własnej tożsamości?

Ja byłem dość oszołomiony mimo, że nie takie rzeczy widziałem i wewnątrz jestem zrównoważony. Wcześniejsza rozmowa była przyjazna...
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Jedzenie i problemy

Jacku - ja nie pisałem, że nie da się przeżyć bez mięsa. Napisałem, że nie jedzenie każdego rodzaju mięsa, w tym ryb + pochodnych - jaja, mleko jest po prostu szkodliwe. Ludzie w Afryce żyją prawie na niczym, ale mi chodziło o zdrowe życie. Człowiek nie wytworzy sam B12.

Sprawa druga - myśliwi... Może się nie znam, ale jestem zdania, że Natura radzi sobie sama, więc kij wam w oko. Żadne gadanie o odstrzeliwaniu chorych osobników i "segregacją" nie przesłoni całego syfu związanego z myślistwem - poroża w domach, zdjęcia z trupami i popijawy na koniec. Jak któryś z was jest na coś chory, np. na serce, to w waszym mniemaniu jesteście osobnikami niepotrzebnymi, których trzeba wyselekcjonować. 0 tolerancji.

Jak pisałem wcześniej - złoty środek. Wiem na jakiej zasadzie odbywa się robienie kotleta, czy kiełbasy i jeśli miałbym sobie sam załatwić jedzenie (mięso), to bym to zrobił, bo jest ono niezbędne w mojej diecie (nie wiem czy chodzi tu o grupę krwi, czy nie - teoria jest w powijakach. Po prostu jeden lubi to, drugi tamto i medycyna jasno nie precyzuje dlaczego tak jest. Pojawiają się różne teorie i dobrze). A że ktoś robi to za mnie, no dobrze, żyjemy w takich czasach.

Czym innym jest zabijanie po to, żeby zjeść, a czym innym dla przyjemności - drodzy myśliwi... Nie wiem czy rzeźnik wykonuje swoją pracę z przyjemnością - jeśli tak, to jest dewiantem, jak wyżej wspomniani leśni przyjaciele. Ja osobiście ponoszę część odpowiedzialności za tego kotleta, bo przez takich jak ja jest popyt. Jak pisałem - jeśli nie byłoby rzeźników i żyłbym w lesie, to sam bym sobie coś upolował i zjadł. I nie robił bym tego z przyjemnością...
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Jedzenie i problemy

Oj ci myśliwi to nie mają z nami lekko ;)

Przyroda chyba rzeczywiście lepiej poradzi sobie bez naszych interwencji. Jednak z drugiej strony musiało by zabraknąć również kłusowników, wandali i debili śmiecących po lasach, dzikich psów, hałaśliwych kładów, gospodarzy wywożących śmieci do lasu i wylewających gnojówę do strumieni, nieroztropnych turystów i ich niedogaszonych ognisk i pewnie całej masy innych delikwentów.

Cieszę się jednak bo wygląda na to, że z jednym wszyscy się zgadzamy - bez względu czy jemy mięsko czy jesteśmy wegetarianami trzeba to robić z pomyślunkiem.
Czarek M.

Czarek M. zaje.com.pl

Temat: Jedzenie i problemy

"It seems like, total destruction - only solution" B.Marley

Teoria o grupach krwi może mieć sens. Początkowo istniała prawdopodobnie jedna grupa krwi, dopiero potem, wskutek zróżnicowania trybu życia (koczowniczo-myśliwskiego i osiadło-rolniczego) i wynikającej z tego odmiennej diety wykształciły się określone przystosowania. Tak jak ludy indoeuropejskie wykształciły gen pozwalający trawić laktozę i dzięki temu skolonizować Europę, tak i cała reszta przystosowała się do pewnych nawyków żywieniowych.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w warunkach walki o przetrwanie polowałbym, a raczej traperował, zwłaszcza w zimnym klimacie, co po erupcji wulkanu może nastąpić globalnie.

Żeby było ciekawiej, napiszę że w ogóle nie trzeba jeść żeby żyć.
Wystarczy odżywiać się energią (Maną, Praną, Chi itp.). Może to dziwić, ale jest to możliwe, stosowane, zbadane, zweryfikowane i potwierdzone. Ludzie po prostu od lat piją jedynie wodę, twierdząc, że odżywiają się np. światłem słonecznym, muzyką klasyczną, czy po prostu czerpią energię z powietrza.

konto usunięte

Temat: Jedzenie i problemy

Krzysztof J. Kwiatkowski:
... co się dzieje?)
Jak to co? Facet uważa że wszyscy inni powinni wyznawać identyczne poglądy i podobnie żyć jak on.

Następna dyskusja:

Jedzenie błota




Wyślij zaproszenie do