konto usunięte
Temat: Jazda ze światłami czy bez - temat, jakby nie patrzeć,...
Oooojej...![opadająca tonacja głosu oznaczająca zniecierpliwienie, że odchodzi się od argumentów merytorycznych na rzecz gadania o imponderabiliach]
Czemuż to nie szukacie wyrazistych argumentów? I co ma do rzeczy znajomość Ernesta van Cogena?
Tak się składa, że od czasu jak mam prawo jazdy (sierpień 1980) ZAWSZE jeżdżę mając włączone światła. Na pewno robiłem to z myślą, że inni uczestnicy ruchu lepiej mnie zauważają (1).
Od czasu wprowadzenia obowiązku jeżdżenia na światłach (zwłaszcza przez cały rok) miałem własne prywatne odczucie, że moje światła giną wśród masy innych świateł (2).
Z punktu widzenia wszelkich analiz można powiedzieć, że (1) obecność jedynego oświetlonego samochodu NA PEWNO czyniło go lepiej widocznym. Tenże sam samochód wśród mnóstwa podobnie oświetlonych (2) ginął w tłumie, lecz znacznie silniejszym było emocjonalne odczucie tego faktu.
Komfort jeżdżenia jednak pokazuje, że przy małym i średnim natężeniu ruchu (podaję określenia mało ostre znaczeniowo, ale przynajmniej stosuję je w aspekcie czasów obecnych, a nie lat 80-tych) jest wzbogacony o wyraziste akcenty. Ruch nasilony (np. 3 pasma ruchu zapełnione samochodami jadącymi obok siebie) - nie poprawia komfortu, a nawet go obniża, bowiem widzimy feerię świateł, których mnogość odbiera im znaczenie, którego się spodziewano.
Jednak... badania wykazujące zwiększenie bądź zmniejszenie wypadkowości dają wyniki wcale nie jednoznaczne. A nawet uważam, ze spokojnie można je pomijać w argumentacji w sytuacji, kiedy na drodze znajduje się jednocześnie aż tak wielka ilość pojazdów, drogi są są tak ciasne i zrujnowane (do tego fatalnie oświetlone, wyprofilowane i oznakowane), a poruszają się nimi źle wychowani Polacy. Faktem jest, że w potoku świateł znikają piesi, słabo oświetlone rowery oraz psy...
Jestem jednak za światłami... aczkolwiek nie w jasny, słoneczny dzień. Bowiem światło sztuczne odbieramy jako coś obcego w krajobrazie, ale jednak zaczynamy się również przyzwyczajać do ich obecności, zatem tracimy czujność, zatem lepiej je zgasić, ale wtedy nie będą widoczne, zatem... chyba pójdę do lekarza!
PS. A tak faktycznie najbardziej odpowiada mi sytuacja dobrowolności wyboru, a wtedy część ludzi to zrobi na 100%. XD