Ela Zalewska

Ela Zalewska artysta plastyk,
aranżacje
przestrzeni

Temat: Dziecko i survival

"Czy chcesz zobaczyć, że jesteś dzielny i odważysz się zmarznąć drugi raz?"...
myślę że też warto w ten sposób rozmawiać z pięciolatkiem

Dzieci bywają wpływowe, wybierają czasem to co podoba się innym, niekoniecznie im. Może lepiej nie naciskać i poczekać, aż podejmie samodzielnie decyzje(ze względu na to, żeby polubił i docenił takie "zabawy")

znam przykłady ludzi, którzy czują awersje do fajnych zajęć tylko z tego powodu, że byli zmuszani przez rodziców czy opiekunów

szkoda mi zrazić dobrze zapowiadającego się młodego trapera do poznania tej "drogi"

wszystkie Wasze uwagi są bardzo cenne dla mnie:)

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Elu, znam ludzi, którzy nigdy nie odważyli się na żadne życiowe ryzyko, gdyż byli zmuszani do zachowań bezpiecznych.

Wychowanie dziecka jest tak czy inaczej loterią. Dlaczego? Bo ludzie są różni, a do ich różności dobierają się 'różni' rodzice i 'różni' nauczyciele. Do tego nawet sytuacje bywają różne... :) Już domyślasz się dokąd prowadzę?

Mój pogląd jest taki:

- dziecko wychowuje się samo, tzn. samo rozważa okoliczności i samo dokonuje wyborów - jeżeli robi tak jak my chcemy, to dlatego, że tak wybrało (im starsze, tym mocniej to się zaznacza)

- ludzie dorośli dostarczają informacji, budują nowe poznawczo sytuacje, wartościują, sugerują, zmuszają; zmuszanie jest przewidziane do zdarzeń niebezpiecznych i nagłych (zmuszając - na co dzień ludzie dorośli ułatwiają sobie życie, nic innego)

- bycie z dzieckiem, towarzysząc mu w poznawaniu świata, mamy szansę iż dziecko samo nas wybierze na dostawcę informacji, nowozorganizowanych zdarzeń, wartościowania i sugestii; dlaczego nie chciało się chodzić do cioci?, bo tam nie było niczego nowego i ciekawego, a do tego jeszcze zmuszano do mycia rączek przed zjedzeniem deseru

- bywa się wybranym dlatego, że się nie zmusza przy byle okazji i dla własnej wygody, a przekazane informacje są nowe i ciekawe, wartościowania i sugestie sprawdzalne oraz rzetelne!

Z ojcami i matkami jest tak:

- każde z nich ma przy dziecku do spełnienia inne nieco zadanie; dla potrzeb teoretycznych wyodrębniono dwie postawy, a mianowicie "miłość matczyną", która jest miłością 'bezwzględną' dawaną dziecku za samo istnienie (daje poczucie bezpieczeństwa), a także "miłość ojcowską", która jest miłością 'względną' dawaną dziecku za spełnianie oczekiwań (daje potrzebę samorozwoju, spełniania się, "zdobywania świata"); absolutnym błędem jest sztywne przypisywanie matkom miłości typu M, a ojcom - typu O, gdyż oboje rodzice powinni dysponować oboma typami - we wszystkim istotne są proporcje oraz okoliczności posługiwania się tymi typami postaw, jednakże postawy O występują mocniej u ojców, postawy M - adekwatnie.

- z racji tego matki nastawione są na ochronę (także nadmierną ochronę), ojcowie zaś oczekują od dziecka większej ekspansji i odwagi.

Reasumując:

- kiedy już to wiemy, zdajemy sobie sprawę, że zbudowanie sytuacji, kiedy dziecko prześpi się w chłodzie i zmarznie - jest rozsądnym stworzeniem możliwości osobistego doświadczenia (które ma znaczenie największe), a jednocześnie dostarczenia informacji na czym doświadczenie będzie polegać (stajemy się wiarygodni), jak można sobie poradzić (stajemy się przydatni). Dzięki pełnemu serwisowi dziecko nie będzie płakać następnym razem na widok namiotu, mimo że jest upał i nie ma szans na zmarznięcie

- kiedy dziecko idzie na łatwiznę - a tym samym przeznacza samo siebie do grona osób, które będą wyśmiane, że są mamisynkami (straty społeczne wśród rówieśników) oraz ograniczy własne doświadczenia wieku dziecięcego (będzie licho sobie radzić z przeciwnościami losu, a może też będzie kiepskim rodzicem) - wówczas właśnie ma ujawnić się cały kunszt rodzicielski, aby dziecko jednak "wzieło se to na klate"; to jest właśnie uroda czaru negocjacji - a jak się sprzedaje towar?, pytam w wieku marketingu...Krzysztof J. Kwiatkowski edytował(a) ten post dnia 02.08.08 o godzinie 16:44
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Elu, znam ludzi, którzy nigdy nie odważyli się na żadne życiowe ryzyko, gdyż byli zmuszani do zachowań bezpiecznych.

Wychowanie dziecka jest tak czy inaczej loterią. Dlaczego? Bo ludzie są różni, a do ich różności dobierają się 'różni' rodzice i 'różni' nauczyciele. Do tego nawet sytuacje bywają różne... :) Już domyślasz się dokąd prowadzę?

Mój pogląd jest taki:

- dziecko wychowuje się samo, tzn. samo rozważa okoliczności i samo dokonuje wyborów - jeżeli robi tak jak my chcemy, to dlatego, że tak wybrało (im starsze, tym mocniej to się zaznacza)

jest dokładnie tak jak mówisz. Nie ma siły, aby nakłonić (a nie zmusić!) je do dokonania wyboru.
- ludzie dorośli dostarczają informacji, budują nowe poznawczo sytuacje, wartościują, sugerują, zmuszają; zmuszanie jest przewidziane do zdarzeń niebezpiecznych i nagłych (zmuszając - na co dzień ludzie dorośli ułatwiają sobie życie, nic innego)

- bycie z dzieckiem, towarzysząc mu w poznawaniu świata, mamy szansę iż dziecko samo nas wybierze na dostawcę informacji, nowozorganizowanych zdarzeń, wartościowania i sugestii; dlaczego nie chciało się chodzić do cioci?, bo tam nie było niczego nowego i ciekawego, a do tego jeszcze zmuszano do mycia rączek przed zjedzeniem deseru

nie wspominając o tym, że nie mogło otwarcie powiedzieć co rodzice na co dzień o owej cioci mówili :DDD
- bywa się wybranym dlatego, że się nie zmusza przy byle okazji i dla własnej wygody, a przekazane informacje są nowe i ciekawe, wartościowania i sugestie sprawdzalne oraz rzetelne!

Z ojcami i matkami jest tak:

- każde z nich ma przy dziecku do spełnienia inne nieco zadanie; dla potrzeb teoretycznych wyodrębniono dwie postawy, a mianowicie "miłość matczyną", która jest miłością 'bezwzględną'
dawaną dziecku za samo istnienie (daje poczucie bezpieczeństwa),

zwykle, ale nie zawsze. jeden z moich synów ma w tej mierze spore doświadczenie :/
a także "miłość ojcowską", która jest miłością 'względną' dawaną dziecku za spełnianie oczekiwań (daje potrzebę samorozwoju, spełniania się, "zdobywania świata");

ta względność, Krzysztofie, też nie występuje od samego początku. Świadomy ojciec (a nie ma ich wielu) najpierw daje wzorzec, a dopiero później oczekuje jego (niestety najczęściej) wiernego skopiowania.
absolutnym błędem jest sztywne przypisywanie matkom miłości typu M, a ojcom - typu O, gdyż oboje rodzice powinni dysponować oboma typami - we wszystkim istotne są proporcje oraz okoliczności posługiwania się tymi typami postaw, jednakże postawy O występują mocniej u ojców, postawy M - adekwatnie.

święte słowa :)
Jednak w rodzinach rozbitych oba te typy bardzo często funkcjonują w sposób niemal książkowy.
- z racji tego matki nastawione są na ochronę (także nadmierną ochronę), ojcowie zaś oczekują od dziecka większej ekspansji i odwagi.

Reasumując:

- kiedy już to wiemy, zdajemy sobie sprawę, że zbudowanie sytuacji, kiedy dziecko prześpi się w chłodzie i zmarznie - jest rozsądnym stworzeniem możliwości osobistego doświadczenia (które ma znaczenie największe), a jednocześnie dostarczenia informacji na czym doświadczenie będzie polegać (stajemy się wiarygodni), jak można sobie poradzić (stajemy się przydatni). Dzięki pełnemu serwisowi dziecko nie będzie płakać następnym razem na widok namiotu, mimo że jest upał i nie ma szans na zmarznięcie

- kiedy dziecko idzie na łatwiznę - a tym samym przeznacza samo siebie do grona osób, które będą wyśmiane, że są mamisynkami (straty społeczne wśród rówieśników) oraz ograniczy własne doświadczenia wieku dziecięcego (będzie licho sobie radzić z przeciwnościami losu, a może też będzie kiepskim rodzicem) - wówczas właśnie ma ujawnić się cały kunszt rodzicielski, aby dziecko jednak "wzieło se to na klate"; to jest właśnie uroda czaru negocjacji - a jak się sprzedaje towar?, pytam w wieku marketingu...Krzysztof J. Kwiatkowski edytował(a) ten post dnia 02.08.08 o godzinie 16:44

ehhh, Krzysztofie, mistrzami negocjacji są właśnie dzieci, więc naszą rolą jest jedynie rozbudzenie w nich potrzeby posiadania (umiejętności przez nas proponowanych) w sposób jak najbardziej naturalny i za jak najniższa cenę.

Serdecznie Cię pozdrawiam
andrzej (ape)

P.S. co do pytania sprzed kilkunastu dni o zachwyt i uwielbienie Mr. Fr. - to jest ono obopólne. ;)
Ela Zalewska

Ela Zalewska artysta plastyk,
aranżacje
przestrzeni

Temat: Dziecko i survival

jest takie powiedzenie, że dziecko jest jak roślina, a rodzice są po to żeby ją tylko "pielęgnować"....
samo rośnie takie jak ma wyrosnąć....i trzeba stwarzać możliwości do poznawania świata, żeby miało z czego wybierać...

pozdrawiam serdecznie
Ela

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Andrzeju, nie chcę Ci dokuczać, ale to zrobię (zwłaszcza, że w pewnym znanym Ci 'zespole' obowiązuje wręcz okazywanie sobie daleko idącej niechęci => patrz: Fr. ;)))) Oczywiście, że z wzajemnością... ;)

Ale dokonałeś złej interpretacji obu postaw: postawa M jest postawą dającą poczucie bezpieczeństwa; jest bezwzględną, gdyż kocha bez względu na wszystko. Przypisywanie jej (z powodu nazwy) konkretnej osobie (czyli matce) i pisanie "zwykle, ale nie zawsze", jest błędem. Pisałem, że jest to podział teoretyczny.

Ewo, choć to tylko takie powiedzenie, to jest jednak w nim coś z prawdy. Tyle tylko - sama o tym wiesz - dziecko, to bardzo skomplikowana roślina. Nawet bardzo bardzo bardzo ;))

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Andrzej Podgóreczny (ape):
Gryf .:
Jeśli chcecie aby wasza pociecha otrzymała niezbędne minimum umiejętności i wiedzy z zakresu radzenia sobie po za domem sugeruję zapisać dziecko do dobrej drużyny harcerskiej, w której większość czasu harcerze spędzają na łonie przyrody. Świetnym miejscem do nauki podstaw są grupy rekonstrukcyjne np. Indianie, Wikingowie, które specjalizują się w częstym obozowaniu. Jes to w jakimś stopniu gwarancją poznania technik niekoniecznie przeżycia.

eeeeee, tam drużyna salezjańska czy inna przy ambasadzie brytyjskiej. myślę, że zwykła moja drużyna wystarczy :) Ups, nie drużyna, a wielopoziomowa gromada zuchowa. Malkontentów odsyłam do instrukcji drużyny/gromady. Moje zuchy troszkę już umią.
Fredi, prawda?
ja potwierdzam zdanie Andrzeja zresztą ja jestem w tej gromadzie i w wieku 11 lat zdobyłem 3 pióra czyli taką sprawność harcerska zdobywałem ją przez 3 doby (1.nic nie mówić)(2.nic nie jeść) (3.samotnie wyjść w las)prawda Andrzej prawda Fredi
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Andrzeju, nie chcę Ci dokuczać, ale to zrobię (zwłaszcza, że w pewnym znanym Ci 'zespole' obowiązuje wręcz okazywanie sobie daleko idącej niechęci => patrz: Fr. ;)))) Oczywiście, że z wzajemnością... ;)

Rozumiem, Krzysztofie, albowiem również i Ciebie nie lubię ;)
Ale dokonałeś złej interpretacji obu postaw: postawa M jest postawą dającą poczucie bezpieczeństwa; jest bezwzględną, gdyż kocha bez względu na wszystko. Przypisywanie jej (z powodu nazwy) konkretnej osobie (czyli matce) i pisanie "zwykle, ale nie zawsze", jest błędem. Pisałem, że jest to podział teoretyczny.
<cut>

Pisząc "zwykle, ale nie zawsze" nie miałem na myśli przypisywania postawy do konkretnej płci, a raczej braku jednej z tych postaw.
Czytając teraz, po czasie, moje wypociny - widzę, że muszę pisać tak, abym chociaż sam mógł się w tym później połapać :p

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Szczerość za szczerość...

Ja się w swoim pisaniu nie mogę połapać już od dawna, gdyby nie Fr. to byłoby ze mną krucho. ;D
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

Konrad Podgóreczny:
ja potwierdzam zdanie Andrzeja zresztą ja jestem w tej gromadzie i w wieku 11 lat zdobyłem 3 pióra czyli taką sprawność harcerska zdobywałem ją przez 3 doby (1.nic nie mówić)(2.nic nie jeść) (3.samotnie wyjść w las)prawda Andrzej prawda Fredi

nieprawda, bo do milczenia podchodziłeś 5 (słownie:pięć) razy.
Prawda jednak, że tę sprawność bez dyskusji zdobyłeś w terminie.
Następna to budzik. Zgłoś się jednak do Bogdana po nocne porady

pozdro

andrzej (ape)
btw tata ;p
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Szczerość za szczerość...

Ja się w swoim pisaniu nie mogę połapać już od dawna, gdyby nie Fr. to byłoby ze mną krucho. ;D

OGLOSZENIE: Zamienię M ileśtam w bykdoszczy na ciut mniejsze w łódce z Fredim pod ręką.
Będę wtedy najpoczytniejszym bajkopisarzem survivalowym, o! ;p

btw gratuluję :)

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

No to może ja pójdę rozpalić ogień, przyniosę dzban grzanego wina i rozpoczniemy dla survivalowych dzieci gawędziarski wieczorek? ;)

PS. grzane wino dla gawędziarzy, co by się rozkręcili :)
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

to kiedy? :)

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Piszę tu głównie po to, aby ten temat "podwindować" w pobliże podobnego - wszyscy będą mogli tu pozaglądać sobie i porozważać problem.
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Piszę tu głównie po to, aby ten temat "podwindować" w pobliże podobnego - wszyscy będą mogli tu pozaglądać sobie i porozważać problem.

Piszesz, Krisku, że piszesz, a nie piszesz :P
Temat odgrzałem, gdyż dzieci nam cały czas rosną, a dorośli jakby o nich zapomnieli.
Tego lata piątka moich podopiecznych urządziła dwom setkom dzieci i młodzieży "noc przetrwania". Chodziło o to, aby spędzić noc bez latarki czy komórki, a jedynie ze śpiworem, karimatą i plandeką. Oczywiście było też ognisko rozpalone bez pomocy zapałek, a także pokaz przeprawy przez rzekę o dosyć wartkim nurcie.
Najciekawsze było to, że komórki i latarki były niezbędne tylko wychowawcom, a dzieciaki były szczęśliwe, że mogły spędzić noc w tak nietypowych dotąd dla nich warunkach :)

Serdecznie pozdrawiam
Andrzej Podgóreczny

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Pisałem ten tekst po to, aby temat znowu pojawił się "pod ręką i pod okiem". Ale jak Fredi poszedł po to wino, to go nie ma i nie ma. Ponoć pije już z kimś innym...

Nie dziwota, że nikt u nie przychodzi - z dzieciakami nie da się popić: ustawa o wychowaniu w trzeźwości... ;)

... A co? Robimy coś może? Nawet i bez trunków?

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Pisałem ten tekst po to, aby temat znowu pojawił się "pod ręką i pod okiem". Ale jak Fredi poszedł po to wino, to go nie ma i nie ma. Ponoć pije już z kimś innym...

Nie dziwota, że nikt u nie przychodzi - z dzieciakami nie da się popić: ustawa o wychowaniu w trzeźwości... ;)
ustawy ustawy...W scautingu polszaim nauczyli mnie że dzieciaki trzeba uczyć tak aby potrafiły się odnaleźć w dzisiejszym świecie...Niech zobaczą jak starzy piją...na zdrowie...

a tak poważnie to warto nauczyć 4 latka jak korzystać z 112 i jak zrobić sobie kanapkę...
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

Oj, nie wypominaj mu, że pije, Krzysztofie. Pije przecież za swoje :P
Fakt, że z dzieciakami nie da rady. Polak jednak potrafi i obok nich...
Oj, skauting, a postkomunistyczne harcerstwo, to jak niebo i ziemia.
Jasne, że robimy, nawet cały czas :)
Jak masz jeszcze jakieś pomysły (a wiem, że zawsze masz coś w zanadrzu) - dawaj śmiało!

Dziś, Marku, nawet na biwaku legalnie nie można zagonić bractwa do obierania ziemniaków, bo sanepidy, kuratoria i nie wiadomo kto jeszcze położy łapę.
Dlatego ja od paru lat robię moim wypady pod inną egidą :)
Czterolatek może także pomóc w myciu naczyń piaskiem i wodą, a jaka dla niego frajda pomóc w czymkolwiek przy rozkładaniu obozowiska. Choćby wyjęcie śpiwora z pokrowca czy pilnowanie szpilek lub śledzi, gdy tata rozbija namiot. No, krojenie chleba to raczej jeszcze nie, ale podokładać gałązek do ognia już spokojnie czasem może :)

Serdecznie pozdrawiam
Andrzej Podgóreczny

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Andrzej Podgóreczny (ape):
Oj, nie wypominaj mu, że pije, Krzysztofie. Pije przecież za swoje :P
Fakt, że z dzieciakami nie da rady. Polak jednak potrafi i obok nich...
Oj, skauting, a postkomunistyczne harcerstwo, to jak niebo i ziemia.
Jasne, że robimy, nawet cały czas :)
Jak masz jeszcze jakieś pomysły (a wiem, że zawsze masz coś w zanadrzu) - dawaj śmiało!

Dziś, Marku, nawet na biwaku legalnie nie można zagonić bractwa do obierania ziemniaków, bo sanepidy, kuratoria i nie wiadomo kto jeszcze położy łapę.
Dlatego ja od paru lat robię moim wypady pod inną egidą :)
Czterolatek może także pomóc w myciu naczyń piaskiem i wodą, a jaka dla niego frajda pomóc w czymkolwiek przy rozkładaniu obozowiska. Choćby wyjęcie śpiwora z pokrowca czy pilnowanie szpilek lub śledzi, gdy tata rozbija namiot. No, krojenie chleba to raczej jeszcze nie, ale podokładać gałązek do ognia już spokojnie czasem może :)

Serdecznie pozdrawiam
Andrzej Podgóreczny

Znam jednego pięcioletniego zucha( najmłodszy w gromadzie zhp) co chodzi na zbiórki, jeździ na biwaki...Biorą tam na biwak swój prowiant i samodzielni przygotowują posiłki...Myślę że gdzieniegdzie nic się nie zmieniło. Fajnie nawet 4 latka nauczyć podstawowych rzeczy gdyby mu się starzy przekręcili...
Każdy czterolatek jest inny i trudno tu wyważyć...

Co do postkomunistycznego harcerstwa...To na manewrach techniczno obronnych hufca mieliśmy taką pigułę (pielęgniarkę) co za bardzo się wczuła w role i kazała nam sikać na ranę(ciekawe co sanepid by na to powiedział)

konto usunięte

Temat: Dziecko i survival

Bo... sika się na ranę... ;)

A co do 5-latków...
Przeczytajcie artykuł "Mateusz (nie) sam w lesie czyli szkoła przetrwania dla maluchów":
http://www.survival.infocentrum.com/s/prasa.html
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Dziecko i survival

Krzysztof J. Kwiatkowski:
Bo... sika się na ranę... ;)

ale nie pierwszą strugą. o czym trzeba wiedzieć ;)
A co do 5-latków...
Przeczytajcie artykuł "Mateusz (nie) sam w lesie czyli szkoła przetrwania dla maluchów":
http://www.survival.infocentrum.com/s/prasa.html

Kurcze, czemu nie zaprosiłeś, Krisku, tam mojego Konrada?
No tak, jak piliście brudzia, to Konrad miał już 12 lat ;)

Oczywiście, Marku, że każde dziecko jest inne. Miałem w gromadzie zuchowej i dzieci wybiegające ponad poziom i znacznie odbiegające od normy.
Pamiętam jak na pierwszym biwaku poza szkołą, zafundowałem im wycieczkę poza lampę. Heh, zanurzyliśmy się za pierwszym razem w las może na 20 kroków. Oczywiście był to pociąg spinany mocnymi uchwytami rączek, a każdy wagonik miał ochotę być jak najbliżej brodatej lokomotywy :P
Trzy dni później harcerze mało nie rozdeptali moich mini-zwiadowców, leżących bezgłośnie gdzieś w środku lasu :D
Co do postkomunistycznego harcerstwa... Szczerze żałuję, że moja komenda hufca na etatach chorągwianych nie ma ochoty zorganizować (lub choćby zainicjować) niczego poza otwarciem i zakończeniem lata. Najbardziej mnie rozwaliło, jak moi świeżo upieczeni harcerze chcieli zdobywać trzy pióra. Nie widziałem potrzeby zabraniania im tego, a od moich przełożonych dowiedziałem się, że to wbrew metodyce i wszelkim przepisom.
Kurna, nie znalazłem do dziś ani przepisu ani punktu w metodyce, która by mi nakazywała tłumienie inwencji własnej harcerza. Inna rzecz, że tę sprawność dotychczas zdobył tylko jeden mój harcerz (miał wtedy 12 lat). Pozostali jednak mieli radość spróbowania i nikt nie płakał z powodu niezrealizowania całości :)

Serdecznie pozdrawiam
Andrzej Podgóreczny

Następna dyskusja:

Dlaczego survival...?




Wyślij zaproszenie do