Temat: Dziecko i survival
Elu, znam ludzi, którzy nigdy nie odważyli się na żadne życiowe ryzyko, gdyż byli zmuszani do zachowań bezpiecznych.
Wychowanie dziecka jest tak czy inaczej loterią. Dlaczego? Bo ludzie są różni, a do ich różności dobierają się 'różni' rodzice i 'różni' nauczyciele. Do tego nawet sytuacje bywają różne... :) Już domyślasz się dokąd prowadzę?
Mój pogląd jest taki:
- dziecko wychowuje się samo, tzn. samo rozważa okoliczności i samo dokonuje wyborów - jeżeli robi tak jak my chcemy, to dlatego, że tak wybrało (im starsze, tym mocniej to się zaznacza)
- ludzie dorośli dostarczają informacji, budują nowe poznawczo sytuacje, wartościują, sugerują, zmuszają; zmuszanie jest przewidziane do zdarzeń niebezpiecznych i nagłych (zmuszając - na co dzień ludzie dorośli ułatwiają sobie życie, nic innego)
- bycie z dzieckiem, towarzysząc mu w poznawaniu świata, mamy szansę iż dziecko samo nas wybierze na dostawcę informacji, nowozorganizowanych zdarzeń, wartościowania i sugestii; dlaczego nie chciało się chodzić do cioci?, bo tam nie było niczego nowego i ciekawego, a do tego jeszcze zmuszano do mycia rączek przed zjedzeniem deseru
- bywa się wybranym dlatego, że się nie zmusza przy byle okazji i dla własnej wygody, a przekazane informacje są nowe i ciekawe, wartościowania i sugestie sprawdzalne oraz rzetelne!
Z ojcami i matkami jest tak:
- każde z nich ma przy dziecku do spełnienia inne nieco zadanie; dla potrzeb teoretycznych wyodrębniono dwie postawy, a mianowicie "miłość matczyną", która jest miłością 'bezwzględną' dawaną dziecku za samo istnienie (daje poczucie bezpieczeństwa), a także "miłość ojcowską", która jest miłością 'względną' dawaną dziecku za spełnianie oczekiwań (daje potrzebę samorozwoju, spełniania się, "zdobywania świata"); absolutnym błędem jest sztywne przypisywanie matkom miłości typu M, a ojcom - typu O, gdyż oboje rodzice powinni dysponować oboma typami - we wszystkim istotne są
proporcje oraz
okoliczności posługiwania się tymi typami postaw, jednakże postawy O występują mocniej u ojców, postawy M - adekwatnie.
- z racji tego matki nastawione są na ochronę (także nadmierną ochronę), ojcowie zaś oczekują od dziecka większej ekspansji i odwagi.
Reasumując:
- kiedy już to wiemy, zdajemy sobie sprawę, że zbudowanie sytuacji, kiedy dziecko prześpi się w chłodzie i zmarznie - jest rozsądnym stworzeniem możliwości osobistego doświadczenia (które ma znaczenie największe), a jednocześnie dostarczenia informacji na czym doświadczenie będzie polegać (stajemy się wiarygodni), jak można sobie poradzić (stajemy się przydatni). Dzięki pełnemu serwisowi dziecko nie będzie płakać następnym razem na widok namiotu, mimo że jest upał i nie ma szans na zmarznięcie
- kiedy dziecko idzie na łatwiznę - a tym samym przeznacza samo siebie do grona osób, które będą wyśmiane, że są mamisynkami (straty społeczne wśród rówieśników) oraz ograniczy własne doświadczenia wieku dziecięcego (będzie licho sobie radzić z przeciwnościami losu, a może też będzie kiepskim rodzicem) - wówczas właśnie ma ujawnić się cały kunszt rodzicielski, aby dziecko
jednak "wzieło se to na klate"; to jest właśnie uroda czaru negocjacji - a jak się sprzedaje towar?, pytam w wieku marketingu...
Krzysztof J. Kwiatkowski edytował(a) ten post dnia 02.08.08 o godzinie 16:44