Temat: Cuchnąca sprawa...
Rozumiem, że taka kabina prysznicowa stałaby "na widoku". To może wręcz prowokować niektórych do podglądania na zasadzie: to co zasłonięte kusi.
Próbuję się wczuć w sytuację młodej, atrakcyjnej pani wychowawczyni na spływie z niekoniecznie dojrzałymi, pomimo wieku, wychowankami. Rozumiem, że sytuacja może być nieco niezręczna i delikatna, ale pomimo całych pokładów empatii nie jestem w stanie w pełni pojąć "grozy" sytuacji.
Za to z łatwością mogę wczuć się w rolę "wychowanka" i zaręczam, że zrobiłbym wszystko, aby nie urazić uczuć pani wychowawczyni. Bez problemu (bez kabiny prysznicowej) poddałbym się regulaminowi kąpieli obozowych, zwłaszcza nad rzeką. Może na zasadzie: męska część obozu oddala się w wyznaczoną część lasu (najlepiej odległą), po zapas drewna, kwiat paproci lub po napoje chłodzące do pobliskiej wsi, podczas gdy żeńska część zażywa kąpieli w określonej strefie (Red Zone), której naruszenie grozi poważnymi sankcjami (100 pompek, skaza moralna). I wszyscy są zadowoleni - męska część ma trochę swobody i czuje się za coś odpowiedzialna, a pani wychowawczyni może spokojnie się umyć na łonie Natury (zbrodnią byłoby odgradzać się od Przyrody, sztucznymi ścianami).
Zawsze istnieje jeszcze ryzyko, że akurat nadpłynie inny spływ, albo wędkarz, tudzież zamaskowany survivalowiec jakowyś, ale bez ryzyka nie ma zabawy;)
Nigdy nie przypuszczałem, że zrobię taki problem z tak prostej sprawy. Pan Przemysław słusznie i surviwalowo - minimalistycznie stwierdził, że parę ręczników jako zasłona wystarczy, a i jakąś pałatkę, albo poncho też dałoby się zaadaptować.