Temat: Bezpieczeństwo zajęć. Odpowiedzialność organizatora.
Zgadza się Darku, ale czy aby na pewno jedynym co możemy w związku z tym zrobić jest wyłożenie, tudzież skasowanie (zależy jak kto działa) grubych tysięcy, by podnieść poziom bezpieczeństwa podczas zajęć?
Myślę że na początek warto by stworzyć katalog tych przepisów, o których wspominasz i faktycznie poznać w czym rzecz, określić punkty "kluczowe" i te które są tylko zawracaniem dupy i się na realne bezpieczeństwo w terenie nie przekładają (oraz umieć je zatem obejść).
Czy ktoś to już zrobił rzeczowo i wyczerpująco?
Ignorantia iuris nocet, więc warto jest na początek wiedzieć co i jak. Inna kwestia, co się z tą świadomość dalej zrobi.
No właśnie, co?
Starać się przeprowadzić działanie zgodnie z literą prawa, czy też prawo obejść? A może jednak celować gdzieś po środku?
Czy tylko pieniędzmi jesteśmy w stanie "dogonić" obowiązujące przepisy?
- Może zamiast "wynajmować" karetki i ustawiać je na "4 krańcach lasu", lepiej zaangażować w działanie ludzi, którzy z chęcią zrobią zabezpieczenie medyczne za darmo? Mi się udawało podczas kilku imprez. Inny przykład; na spływ z dzieciakami zabrałem ratownika wodnego. Szukałem go nawet na głupim facebooku. Trafił się gość z survivalowym zacięciem, więc współpraca poszła na prawdę OK. On miał za free spływ oraz zwrot kosztów. Ja miałem m.in. dzięki jego obecności dopięte kwestie bezpieczeństwa. Chcieć to móc.
- Wspominałem wcześniej o obejściu prawa. Jeżeli wiem w czym mam problem (jakim przepisem, w związku z jakim działaniem), dopiero wówczas mam szansę to skutecznie zrobić. Czy obejście jest czymś złym? Myślę że nie, o ile samo obejście nie przekłada się na realne zmniejszenie bezpieczeństwa w terenie.
- Niestety nasze środowisko nie ma reprezentacji, które byłby kompetentne do występowania z inicjatywą prawodawczą oraz do opiniowania przepisów, a szkoda... Ktoś kiedyś wspominał o tym, aby się zjednoczyć, ale jak zwykle "sprzeczne interesy".
Poza "poznaniem przeciwnika", z którym się mierzymy w naszej działalności (świadomie, bądź nieświadomie - każdy wedle własnego uznania), warto się wymieniać naszymi konkretnymi doświadczeniami w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa podczas zajęć. Ja zrobiłem to w swoim artykule w pierwszej części. Druga dotyczy przepisów. Zwróćcie w niej uwagę, jeżeli zajrzycie do tego opracowania, na kwestie karno prawne, głównie pojęcie winy. Może to coś komuś nasunie na myśl...
Chętnie poznałbym Wasze patenty. Wymieniamy się na GL technicznymi survivalowymi sztuczkami, uwagami, pochwałami, kąśliwościami, równie dobrze możemy się wymienić rozwiązaniami, które wiemy że podziałały i zapobiegły jakiejś katastrofie. Temat w praktycznym wymiarze dużo ważniejszy niż analiza i poznanie przepisów, choć dla mnie to i tak musi iść w parze.
Pokory nam brakuje - głównie wobec natury oraz gdzieś tam można wyczuć nutkę rywalizacji w środowisku. Ogólnie wszyscy jesteśmy zajebiści i na wszystko mamy receptę. W końcu jesteśmy śmiertelnie poważnymi, profesjonalnymi instruktorami survivalu. Nie zwracamy się więc nawet ze zwykłym pytaniem do kolegi, który dane ćwiczenie/działanie robi od lat bo;
a) po co?
b) on to robi pod innym szyldem
c) on to robi pod moim szyldem ale ja jestem lepszy
d) on to robi komercyjnie
e) ja to robię komercyjnie!
itp itd.
Nie chcę uderzać w tony, że możemy wszyscy działać wspólnie, choć każdy na swoje konto. Na pewno jednak można i należy się wspierać w zakresie bezpieczeństwa. Wyjdzie to z korzyścią dla całego środowiska.