konto usunięte

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Maciej Filipiak:

A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ? doświadczenie w laboratorium ?

Jedno i drugie posiadam. + pasję i wystarczającą wiedzę, żeby z oszołomami polemizować.

Bartek W. edytował(a) ten post dnia 22.03.12 o godzinie 11:51

konto usunięte

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Dobre pytanie!

Co czyni człowieka naukowcem?

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Zbigniew Modrzejewski:
Bartek W.:

Co czyni człowieka naukowcem?

Potępianie homeopatii, jako nienaukowej, gdyż para-dogmat jej nie przewiduje.

żałosne
Michał Lester

Michał Lester Front-end Software
Developer

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Od dłuższego czasu mam nieodparte wrażenie, że Pan Zbigniew Modrzejewski mnich buddyjski i Pan Bartek Woźniak C++, to jedna i ta sama osoba...

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Zbigniew Modrzejewski:
A jak napisałem niedawno, że nie można ślepo ufać naukowcom, bo to tylko ludzie,
to usłyszałem, że naukowcy z tego forum bardzo się oburzyli i obrazili na mnie.

A teraz?

Źle do tego podchodzisz - tzn, podchodzisz tak jak zazwyczaj podchodzą osoby wierzące.

Nie masz potrzeby ufać naukowcom, ponieważ oni nie próbują Cię do niczego przekonać.

Mało tego, oni nawet nie twierdzą, że mają rację.

Nauka nie podaje odpowiedzi - tylko zadaje pytania.
Nauka to PROCES SZUKANIA odpowiedzi. (podobnie jak w buddyźmie, jeżeli się nie mylę)

Jeżeli to zrozumiesz - to sam zauważysz, że mówienie o zaufaniu nie ma tu sensu.

I to jest ten szczegół, który jest kością niezgody między wierzącymi i naukowcami - traktujecie naukę jako podobne swoim dogmaty.

Kreacjoniści, ufolodzy, homeopaci, radiesteci i inni szamani - próbują podszywać się pod naukowców stasując te same terminy, metodykę, tytuły i sposób postępowania.
Ale wyróżnia ich to, że odrzucają rozumowe poznanie świata na rzecz swojej wiary - Zaczynają od kreowania tezy, którą potem wszelkimi środkami próbują udowodnić.

Często nawet tego nie robią - wygłaszają jedynie poglądy używając naukowo-brzmiących sformułowań.
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Bartek W.:
Dobre pytanie!

Co czyni człowieka naukowcem?

Używanie metody naukowej.
Proste, nieprawdaż?

Ściąga:

metoda naukowa polega min. na próbach falsyfikacji hipotez. Co to oznacza? Stawiamy hipotezę i projektujemy doświadczenia mające ją OBALIĆ. Hipoteza jest uznawana za błędną, jeśli uda się w jakimkolwiek doświadczeniu wykazać jej błędność.

Ludzie próbujący UDOWODNIĆ stawiane hipotezy, mimo dowodów na ich błędność, nie są naukowcami, bo nie stosują metody naukowej. Z tego powodu kolektywne wysiłki próbujących udowodnić działanie homeopatii czy radiestezji nie zasługują na komentarz, bo już dawno zostały one sfalsyfikowane i okazały się kłamstwem.
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Zbigniew Modrzejewski:
Maciej Filipiak:

To nie jest kwestia szacunku tylko oceny.
A ściślej - potępienia jako naukowca.

Dzisiaj, żeby dostać tytuł profesora wystarczy zaliczyć dziesiątki egzaminów (czyli udzielić odpowiedzi takich jakich spodziewa się komisja) - potem zrobić pracę badawczą.
(dla profesora odkrywczą)

Reasumując - każdy ma szansę zostać profesorem - bez względu na poglądy.

Nawet jeżeli poglądy są sprzeczne z pozostałymi dziedzinami nauki.

Dzisiaj miałem okazję słuchać prelekcji doktora Zbigniewa Hałata
Ten dziki przeciwnik GMO i jednocześnie aktywista armii Rydzyka - dopuszcza się rażących kłamstw tylko po to, żeby nastawić ludzi przeciwko swoim ideologicznym przeciwnikom.

Tacy "naukowcy" zasługują nie tylko na brak szacunku i potępienie ale należało by im tytuły zabrać.


A jak napisałem niedawno, że nie można ślepo ufać naukowcom, bo to tylko ludzie,
to usłyszałem, że naukowcy z tego forum bardzo się oburzyli i obrazili na mnie.

A teraz?

Ślepo to i ja im nie wierzę. Szczególnie tym, których twierdzenia jestem w stanie weryfikować w oparciu o posiadaną RZETELNĄ wiedzę. Tym, którzy wypowiadają się w tematach, o których nie mam bladego pojęcia wierzę używając metod demokratycznych - uznaję, że przytłaczająca większośc ma rację. Jesli nie ma przytłaczającej większości, to wierzę obu stronom :).

Jesli chodzi o wypowiedź Pana Macieja to w dużej mierze podzielam Jego pogląd. Polską bolączką jest to, że człowiek z tytułem (lub stopniem) naukowym posługuje się tymże w rozmowach na tematy, o których nie ma bladego pojęcia (lub tylko blade). To tak jak z polityką - każdy Polak isę na niej zna (oraz na dyplomacji, biotechnologii, fizyce jądrowej.....) a już absolutnie każdy wie wszystko na temat nauk medycznych. Generalnie, ja mam stopień naukowy w zakresie nauk biologicznych i jako naukowiec mogę się wypowiadać w tych naukach i naukach pokrewnych (np. medycznych, do pewnego stopnia w chemii i fizyce). W innych naukach to ja się wypowiadam jako osoba prywatna i to tylko wtedy gdy mam choc ogólna orientację w temacie.

konto usunięte

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Marcin Łoś:

RZETELNĄ wiedzę. Tym, którzy wypowiadają się w tematach, o których nie mam bladego pojęcia wierzę używając metod demokratycznych - uznaję, że przytłaczająca większośc ma rację. Jesli nie ma przytłaczającej większości, to wierzę obu stronom :).
No z tą demokracją to byłbym ostrożny, zwłaszcza w nauce.
Jak mawiał Karol Radziwiłł : "Demokracja to rządy głupiej większości nad mądrą mniejszością"
Hitlera też wybrali demokratycznie.
Jesli chodzi o wypowiedź Pana Macieja to w dużej mierze podzielam Jego pogląd. Polską bolączką jest to, że człowiek z tytułem (lub stopniem) naukowym posługuje się tymże w rozmowach na tematy, o których nie ma bladego pojęcia (lub tylko blade). To tak jak z polityką - każdy Polak isę na niej zna (oraz na dyplomacji, biotechnologii, fizyce jądrowej.....) a już absolutnie każdy wie wszystko na temat nauk medycznych. Generalnie, ja mam stopień naukowy w zakresie nauk biologicznych i jako naukowiec mogę się wypowiadać w tych naukach i naukach pokrewnych (np. medycznych, do pewnego stopnia w chemii i fizyce). W innych naukach to ja się wypowiadam jako osoba prywatna i to tylko wtedy gdy mam choc ogólna orientację w temacie.
Po kilkumiesięcznych dyskusjach na naszym Forum pokusiłbym się nad swierdzeniem
"Każdy Polak zna się na polityce,piłce nożnej,medycynie ,Einsteinie i homeopatii"

A jeśli chodzi o tytuły naukowe - to może w Polsce należałoby wrócić do podstaw - czyli wypuszczaniem
ze studiów prawdziwych magistrów. Bo moi drodzy widzę że zapominamy ,iż MAGISTER to też tytuł
naukowy.
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Rafał F.:
Marcin Łoś:

RZETELNĄ wiedzę. Tym, którzy wypowiadają się w tematach, o których nie mam bladego pojęcia wierzę używając metod demokratycznych - uznaję, że przytłaczająca większośc ma rację. Jesli nie ma przytłaczającej większości, to wierzę obu stronom :).
No z tą demokracją to byłbym ostrożny, zwłaszcza w nauce.
Jak mawiał Karol Radziwiłł : "Demokracja to rządy głupiej większości nad mądrą mniejszością"
Hitlera też wybrali demokratycznie.

Też jestem ostrożny, ale często nie mam wyjścia. Nie podejmuje się formułowania własnego zdania na temat naukowy, w którym nie mam wystarczających podstaw teoretycznych, żeby być w stanie osądzić która strona ma rację. Sam w swojej dziedzinie zbyt często mam do czynienia z twierdzeniami wypowiadanymi przez całkowitych laików z absolutnym przekonaniem bo przeież jak ktoś jest architektem czy programistą to oczywiste jest że zna się na biotechnologii. Myśle że słabe (w znaczeniu niezbyt gorliwe) poprcie naukowej większości w temacie, o którym nie mamy bladego pojęcia jest dobrą metodą zapobiegającą wyjściu na kompletnego durnia. Unikanie dyskusji w tymże temacie jest metodą najlepszą.
Jesli chodzi o wypowiedź Pana Macieja to w dużej mierze podzielam Jego pogląd. Polską bolączką jest to, że człowiek z tytułem (lub stopniem) naukowym posługuje się tymże w rozmowach na tematy, o których nie ma bladego pojęcia (lub tylko blade). To tak jak z polityką - każdy Polak isę na niej zna (oraz na dyplomacji, biotechnologii, fizyce jądrowej.....) a już absolutnie każdy wie wszystko na temat nauk medycznych. Generalnie, ja mam stopień naukowy w zakresie nauk biologicznych i jako naukowiec mogę się wypowiadać w tych naukach i naukach pokrewnych (np. medycznych, do pewnego stopnia w chemii i fizyce). W innych naukach to ja się wypowiadam jako osoba prywatna i to tylko wtedy gdy mam choc ogólna orientację w temacie.
Po kilkumiesięcznych dyskusjach na naszym Forum pokusiłbym się nad swierdzeniem
"Każdy Polak zna się na polityce,piłce nożnej,medycynie ,Einsteinie i homeopatii"

A jeśli chodzi o tytuły naukowe - to może w Polsce należałoby wrócić do podstaw - czyli wypuszczaniem
ze studiów prawdziwych magistrów. Bo moi drodzy widzę że zapominamy ,iż MAGISTER to też tytuł
naukowy.

Egalitaryzm szkolnictwa wyższego spowodował równanie w dół. Ja osobiście uczę tylko na poziomie robienia pracy naukowej i znany jestem z tego, że nikogo na siłę nie przepycham.

Do długiej listy tego na czym kazdy Polak się zna dodałbym jeszcze GMO i energetykę jądrową.
Włodzimierz Zylbertal

Włodzimierz Zylbertal badacz, wynalazca,
doradca,
popularyzator,
nauczyciel, pu...

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

'Magister', to tyle, co 'nauczyciel' :-)
A co do rozpalającej nasze forum do białości homeopatii i przy okazji całej "alternatywnej" wiedzy: jakże to podobne do znanych z przednaukowej historii dysput teologicznych! Żeby daleko nie sięgać: Kościół wieków VII - XII ostro potępiał astrologię, jako "pogańską". Nie odmawiał jej wartości diagnostycznej i prognostycznej, ale była dla niego niesłuszna ideologiczne. Co nie przeszkadzało władcom korzystać z astrologów. Jak tylko ów Kościół dzielnie wytępił pogan i w dodatku sromotnie przegrał walkę o inwestyturę (prawo wyboru świeckich władców) i się umocnił, to... nie kto inny jak św. Tomasz Akwinata napisał "charakter i los człowieka zależne są od gwiazd"; to zdanie wprowadziło astrologię na katedry powstających ówcześnie uniwersytetów. Żeby nie zadzierać z biskupami, początkowo wykładano ją pod nazwą "musica", lub "Harmonia Mundi" - astrologia tym była dla całości ówczesnej wiedzy, czym dziś jest matematyka w naukach technicznych, lub chemia w biologii. Wybitnym astrologiem był nie kto inny, jak Albert Wielki, doktor teologii i święty Kościoła Katolickiego. Zatem "astrologia tak, ale nasza, chrześcijańska!".
Nie inaczej jest z nauką: poczęta z buntu przeciw tyranii religii, nieufna początkowo wobec wszystkiego, co niezgodne z jej teologią, nazwaną metodą naukową - po trzystu latach rozwoju właśnie ma ten sam problem co Kościół czasów renesansu karolińskiego. Różnie nazywane homeopatie, akupunktury, bioterapie, różdżkarstwa, etc rzeczy są tak stare jak ludzkość; testem dojrzałości i mądrości nauki będzie "oswojenie" tych zjawisk i włączenie ich w jej system wiedzy. Bo widywana często i na tym forum postawa obronna, "mentalność oblężonej twierdzy" (nauka zna prawdę a wokół mnóstwo urojeń i szarlatanerii) to dowód raczej słabości i lęku, niż ciekawości poznawczej. Dzisiejsze naukowe teorie homeopatii, etc są jeszcze marne i czasem rozbrajająco naiwne - ale jutrzejsze, formułowane przez badaczy, obdarzonych odwagą i mądrością - kto wie?
A dlaczego to przytaczam w wątku "co czyni człowieka naukowcem"? - A dlatego, że moim zdaniem człowieka naukowcem czyni pewne przygotowanie jeszcze nie naukowe, ale ogólne: wykształcona ciekawość poznawcza, krytycyzm (ale nie nadmierny, krytykancki), spora erudycja historyczna i kulturowa, umiejętność aktywnego filozofowania, dobre rozumienie istoty przemian światopoglądowych i szczególny rodzaj etyki, nakazującej być wiernym przede wszystkim prawu do swobody badań.
Bądźmy spokojni: tego, co powyżej wymieniłem, w szkołach nie uczą i na uniwersytetach też nie uczą. Może dlatego tak mało mamy wybitnych umysłów, jednoczących wiedzę o człowieku z wybraną specjalnością a tak wielu "naukowych urzędników"?
Jak to powiedział kiedyś Einstein "naukowiec żyje z nauki, uczony żyje dla nauki".

konto usunięte

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Włodzimierz Zylbertal:
A dlaczego to przytaczam w wątku "co czyni człowieka naukowcem"? - A dlatego, że moim zdaniem człowieka naukowcem czyni pewne przygotowanie jeszcze nie naukowe, ale ogólne: wykształcona ciekawość poznawcza, krytycyzm (ale nie nadmierny, krytykancki), spora erudycja historyczna i kulturowa, umiejętność aktywnego filozofowania, dobre rozumienie istoty przemian światopoglądowych i szczególny rodzaj etyki, nakazującej być wiernym przede wszystkim prawu do swobody badań.
Bądźmy spokojni: tego, co powyżej wymieniłem, w szkołach nie uczą i na uniwersytetach też nie uczą. Może dlatego tak mało mamy wybitnych umysłów, jednoczących wiedzę o człowieku z wybraną specjalnością a tak wielu "naukowych urzędników"?
Jak to powiedział kiedyś Einstein "naukowiec żyje z nauki, uczony żyje dla nauki".
Mocne słowa Panie Włodzimierzu - ale może warto się nad tym zastanowić ?
Tak się złożyło ,ze zawodowo jestem w stałym kontakcie z różnymi działami nauczania /toku studiów/
etc różnych krajowych uczelni .Oj człowiek się nasłucha....
Osobiście znam jedną trójmiejską uczelnię publiczną /konkretnie jeden jej wydział/ ,która wprost
taśmowo "produkuje" magistrów .Tylko mój prawniczy instynkt samozachowawczy nie pozwala mi
na podanie publicznie jej nazwy/ Profesora Łosia mogę uspokoić - nie jest nasz poczciwy UG/.
Potem ci nieszczęśnicy - niedouczeni magistrowie o poziomie praktycznie szkoly średniej szukają
pracy...
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Włodzimierz Zylbertal:
>Różnie nazywane homeopatie, akupunktury,
bioterapie, różdżkarstwa, etc rzeczy są tak stare jak ludzkość; testem dojrzałości i mądrości nauki będzie "oswojenie" tych zjawisk i włączenie ich w jej system wiedzy.

O ile wiem takie próby są ciagle podejmowane ale bezskutecznie - w obecności szkiełka i oka te metody nagle przestaja działać. To siue tyczy przynajmniej homeopatii, ktora z hukiem oblewa wszelkie testy podwójnie ślepej próby (co w/g homeopatów jest jawnym dowodem na to, że podwójnie ślepa próba nie działa!), oraz różdzkarstwa, gdzie poszukiwania "żył wodnych" dają śmiechu warte wyniki w warunkach kontrolowanego eksperymentu. O akupunkturze też sporo zostało napisane również na tym forum. Cała "wiedza" o punktach, które należy uciskać, by przywrócić "rownowagę energii" czy inne tam "przepływy" okazuje się w zupełności zbędna - wystarczy trochę namącić pacjentowi w głowie i coś tam nacisnąć a ból znika. Przynajmniej w niektórych przypadkach.

>Bo
widywana często i na tym forum postawa obronna, "mentalność oblężonej twierdzy" (nauka zna prawdę a wokół mnóstwo urojeń i szarlatanerii) to dowód raczej słabości i lęku, niż ciekawości poznawczej.

No, cóż - jest to Pańska interpretacja. Problemem jest to, że na tych "ciekawych" zjawiskach, których nijak nie udaje się pokazać w kontrolowanych warunkach bazują szarlatani często namawiając pacjentów do porzucenia uznanych terapii, "bo panie, jak sie do szpitala idzie to człek musowo nogami do przodu wychodzi". W związku z tym, ja do ich roboty ręki przykładał nie będe, bo mi na to sumienie nie pozwala. Że o wiedzy nie wspomnę. Może kiedyś okaże się, że się myliłem, choć oczywiście nie spodziewam się tego.

>Dzisiejsze naukowe teorie homeopatii, etc
są jeszcze marne i czasem rozbrajająco naiwne - ale jutrzejsze, formułowane przez badaczy, obdarzonych odwagą i mądrością - kto wie?

Odwaga jest tu niewątpliwie wymagana. Formułowanie hipotez o mechanizmach działania terapii, której brak działania został wielokrotnie dobitnie pokazany niewątpliwie wymaga odwagi. Madrości raczej już nie wymaga zbyt wiele. Chyba że potraktujemy to jako próbę wytłumaczenia efektu placebo - wtedy jak najbardziej. Ale tłumaczenie jak działa substancja, której nie ma jest doprawdy żałosne...
A dlaczego to przytaczam w wątku "co czyni człowieka naukowcem"? - A dlatego, że moim zdaniem człowieka naukowcem czyni pewne przygotowanie jeszcze nie naukowe, ale ogólne: wykształcona ciekawość poznawcza, krytycyzm (ale nie nadmierny, krytykancki), spora erudycja historyczna i kulturowa, umiejętność aktywnego filozofowania, dobre rozumienie istoty przemian światopoglądowych i szczególny rodzaj etyki, nakazującej być wiernym przede wszystkim prawu do swobody badań.

To jest filozof co najwyżej.
Bądźmy spokojni: tego, co powyżej wymieniłem, w szkołach nie uczą i na uniwersytetach też nie uczą. Może dlatego tak mało mamy wybitnych umysłów, jednoczących wiedzę o człowieku z wybraną specjalnością a tak wielu "naukowych urzędników"?

To jest akurat kwestia mało skutecznej selekcji w oparciu o wyniki prac badawczych.
Jak to powiedział kiedyś Einstein "naukowiec żyje z nauki, uczony żyje dla nauki".

No, akurat w Polsce z nauki wyżyc trudno, więc czyżby większość z nas była uczonymi?Marcin Łoś edytował(a) ten post dnia 25.03.12 o godzinie 12:49

konto usunięte

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Marcin Łoś:
No, akurat w Polsce z nauki wyżyc trudno, więc czyżby większość z nas była uczonymi?

Śledząc tok dyskusji od dłuższego czasu na naszym Forum odnoszę wrażenie ,że tak.

Przy okazji poruszył Pan ciekawy temat.
Jaki czeka np los w Polsce absolwenta - biotechnologa - wyjazd do USA czy UK ?
Kształcimy za nasze podatki a ludzie nam odpływają....
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Rafał F.:
Marcin Łoś:
No, akurat w Polsce z nauki wyżyc trudno, więc czyżby większość z nas była uczonymi?

Śledząc tok dyskusji od dłuższego czasu na naszym Forum odnoszę wrażenie ,że tak.

Przy okazji poruszył Pan ciekawy temat.
Jaki czeka np los w Polsce absolwenta - biotechnologa - wyjazd do USA czy UK ?
Kształcimy za nasze podatki a ludzie nam odpływają....

I ja im się nie dziwię. Szczególnie biotechnologom (notabene sam kończyłem biotechnologie na poziomie studiów magisterskich).
Sytuacja jest niecekawa ze względu na dużą nadpodaż biotechnologów i w zasadzie brak firm biotechnologicznych. Polska ma nadal gospodarkę oracko-zbieracką i nowoczesne technologie przebijają się tu z trudem. W związku z tym, że biotechnologia jest u nas nauką wyklętą bo w zasadzie cała polega na użyciu GMO, a nasze prawo o GMO jest co najmniej średniowieczne w swojej idei i w dodatku dosyć uznaniowe, ponadto jest niestabilne - co i rusz ktoś próbuje przy nim majstrować. Czy muszę dodawać że zwykle nie ma bladego pojęcia o czym ten ktoś mówi? Jeden z tytanów intelektu w projekcie obecnej ustawy zapisał, że każde laboratorium pracujace z GMO ma pracować w standardzie GLP. Kto wie, co to jest GLP (brzmi świetnie - Good Laboratory Practices) to natychmiast zauważy jakim to było debilizmem. Na szczęscie ktoś mądrzejszy czuwał. Konkludując - w kraju z tak niestabilnym prawem i politykami kombinującymi jakby tu bocznymi drzwiami zabronić tych sprzecznych z Boskim Prawem praktyk żadna normalna firma biotechnologiczna nie otworzy laboratoriów badawczych czy produkcji. Jednocześnie "produkcja" biotechnologów jest wspierana przez państwo, więc chyba chodzi o pozbycie się tych wszystkich, którym marzy się manipulowanie w genach, bo oni po prostu wyjadą.
Michał Lester

Michał Lester Front-end Software
Developer

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Marcin Łoś:
Jednocześnie "produkcja" biotechnologów jest wspierana przez państwo, więc chyba chodzi o pozbycie się tych wszystkich, którym marzy się manipulowanie w genach, bo oni po prostu wyjadą.

HA HA dobre :)

Swoją drogą właśnie sobie zdałem sprawę z tego że TAK RZECZYWIŚCI JEST, większość z biotechnologów których spotkałem poznałem na kursie angielskiego - próbowali wyjechać na stypendium do USA ( 4 studentów).
Druga grupa natomiast (3 studentów) odkładała pieniądze na wyjazd do UK.
Mój dobry przyjaciel zaczął doktorat w Polsce ale teraz siedzi w Oxfordzie, czasem z nim rozmawiam i o ile jeszcze parę lat temu był bardzo przychylny powrotowi to z rozmowy na rozmowę coraz mniej tych chęci u niego widzę.

Generalnie "ten biotechnolog" to rzeczywiście zawód wyklęty chyba, który w statusie powinien mieć że w Polsce nie ma co szukać za dużo.
Włodzimierz Zylbertal

Włodzimierz Zylbertal badacz, wynalazca,
doradca,
popularyzator,
nauczyciel, pu...

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Marcin Łoś:
O ile wiem takie próby są ciagle podejmowane ale bezskutecznie - w obecności szkiełka i oka te metody nagle przestaja działać. To siue tyczy przynajmniej homeopatii, ktora z hukiem oblewa wszelkie testy podwójnie ślepej próby (co w/g homeopatów jest jawnym dowodem na to, że podwójnie ślepa próba nie działa!), oraz różdzkarstwa, gdzie poszukiwania "żył wodnych" dają śmiechu warte wyniki w warunkach kontrolowanego eksperymentu.
Tu ma Pan sojusznika potężniejszego niż cała nauka razem wzięta - mam na myśli Jamesa Randiego, obsesyjnie wręcz nienawidzącego ezoteryki.
A przecież to najciekawsze w tych sprawach zagadnienie! Dlaczego tak się dzieje? Sam się nad tym głowię od wielu lat, kombinuję - i dalej twierdzę, że rozwiązanie tej kwestii (dlaczego "to" działa przy braku szkiełka i oka, a nie działa, gdy owo szkięłko i oko jest czynne - jest wyzwaniem godnym prawdziwego uczonego. Pisze to z pełną świadomością, bo jestem tworem z pogranicza, znam języki i nauki, i ezoteryki, i próbuję, jak umiem połączyć je w jednolitą, spójną wiedzę. No, taki życiowy pierdolczyk.
Problemem jest to, że > na tych "ciekawych" zjawiskach, których nijak nie udaje się pokazać w kontrolowanych warunkach bazują szarlatani często namawiając pacjentów do porzucenia uznanych terapii, "bo panie, jak sie do szpitala idzie to człek musowo nogami do przodu wychodzi".
A to prawda - o opisanych tu przez Pana ewidentnych idiotach wypowiedziałem się w podobnym do Pańskiego duchu w innym wątku, i tu jesteśmy zgodni.

>Dzisiejsze naukowe teorie homeopatii, etc
są jeszcze marne i czasem rozbrajająco naiwne - ale jutrzejsze, formułowane przez badaczy, obdarzonych odwagą i mądrością - kto wie?

Odwaga jest tu niewątpliwie wymagana. Formułowanie hipotez o mechanizmach działania terapii, której brak działania został wielokrotnie dobitnie pokazany niewątpliwie wymaga odwagi.
A tak! Przed laty taki, jak Pan był uprzejmy określić "szarlatan", bioenergoterapeuta, wyciągnął grabarzowi spod łopaty mojego Tatę - po kilku działaniach nowotwór w pęcherzu moczowym zniknął bez śladu, a Tato nie jest ani ezoteryk, ani w cokolwiek wierzący, jest zdeklarowanym ateuszem, z wykształcenia inżynierem a na wszystko, co nienaukowe, patrzy mocno krytycznie. Do bioenergeoterapeuty dał się się zaprowadzić, gdy groziło mu chodzenie do bliskiego wg medycyny końca życia z workiem przy boku zaś "naukowy" lekarz powiedział Tacie: ta choroba nie zabija od razu, najpierw proponujemy usunięcie pęcherza...
Ja też w nic bezkrytycznie nie wierzę, ale mnie to bardzo zaintrygowało. Przykładów żałosnej wręcz kompromitacji radiestetetów, homeopatów, etc. mam wcale bogatą kartotekę, ale - rzecz charakterystyczna! - gdy są to ludzie z natury swej uczciwi (trochę takich w tym środowisku jest, mimo wszystko), "szkiełko i oko" rzeczywiście czasem im przeszkadza w osiąganiu rezultatów, ale, gdy obserwujący bioterapeutę lekarz nie jest zapiekle i agresywnie "na nie", rezultat się pojawia, RTG, USG i biopsja stwierdzają zgodnie, że guz zniknął, choć nie użyto ani chemii, ani promieniowania rentgenowskiego.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego jednak czasem "to" działa? Dlaczego tym lepiej, im mniej "szkiełka i oka"? - Oto zdanie dla bystrego i krytycznego, czyli naukowego umysłu!
A dlaczego to przytaczam w wątku "co czyni człowieka naukowcem"? - A dlatego, że moim zdaniem człowieka naukowcem czyni pewne przygotowanie jeszcze nie naukowe, ale ogólne: wykształcona ciekawość poznawcza, krytycyzm (ale nie nadmierny, krytykancki), spora erudycja historyczna i kulturowa, umiejętność aktywnego filozofowania, dobre rozumienie istoty przemian światopoglądowych i szczególny rodzaj etyki, nakazującej być wiernym przede wszystkim prawu do swobody badań.
To jest filozof co najwyżej.
Rany Boskie, Panie Marcinie szanowny! Taż nauka bez filozofii funta kłaków jest niewarta! Taż to nie co innego, jak filozofia nauki, zapoczątkowana przez emiprokrytycyzm i potem rozwijana przez pozytywizm i scjentyzm - stworzyła naukę, jaka i Pan uprawia! Nie mówię, że każdy fizyk, czy biolog musi być wielkim filozofem - ale swoją, naukową tradycję powinien rozumieć i w razie potrzeby umieć rozwinąć, czy zmodyfikować.
I tak już zupełnie na marginesie: najwięksi uczeni byli jednocześnie wielkimi filozofami nauki: to choćby Johannes Kepler, Isaac Newton, John S. Milll, Henri Poincaré, Werner von Heisenberg, Albert Einstein... mam wymieniać dalej?
Jak to powiedział kiedyś Einstein "naukowiec żyje z nauki, uczony żyje dla nauki".
No, akurat w Polsce z nauki wyżyc trudno, więc czyżby większość z nas była uczonymi?
Ja na pewno, bo swoje laboratorium utrzymuję wyłącznie z funduszy własnych :-)

konto usunięte

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Włodzimierz Zylbertal:

Bo widywana często i na tym forum postawa obronna, "mentalność oblężonej twierdzy" (nauka zna prawdę a wokół mnóstwo urojeń i szarlatanerii) to dowód raczej słabości i lęku, niż ciekawości poznawczej.

otóż to!

szczytne ideały nauki sobie, a niedoskonali i ułomni ludzie-naukowcy sobie!

to tak, jak z klerem w kościele katolickim - wycierają sobie gęby bogiem, jezusem, starym i nowym testamentem, a na codzień: pedofilia, homoseksualizm i inne afery:

http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/homoseksualn...

konto usunięte

Temat: A co czyni człowieka naukowcem ? tytuł ?

Marcin Łoś:

bo już dawno zostały one sfalsyfikowane i okazały się kłamstwem.

czy to znaczy, że w przyszłości już nic nowego, godnego uwagi, się nie zdarzy w badaniach nad homeopatią? czy to znaczy, że powinniśmy przerwać badania i poszukiwania?

po co naukowcy zajmują się teorią strun, skoro jest niefalsyfikowalna?
Bartek W. edytował(a) ten post dnia 26.03.12 o godzinie 14:34



Wyślij zaproszenie do