Grzegorz Wasiluk

Grzegorz Wasiluk publicysta spraw
międzynarodowych,
szukam dodatkowej
prac...

Temat: Kronika-encyklopedia XX wieku

Ogromnie ważna praca, której podjąłem się licząc na sławę i pieniądze w przyszłości, to pisanie książki o historii świata w XX wieku. Jeśli zadać sobie trud sięgnięcia po takie opracowania w bibliotece uniwersyteckiej (Bibliotece Narodowej) albo w dobrej księgarni, to można zauważyć bez trudu dwie rzeczy. Po pierwsze, ogromna większość zagadnień jest przedstawiana tak jak za czasów PRL-u. Będę złośliwy i przytoczę w związku z tym słowa Karola Marksa: „Czasem bardzo wiele rzeczy musi się zmienić po to, aby nic istotnego się nie zmieniło.” Druga wada opracowań tak krajowych jak zagranicznych (np. książek wydawnictwa „Kronika”) to zupełnie powierzchowne prześlizgiwanie się po wydarzeniach. Po co dokładnie opisać np. udział Stanów Zjednoczonych w pierwszej wojnie światowej, skoro można uniknąć takiego trudu i wziąć pieniędze od wydawnictwa? Uwzględniając te błędy trzeba stwierdzić, że w Polsce mieliśmy dotąd tylko dwóch godnych uwagi historyków XX wieku: Jerzego Krasuskiego i Ludwika Bazylowa. Niestety, obaj już nic nie napiszą. Rzeczą najistotniejszą jest to, że dotąd nikt nie zdobył się na syntezę encyklopedyczną. Co prawda XX wiek jeszcze trwa jako epoka (zaczął się w 1914 lub 1917; niektórzy twierdzą, że zakończył się z upadkiem ZSRR), ale sporo można już podsumować. Np. archiwa w języku rosyjskim stoją od kilku lat otworem.

Zwrócono mi już uwagę na to, że podobne opracowania, tłumaczone z angielskiego, bywają jeszcze gorsze. To prawda i nie trzeba mnie o tym przekonywać. Przeciwnie, jestem w stanie podać przykład. Jak zapewnia Kronika XX wieku Dorlinga Kindersleya (wydanie polskie w postaci płyty CD ROM, Optimus Pascal, 1998), 12 marca 1971 nastąpiło „obalenie tureckiego rządu przez wojskowych, którzy przyrzekli rozwiązanie konfliktów wewnętrznych.” Tak naprawdę tegoż dnia dowódcy trzech rodzajów broni wystosowali do rządu cywilnego premiera Demirela ultimatum, nawołujące go do ustąpienia i powołania rządu jedności narodowej. Na czym polega istotna różnica, tego nie trzeba wyjaśniać nikomu, kto zna się choć trochę na polityce, a historia to przecież (w pewnym uproszczeniu) polityka dnia wczorajszego.

W związku z tym postanowiłem zapełnić tę lukę, a jednocześnie przetłumaczyć to na angielski i niemiecki, aby osiągnąć sukces finansowy oraz rozpowszechnić całą rzecz po świecie. Sprawa jest przecież z natury międzynarodowa!
Prowadzę cztery tomy – okresy:
Tom 1. 1917-44; W szponach totalitaryzmów czyli samobójstwo Europy mocarstw
Tom 2. 1944-64; „Amerykańskie stulecie” i upadek imperiów zamorskich
Tom 3. 1965-91; Świat pod znakiem drugiej wojny indochińskiej i „radzieckiego Wietnamu”
Tom 4. 1991-2001; Polityka MFW i latające kanonierki.
Tom 3. jest już w dużej mierze napisany (zwłaszcza okres 1965-82). Tom 2. mocno zapełniony. Tom 1. dynamicznie teraz rozwijam. Najgorzej stoję z 4.

W toku kilkuletnich wysiłków na tym kierunku stało się dla mnie rzeczą aż nadto jasną, że pisząc tę książkę wyłącznie własnymi siłami, prawdopodobnie nie zakończę jej w jakimkolwiek rozsądnym terminie. Tym bardziej, że mam pełne ręce roboty z innymi rzeczami (z szukaniem pracy w branży: redakcja/dokumentowanie/tłumaczenia) na czele. Porzebni są zatem ludzie przytomni, umiejący pisać, samodzielnie myślący i systematyczni, zainteresowani tym działem historii, umiejący porządnie myśleć i pracować. Zarazem jednak jest to wspaniały projekt, który takich ludzi może przyciągnąć.
Rzecz, na której również mi zależy w tej książce, to duża ilość fotografii istotnych wydarzeń, postaci, budynków, dzieł sztuki, samolotów i samochodów które coś mówią – jak najwięcej w kolorze.


Treścią tej księgi jest wielka synteza dziejów tragicznego wieku, który można nazwać, jak się chce, byle nie stuleciem rozumu. Osnowę tej syntezy stanowi odtworzenie wszystkich istotnych wydarzeń, umieszczonych na dwóch osiach: następstwa czasowego i łańcuchów przyczynowo-skutkowych. Jej wymiar encyklopedyczny (wydarzenia, osoby i pojęcia) może zostać osiągnięty za pomocą rozmaitego indeksowania, którego punkty odniesienia w treści są już poważnie rozbudowane. Za główną sprężynę dziejów uznałem wydarzenia polityczne i społeczne, których rozwojem starały się sterować rozmaite grupy wpływu, organizujące formalne oraz rzeczywiste ośrodki władzy - jawne (jak partia bolszewicka), półjawne (jak wpływy Rotszyldów, Rockefellerów itp.) i całkowicie utajnione (jak CzeKa-NKWD-KGB i jego agentury). Rozwój kultury, techniki, itd. jest z tego punktu widzenia istotny o tyle, o ile wiązał się z główną osią wydarzeń.

Zapis wszystkich istotnych wydarzeń dokonuje się u mnie w postaci kalendariów miesięcznych, gdzie przy pomocy szerokiego wachlarza zaznaczeń pisma te wydarzenia są szeregowane dzień po dniu z wyróżnieniem stopnia ważności. Większość dat dziennych jest zaopatrzona w odsyłacze do wydarzeń późniejszych i wcześniejszych, związanych z daną sprawą albo wręcz stanowiących jej ciąg dalszy. Każdej dacie dziennej towarzyszy nota objaśniająca, czasem bardzo krótka, czasem dość rozbudowana. Jest to rzecz niekiedy bardzo istotna, jeśli wziąć pod uwagę, że pogląd na wiele spraw można sobie łatwiej wyrobić, zbadawszy np. „kto pierwszy zaczął”. Wiadomości i dane zawarte w kalendariach powinny być całkowicie pewne (jeżeli nie da się czegoś ustalić, a wydarzenie jest istotne i trzeba je opisać, należy to wyraźnie zaznaczyć), podane w wysokim stopniu bezstronnie. Zgodnie z dawną zasadą prasy angielskiej; 95 % faktów, 5 % komentarza opartego na faktach.

Próby przedstawienia wydarzeń szczególnie doniosłych, niekiedy wręcz węzłowych dla dalszego rozwoju świata, są ujęte w ramy osobnych artykułów o długości od jednej (jest ich najwięcej) do kilkudziesięciu stron A-4 (tych największych powinno być tylko kilkanaście we wszystkich czterech tomach razem wziętych). Rzeczą istotną jest, że w tej formie zapisu próbuję dokonać rzeczy najważniejszej; wykryć prawidłowości kierujące historią najnowszą, co znajduje (chciał nie chciał) przełożenie na bieżące sprawy polityczne. W związku z tym uważam że w tym miejscu każdemu autorowi przysługuje prawo do nawet obszernego wyłożenia swoich poglądów na przyczyny i skutki, a subiektywizm (pod wartunkiem rzetelnego przedstawienia faktów) jest dozwolony w granicach określonych przez przyzwoitość i zdrowy rozsądek z jednej strony, a wolność sumienia z drugiej.

Wszystko, co dotąd wydano w dziedzinie tzw. kronik XX wieku to tylko mniej lub bardziej udany zapis wydarzeń, jednego po drugim, bez jakiejkolwiek próby zastanowienia się, co było przyczyną czego i dlaczego nastąpiły bardzo istotne wydarzenia w skali światowej, które rzutują na dzień dzisiejszy. Pod tym względem jest to projekt jedyny w swoim rodzaju i dający szansę przejścia do historii światowego piśmiennictwa biorącym w nim udział.

W związku z tym nasuwa się pytanie, czy ta praca jest podporządkowana z mojej strony jakimś wyznacznikom politycznym, filozoficznym i światopoglądowym? Z pewnością tak, ponieważ człowiek może zmienić wyznanie i narodowość, nawet stracić wiarę w cokolwiek, a i tak pozostanie wychowany w określonym systemie wartości i zachowań, bo tak już został ucywilizowany. Na ogół w w Polsce zostaliśmy wychowani w cywilizacji łacińskiej (zachodniej, atlantyckiej, faustycznej – różne nazwy kręgosłupa hebrajsko-grecko-rzymskiego) i w kulturze śródziemnomorskiej. Oceniam zatem różne sprawy i postacie pod kątem; co w nich było dobrego, a co złego, co pięknego, a co brzydkiego. Przede wszystkim jednak staram się dotrzeć do prawdy; co się wydarzyło naprawdę.

Przy tym staram się ze wszystkich sił oderwać od dwóch schematów, które krępują wolność wypowiedzi niemal wszystkich twórców słowa drukowanego od ponad stu lat: oświeceniowej ślepoty i leninowskiej bzdurologii. Te dwa chybione prądy umysłowe, łącząc się cały czas w najrozmaitszych wariacjach, skutecznie przesłaniają ludziom rzeczywistość. Podam tylko jeden przykład. Upadek imperiów kolonialnych jest ciągle przedstawiany jako zjawisko dodatnie, które dobrze przysłużyło się ludzkości. Tymczasem ogromna liczba faktów szczegółowych, a także długoterminowe skutki tego procesu, wykazują coś dokładnie odwrotnego. Był to ciąg wydarzeń o przerażająco ujemnych następstwach, które trwają do dzisiaj i stają się coraz groźniejsze (Bliski Wschód, Korea, Europa Zachodnia zamieniająca się w pole bitew ulicznych i żer dla terrorystów). Władca i filozof – czarny Francuz Leopold Senghor powiedział kiedyś, że biali wyrządzili Czarnej Afryce dwie wielkie krzywdy: kolonizację, a potem dekolonizację... Biały człowiek najpierw zniszczył tam rodzime stosunki społeczne i kulturę, a potem rzucił z rozmachem swoje brzemię cywilizatora o ziemię i oddał te wszystkie plemiona na pastwę pozostawionego po sobie zamętu. Jak z tego wynika, uciekając z tamtych dwóch pułapek myślenia nie mam ochoty wpaść w trzecią (rasizm) ani w czwartą (neokonserwatyzm, uzurpujący sobie nierozłączność z katolicką nauką społeczną u nas, a z Biblią w Ameryce).

Na zakończenie mojego listu przejdę od tych wzniosłych rozważań do rzeczy przyziemnej. Pełna zawartość tej kroniki-encyklopedii, utrwalona na papierze, wraz z ilustracjami, wyniesie około dwa tysiące stron na tom. Przedsięwzięcie wydawnicze o takich rozmiarach wymagałoby nie byle jakich zasobów organizacyjnych, technicznych i finansowych. Co to oznacza, jest jasne. Na szczęście dzisiejsza technika umożliwia również inne, nieporównanie łatwiejsze sposoby publikowania. Jakie w związku z tym jednak występują niebezpieczeństwa i wymogi, tego chyba też nie muszę tłumaczyć. Żer dla wszelkiego rodzaju piratów byłby niesamowity, jeśli wziąć pod uwagę, że znajduje się w tych tomach już w tej chwili zapis elektroniczny wielu dotąd nie publikowanych nigdzie w ten sposób źródeł drukowanych. Oczywiście jestem przygotowany na zmniejszenie objętości tego dzieła. Jednak nawet wtedy będzie to rzecz pokaźna. Problemy się zmniejszą, ale nie zmieni się ich istota.

Mam jednak nadzieję, że takie zadania będzie rozwiązywał już pewien zespół, posiadający określone umiejętności, w tym również prawnicze i techniczne. Na razie nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu.

Osobna sprawa to dodawanie haseł. Kiedy już otrzymam z drugiej strony jakieś hasło z datą miesięczną (a jeszcze lepiej – dzienną – o ile dane wydarzenie można podciągnąć pod taką datę) i okaże się przydatne, to wyślę w zamian cały swój materiał z danego miesiąca. Tyle na początek. Mam tylko jedną prośbę; aby w miarę możności pisać zrozumiale i jak najczystszą polszczyzną. Widok mowy ojczystej, zamienianej w śmietnik angielskiej łaciny przez nieuków, udających wielkich znawców i ludzi światowych, doprowadza mnie do mdłości. Poza tym wywody z takimi makaronizmami są nieczytelne dla zwykłego człowieka. Zaś moim skromnym zdaniem naprawdę wielka literatura powinna być zrozumiała tak dla profesora, jak hydraulika.

W celu wysłania próbek tekstu i przykładowych fotografii uprzejmie proszę o podanie adresu elektronicznej skrzynki pocztowej.

Nie da się ukryć, że nie zawsze będzie Pan znał odpowiednie źródła i opracowania (chociaż wiele rzeczy, przy dobrej znajomości któregoś z języków światowych łatwo jest znaleźć w intenecie). W razie czego służę dokładną radą.

I to już wszystko na razie.

z poważaniem
człowiek starej daty, posługujący się techniką cyfrową