konto usunięte

Temat: Polka po 8 miesiącach wspinaczki wraca do kraju

Ola Taistra z Alpinus Expedition Team po 8 miesiącach wspinaczki za granicami Polski wraca do kraju. Ola wyjechała 8 marca 2008 roku i jak się okazuje data wyjazdu (Dzień Kobiet) stała się dobrym prognostykiem na 2008 rok w historii kobiecej, polskiej wspinaczki.


SUKCES W RODELLAR!
Do największych sukcesów Oli Taistry możemy zaliczyć między innymi najlepsze przejście w polskim kobiecym wspinaniu w 2008 roku, dokonane w rejonie Rodellar, które kwalifikuje się do jednych z najlepszych tegorocznych przejść kobiecych na świecie.

Ola wspomina:
„Tuż po 4-tygodniowym rozwspinaniu, czyli przyzwyczajeniu organizmu po treningu zimowym do wspinania w skałach w rejonach Słowenii, Włoch i Francji: Osp, Arco i głównie St.Leger i Senes, Ola wyruszyła do Hiszpanii , gdzie odwiedziła rejony: Terradets, Siurana ,Vadiello , Rodellar, Cuenca , Margalef.

Którą z przebytych dróg uznaję za najważniejszą?

Tuż przed wizytą w hiszpańskich skałach zaliczyłam kilka ciekawych linii we francuskim rejonie St.Leger. Uzyskany wynik z początkiem tripu był powtórzeniem jednego z najlepszych przejść kobiecych ubiegłego sezonu w Polsce. Mowa o popularnej linii „Le mur de six Clopes” pierwotnie wycenionej na 8b+ ( z czym osobiście się nie zgadzam). Ku mojemu zaskoczeniu droga nie stanowiła dla mnie dużego problemu. Uporałam się z nią niezwykle szybko, co było dla mnie wartościowym wynikiem.
Z kolei w trakcie pobytu w Hiszpanii powtórzyłam kilka trudnych linii z przedziału 8b-8b+ w stylu redpoint. Wyniki, które uzyskałam m.in. w rejonie Rodellar są najlepszymi przejściami sezonie 2008 w polskim kobiecym wspinaniu, a także klasyfikują się do tegorocznych najlepszych na świecie. (zaznaczam, że dróg o wycenach 8b+ i więcej w roku 2008 poprowadziło jedynie kilka kobiet na świecie). Tym samym wspinaczki miały dla mnie dużą wartość, głównie dlatego, gdyż zostały pokonane z „biegu” (tzn. że nie spędziłam na drogach wiele czasu).

Najważniejszą dla mnie była i jest droga (może to dziwnie zabrzmi), która wciąż stanowi mój projekt, czyli linia, nad prowadzeniem której wciąż pracuję. Dlaczego? Ponieważ tyle energii, ile włożyłam w owo przedsięwzięcie , nigdy do tej pory nie spożyłam na dotychczasowe sukcesy wspinaczkowe. Próby na 50-metrowej, bardzo przewieszonej propozycji w sektorze Piscinieta, były wzbogacone o niebagatelne rozgrywki taktyczne. Jedną z nich stanowiła przeprawa do sektora. Początkowo była to trasa wodna, a dokładnie przepłynięcie kanionu pontonem, po którym następował odcinek marszu w wodzie. Następnie, ze względu na silne ochłodzenie i wypadek, jaki miał miejsce na rzece, zdecydowałam się na znacznie bardziej „energożerną” trasę lądową. Godzinna przeprawa po skalistym wzgórzu absolutnie nie współgrała ze wspinaczką po drodze, której trudności są dla mnie topem życiowym. Zmęczenie marszem i wymagającą wspinaczką było ogromne, choć warte zachodu! Konfrontacja z linią, o której mogłam jeszcze niedawno jedynie marzyć, była niezwykłym doświadczeniem! Będąc zdana sama na siebie, rozpracowałam wszystkie patenty dotyczące stricte linii wspinaczkowej, jak również taktycznego działania około-wspinaczkowego (transportu, sprzętu, noclegu). To było doświadczenie na wagę złota!

Którą z przebytych dróg uznaję za największy sukces?

Największym sukcesem na tym tripie było dla mnie zgromadzenie ogromnego doświadczenia i świadomość ciągłego rozwoju wspinaczkowego. Odważanie ruszałam w każdą linię wspinaczkową, która wcześniej wydawała mi się nieosiągalna. Bez względu na wcześniejsze obawy, iż mogę nie podołać tak długiej drodze lub tak niesamowicie przewieszonej formacji skalnej, ubierałam uprząż, buty, myśląc o pozytywnym finiszu. Tak było w przypadku: niezwykle długiej, bardzo przewieszonej - „Le mur de six clopes” we francuskim rejonie St. Leger oraz bardzo atletycznej, rodellarowskiej drogi - „Botanics” i sąsiedniej, uczęszczanej tylko przez mężczyzn siłowej drogi – Ixeia… …udało mi się również podnieść swój poziom życiowy w stylu FL, prowadząc drogę o wycenie 8a+ jednak najbardziej wartościowym była dla mnie konfrontacja z tym, czego wiele osób na moim miejscu by się nie podjęło, czyli zainwestowania energii w linię stanowiącą mój top życiowy w sektorze Piscineta.

Która z dróg była najtrudniejsza, najbardziej wyczerpująca?

Ze względu na panujące od początku mojego tripu, bardzo złe warunki atmosferyczne, każda z trudniejszych wspinaczek była niezwykle energochłonna.

Na którą z dróg na pewno wrócę?

Niestety, nie udało mi się pokonać mojego topu życiowego. Pod koniec mojego pobytu w Rodellarze, leżącym u podnóża Pirenejów, spadł śnieg, a temperatura nie przekraczała 5 stopni Celsjusza w dzień. Mój projekt został zalany wodą i stał się niedostępny. Z pewnością ten region będzie jedną z moich ambicji kolejnego sezonu.”

OLA TAISTRA z ALPINUS EXPEDITION TEAM to jedna z najzdolniejszych polskich wspinaczek. Jest studentką Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Wspina się od 8 lat. Jej trenerem jest Sebastian Wutke.