konto usunięte
Temat: Najlepszy zawodnik wyrzucony z kadry!
Nowe władze związku, które rządzą od półtora miesiąca wzięły sobie do serca motto "wszystko zgodnie z prawem" i na początek wyrzucili z kadry mnie i mojego brata Michała. Oczywiście kompletnie niezgodnie z prawem - mówi w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Mateusz Ligocki.Kilka tygodni temu wszyscy cieszyliśmy się, że został pan pierwszym Polakiem z przepustką na igrzyska do Vancouver. Teraz nie ma pana w kadrze.
Mateusz Ligocki: Nowe władze związku, które rządzą od półtora miesiąca wzięły sobie do serca motto "wszystko zgodnie z prawem" i na początek wyrzucili z kadry mnie i mojego brata Michała. Oczywiście kompletnie niezgodnie z prawem.
To znaczy?
Związek podjął uchwałę o weryfikacji kadr, bo część zawodników nie dopełniła wymogów formalnych, jak to się ładnie nazywa. Chodziło o podpis pod regulaminem, które był kompletnie niezgodny z prawem. Chodzi o sprawy wizerunku. Związek ma do niego prawo, ale tylko w stroju kadrowicza. Tak mówi ustawa o sporcie kwalifikowanym i tu nie ma o czym mówić. Ale oni chcą położyć łapę także na moim wizerunku poza kadrą. A przecież snowboard to nie tylko zawody pod egidą FIS, czyli igrzyska, mistrzostwa i Puchary Świata. Są też zawody innych organizacji i tam nie startuję w stroju reprezentanta.
Chodzi o pieniądze.
Oczywiście. Zawodnicy z kadr młodzieżowych śmiali się z nas na początku, że tylko my musimy podpisywać tę "szubienicę". Ale radość trwała krótko, bo i oni dostali dokumenty.
Nie można się jakoś dogadać?
Kiedy pan prezes Król mówi: "gówniarze, nie będę dyskutować. Możecie podpisać albo wylatujecie z kadry" to działa to na mnie jak płachta na byka, bo kiedy byłem młodzikiem, właśnie tak ze mną rozmawiano. Dostaliśmy później pismo, w którym napisano, że jeśli w ciągu dwóch dni nie podpiszemy dokumentów to koniec z kadrą. Zatrudniliśmy więc mecenasa Wojcieszaka z Poznania. On świetnie zna się na prawie sportowym, więc na pewno nam pomoże. Złożyliśmy pismo w związku z naszymi argumentami. I co? Prezes mówi, że nie wiadomo kto to w ogóle napisał, a poza tym, pismo niczego nowego do sprawy nie wnosi. Znajomi z zarządu opowiadali nam, że pan Król stwierdził, że trzeba poczekać i "wtedy się zobaczy jak Ligoccy zmiękną". Takie jest jego podejście.
Ale trzecia z największych gwiazd polskiego snowboardu, Paulina Ligocka, wszystko podpisała.
I o to mam do niej trochę żalu...
Więcej w Przeglądzie Sportowym