Temat: Pierwsze kroki...
Rafal G.:
To musisz sie bardzo skupiac na sobie, zeby po prostu nie
zauwazac jak inny przychodza, pojawiaja sie i znikaja.
Co innego zauważać, co innego analizować. A to, że bardzo skupiam się na sobie podczas treningu to, oczywiście, racja.
Nie mowiac o zawieraniu znajomosci czy wrecz przyjazni (co
zdarzalo mi sie na wszystkich silowniach gdzie bywalem).
Gratuluję. Ja jednak jestem z tych "dziwadeł", które idą na siłownię, żeby zrobić trening, a nie tracić czas na pogaduszki z przypadkowo poznanymi osobami. Zwłaszcza, że mój dzień jest zaplanowany od rana do późnego wieczora i naprawdę ostatnie na co mam ochotę idąc na siłownię to marnotrawienie czasu na przyglądanie się ludziom czy zawieranie nowych znajomości. Uważam, że siłownia to nie miejsce spotkań towarzyskich i tyle. Irytują mnie osoby, które robią sztuczny tłok właśnie przez to, że zamiast ćwiczyć stoją i gadają. W końcu od czego są knajpy?
To jest chyba naturalne, ze zauwazasz swoje otoczenie oraz, ze
(w jakims stopniu - nikt nie mowi o pracy doktorskeij czy innych > wnikliwosciach) to wszystko analizujesz.
Dla mnie to nie jest naturalne, by iść na siłownię i analizować czyjś wygląd. Naturalne to jest iść, zrobić trening i pojechać do domu. Aczkolwiek jeśli ktoś cierpi na brak kontaktu z ludźmi czy liczy na jakieś nowe znajomości, to rzeczywiście takie miejsce jak siłownia zdaje się być idealne. Są nawet tacy, którzy tylko w takim celu tam chodzą. ;-) Cóż, każdy orze jak może.
Chyba, ze Toj trening polega na wpatrywaniu sie usilnym w gryf
sztangi czy zegar na biezni.
Raczej na wpatrywaniu się w swoje odbicie w lustrze. Podczas aerobów zwykle czytam lub słucham ipoda.
Silownia ma tez swoj spoleczny aspekt, ktory ma wplyw na
motywacje i przyjemnosc z cwiczenia. I nie musi to zaraz byc
porownywaniem sie w jakimkolwiek sensie. Po prostu milo spotkac > znajomego.
Z tym się zgodzę, dlatego zawsze wolę trenować z partnerem niż sama. Niemniej tutaj rozchodziło się nie o spotykanie "kogoś znajomego", ale o analizowanie czyjegoś ubioru i co gorsze, przekładanie tego na doświadczenie treningowe. W końcu padły takie stwierdzenia, że niektórzy ubierają się w markowe ciuchy, a nie trenują. Trochę trąci mi to infantylną zazdrością, że Adaś wolniej biega, a ma fajniejsze buty. :/