Temat: Omelt proszę :)
Tak jak wspomniał Akop, fajnie, że każdy ma coś do powiedzenia mając inne czy nieco odmienne zdanie, bo przynajmniej nie jest nudno i toczy się dyskusja. Uważam, że każdy ma tu trochę racji, nie popadałabym jednak ze skrajności w skrajność. To, że ktoś chce być "fit", ćwiczy i zdrowo się odżywia zarówno względem utrzymania dobrego stanu zdrowia jak i sylwetki, nie znaczy, że skuszenie się na małe co nieco jest grzechem nie do wybaczenia, a już na pewno jedzenia tzw. badziewia (wg. Moniki), nie wpłynie negatywnie na wyniki badań czy procentowe zwiększenie tkanki tłuszczowej pod warunkiem, że jest jedzone z umiarem co podobnie jak Akop, również zawsze podkreślam pracując z klientami. Oczywiście w fazie planowanej redukcji radziłabym odpuścić na kilka tygodni, jednak równie dobrze można przyciąć ogólną, dzienną podaż węglowodanów (nawet tych zdrowych) na korzyść przysłowiowego batonika, byle nie dzień w dzień wrzucając na luz i mając tą świadomość, psychicznie też jesteśmy mocniejsi. Ja staram się na codzień zdrowo odżywiać, niemniej jednak nie wyobrażam sobie tygodnia bez czegoś słodkiego, choćby w weekend, jakaś czekolada czy inne ciasteczka owsiane, etc. Jadąc gdzieś w trasę samochodem, tradycją już jest postój na stacji benzynowej i zakup mojego ulubionego Snickers'a, raptem 260kcal, następnego dnia spalam to podwójnie, a moje kubki smakowe są zaspokojone:).
Zawsze ktoś dla kogoś będzie niereformowalny, bo ma takie czy inne poglądy.
Podobnie jest ze spożyciem soli. Owszem, do wszystkiego można się przyzwyczaić. Ja prawie wogóle z niej nie korzystam dodatkowo(pomijając fakt, iż jest dodawana do żywności, którą kupujemy w sklepie), nie solę kaszy, ryżu czy makaronu, a i ogórek czy pomidor wchodzi mi bez tego wyśmienicie i czuję tą wspaniałą naturalną esencję smaku i zapachu. Z drugiej strony są pewne potrawy, które mi po prostu nie smakują bez soli jak choćby ugotowana fasolka szparagowa, jajecznica czy sałatka z awokado i cebulką.
Podobnie jest z cukrem/słodyczami. Można Moniko się bez tego obejść, ale po co rezygnować z czegoś zupełnie jeśli ktoś to wręcz ubóstwia, a jak pisałam wcześniej, można zastosować opcję w postaci żonglowania kaloriami czyli "zaszaleć" jednego dnia i wrzucić w siebie tiramisu albo szarlotkę, następnego dnia przycinasz węgle, zwiększasz podaż białka, do tego warzywka itp., nie jesz słodyczy, zwiększasz dawkę aktywności fizycznej i do przodu.
Sól, stosowana w nadmiarze, powoduje zatrzymywanie wody w organizmie, co dodatkowo ma negatywne przełożenie obciążając niepotrzebnie nerki, zaburza ich funkcjonowanie. Ponadto powoduje wzrost ciśnienia tętniczego krwi.
Sód, który pochodzi głównie z soli, odgrywa jednak niezbędną rolę w gospodarce wodnej ustroju i w utrzymaniu odpowiedniego ciśnienia krwi, ale w niedużych ilościach. Trenując dużo, potrzebujesz teoretycznie więcej tego składnika niż przysłowiowy Kowalski, bo szybciej go wypacasz. Sól kuchenna jest często wzbogacana w jod. Jeśli jest ona Twoim głównym źródłem jodu, już mała jej ilość- około 1/4 łyżeczki zapewni Ci ponad połowę dziennego zapotrzebowania na ten składnik.
Spożywanie mniejszej ilości soli i sodu nie jest szkodliwe i może być zalecane zdrowym osobom. Jednakże wiadomo również, że duże spożycie soli zwiększa ilość wapnia wydalanego z moczem. Ograniczenie spożywania soli może zatem zmniejszyć utratę wapnia z kości. Strata zbyt dużej ilości wapnia prowadzi do osteoporozy i złamań kości.
Także wszystko co niby takie oczywiste, nie zawsze idzie w parze z jednostką jaką jest człowiek, każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, a w przypadku niejasności w interpretacji badań i ogólnego stanu zdrowia, warto wcześniej skontaktować się z lekarzem i tyle.