Temat: Maska treningowa
Magda K.:
Zgodzę się częściowo z Tobą Arku, natomiast gdybym była na miejscu Piotra, mogłabym mieć za złe sugerowanie, że się obijam i szukam, jak to określiłeś, drogi na skróty - chyba, że w zamyśle miało się to tyczyć tych marketingowców i innych handlarzy? Słowo pisane w necie można niejednokrotnie dwuznacznie zinterpretować.
Jakbym chciał Piotrowi napisać, że się obija to bym napisał. Ale po pierwsze nie wiem jak trenuje, a po drugie nic mi do tego. Wyraziłem po prostu moje zdanie nt. tego gadżetu i jego funkcji użytkowej.
Kiedyś z kumplami, spośród których 1 zasuwał na siłownię i grał w gałę, prowadziliśmy dyskusje nt. efektów, m.in. wizualnych, poszczególnych typów treningów. Gdzieś w trakcie pojawiło się zdziwienie, że bokserzy (oczywiście nie wszyscy, i nie we wszystkich wagach) mają tak wyżyłowane sylwetki, których samym pakowaniem + standardowe aeroby raczej nie zrobisz.
Sęk w tym, że podziwiany typ sylwetki jest efektem wieloletniego, ciężkiego treningu a nie "zabawy" pt. teraz złapię masę, a następnie się odtłuszczę (brnę jak samobójca, wszak na grupie siłownia jesteśmy).
Ale do rzeczy. Z treningiem wytrzymałościowym jest podobnie. Nie zrobisz go z dnia na dzień, choćbyś nie wiem jakie magiczne krople zażyła ;). Wiem po sobie - zmodyfikowany trening funkcjonalny, który uskuteczniam od 2 lat spowodował, że coraz ciężej mnie zajechać (a PESEL coraz bardziej srogi). Przekłada się to m.in. na to, że mimo, iż biegam ostatnio rzadko (tylko w weekend, a czasami jak jakieś przeciążenie mnie dopadnie to raz na 2 tygodnie) ale zbudowana wydolność powoduje, że na trasy poniżej 10 km nie chce mi się po prostu wychodzić (i nie mówię tego dla jakiegoś lansu, po prostu ostatnio z trenerem wymieniliśmy spostrzeżenia nt. tego jakie zauważalne efekty nas dosięgły).
Nie jest powiedziane, że nikt tu ostro nie zasuwa, że Piotr nie biega czy w inny sposób, nie buduje sobie wydolności pracując nad polepszeniem jej parametrów, ale czasem przychodzi tzw. zastój (podobnie jak na siłowni) i metodą prób i błędów szukamy najbardziej odpowiedniego dla siebie złotego środka wtedy by zrobić krok w przód.
Niczego z powyższych nie powiedziałem.
Niemniej powiem Ci, że co prawda szukam nowinek, uzupełniam wiedzę, ale zaufałem fachowcowi, który wepchnął mnie na wyższy poziom wydolności i chwała mu za to. Sam albo wielkie g bym osiągnął albo zajęło by mi o nieporównywalnie więcej czasu dodatkowo rozciągniętego kontuzjami (powodowanymi przez własną głupotę).
Jeśli kogoś stać na taką "zabawkę" bo uważam, że nie jest to tania impreza, aczkolwiek drogo/tanio to pojęcie względne, w każdym razie jeśli ma to posłużyć jako dodatkowe wsparcie i ewentualną pomoc w podkręceniu wydolności, ba, nawet jeśli miałoby stanowić placebo, a tym samym komuś dać extra kopa energetycznego i jeszcze większą motywację do działania, dlaczego by nie spróbować?
A to niby roweżyści są grupą majwiększych gadżeciaży ;).
Żart oczywiście. Nie zazdroszczę ludziom zabawek, ani tych drogich, ani tych szybkich, ani tych modnych. Każdy bawi się w swoim stylu. Za 300 zł albo wysłałbym córkę na międzynarodowe zawody, albo zakupił kolejne kimono - sorry, takie zboczenie (każdy ma swoje, dlatego na świecie nie jest aż tak nudno).