Temat: dieta redykcyjna - problem
Trening sprawia przyjemnosc najczesciej wtedy, kiedy daje okreslone rezultaty. prosze zrozumiec, ze nie kazdy uczeszczajacy na silownie (a zdaje sie taka jest nazwa tej grupy-SILOWNIA) czerpie radoche z tego, ze wyglada nadwyraz pieknie. Rzeczą jasna jest, ze myslac w taki sposob postepy bedziemy robic nieustannie, bo tu sobie "podfarbujemy" wlosy, tam brwi i "postep" jest..
Wezmy przyklad chlopaka, ktory trenuje WL i tylko to jest dla niego wazne. Jesli wejdzie na idiotyczny FBW to bynajmniej postepow juz nie zrobi.. z jednej strony postepow ani widu ani slychu, z drugiej, jezeli nie startuje w zawodach to nie ma tez sensu siegac po sok.. Jako, ze bardzo go to wkurza postanawia czasem wskoczyc na jakis cykl.. Abstrahujac od oceny tego zachowania,ktora notabene nie wiem dlaczego jest najczesciej negatywna, to wlasnie chlopak robi to o czym (i tylko o tym) mowilem, a wiec walczy tez o radosc w treningu. Dlaczego? Bo dla mnie jakims nieporozumieniem jest argumentowanie walki o postepy w treningu ciaglymi jego zmianami.. robi sie to do pewnego stopnia,ale bedac na naturalnych maksach w zasadzie do 2 miesiecy(maksymalnie!) po zmianie parametru o jaki walczymy jestesmy w stanie osiagnac maksymalny stopien innego. W zwiazku z tym, a takze i przede wszystkim z tym,ze nie kazdy mysli kategoriami "fitnessowo-kulturystycznego stylu zycia-szeroko pojetego" nigdy nie krytykuje osoby,ktora czasem siegnie po koksik. Ja np moglbym czerpac radoche z walki o sile i wytrzymalosc. Dobrze wiem, ze rezygnujac z jednego w stosunkowo krotkim czasie osiagne drugie bedac w "naturalnej formie".
I tutaj plynnie przejde do wspomnianego kulturysty, ktory caly rok podjada cheesburgera, ale bez problemu jest w stanie zrobic forme na jakies tam lokalne zawody.. Przeciez oczywista sprawa dla mnie jest, ze trener,ktory mial/ma jakas stycznosc z dopingiem jest NAJCZESCIEJ lepszym fachowcem niz ten, ktory nie wie o tym kompletnie nic. Nie dlatego,ze zna sie na czyms, czego jego klient nie chce na oczy widziec, ale dlatego, ze ma empiryczna wiedze o tym, na jaki trening mozna sobie pozwolic, a na jaki nie-np. Ma szersze spektrum doswiadczen treningowych. Prosze mi powiedziec dlaczego wieksza, empirycznie sprawdzona znajomosc planow treningowych nie jest atutem??:) Bo nie wiem... Ba.. skutecznosc niektorych schematow zywieniowych,suplementacyjnych,itp jest sprawdzalna tylko na tym "ponadnaturalnym" poziomie..
Ów wspomniany juz "cheesburgerowy "kulturysta dlatego wlasnie nim jest, bo zamkniety w jednym "parametrze" wysilku fiz.-kulturystyce, a nie będąc zawodowcem stricte nie czerpie radochy z treningu i dobrze wie, że jeżeli pozwoli sobie na pare "big macow" i tak jest w stanie zrobic bez problemu forme pomagajac sobie sokiem, ktorego i tak by musial użyć chcac startowac gdziekolwiek. dlaczego jego wiedza jest mniejsza od koks-laika? przeciwnie-jest wieksza! A jako ze jest uczciwy wobec klienta to mowi mu co ma jesc , trzymajac w reku hamburgera.
Wydaje mi sie, ze wazniejsze dla niektorych jest to, czy ów instruktor jest dobrze opalony i sprawia wrazenie osoby nazbyt dbajacej o siebie niz jego merytoryczne uwagi.. Mialem juz konczyc swoj przydlugi wywód, ale poruszono tez kwestie sportu zawodowego.. Otóz nie wiem czy zdajecie sobie sprawe z tego, czym jest sport zawodowy, z tego ze dawno on juz przestal byc "zdrowy", a wiec zahaczanie w dywagacjach o niego jest bledem, nawet mowiac o .. jakiMs tam psychologicznym aspekcie motywacyjnym.
Karol. wspominajac o 4g,5 g bialka popadles w skrajnosc tego watku dyskusji, notabene nie do konca prawdziwa skrajnosc..:).Tyle.. Dodam tez, ze nigdy nie bylem na cykiu..:)
LESZEK GROLIK edytował(a) ten post dnia 28.09.11 o godzinie 17:27