Temat: Sezon 2009/2010
Cóż, Legia - Lechia 2:0. Kilka przemyśleń:
1. Legia była lepsza i trudno byłoby mówić, że nie zasłużyła na zwycięstwo. Bo zasłużyła. Choć odnoszę wrażenie, że pierwsza bramka wpadła akurat w okresie, gdy przewaga Wojskowych była najmniejsza z możliwych. Właściwie w ogóle jej nie było. Lechia się męczyła i- jak to ostatnio często bywa - brakowało ostatniego podania.
2. Nie wiem o co kibicom Legii chodzi z tym Mięcielem. Zagrał dobry mecz - choć krótki. Robił dużo wiatru w polu karnym rywala. Trochę jest nieskuteczny, ale na pewno przydatny. Chineyama to natomiast zawodnik, który musi mieć dziesięć doskonałych sytuacji by strzelić jednego gola. Dziś zaczął szybko, a co było potem, każdy widział. Radovica musiał trafić szlag. Ze 3 razy był przed pusta bramką, ale podania się nie doczekał.
3. Kibice Legii pewnie się obrażą, ale i tak to powiem. Sędzia śmiało zasłużył sobie na gromkie "sędzia chuj". Naprawdę bardzo dawno już nie widziałem tak gospodarskiego sędziowania. Oczywiście, nie twierdzę, że sędzia wypaczył wynik, nie, nie. Ale wielu jego decyzji kompletnie nie rozumiem. Wszelkie sporne sytuacje - a było ich dużo - gwizdał dla Legii. Dokładnie sie temu przyglądałem. Kwintesencją był wyimaginowany faul Wołąkiewicza nieopodal narożnika pola karnego (i żółta kartka dla słusznie protestującego - nawet pomimo opaski kapitańskiej). najgorsze jest to, że asystent stał 3 metry od akcji a i tak dał się nabrać. Skoro mamy ślepych rozjemców, to ja ponownie proszę o monitoring TV. Albo chociaż o psa. Tym bardziej, że pod koniec meczu Astiz omal nie połamał Kowalczyka, a sędzia nie gwizdnął nawet faulu. Po tej interwencji powiedziałem dużo brzydkich wyrazów - w wielu językach.
4. Kim do cholery jest Zabłocki? Idiota to najprostsze co mi przychodzi do głowy. Jak można się dać złapać na spalonym pięć razy z rzędu? Przy czym w trzech przypadkach były to offside'y pięcio- a nawet dziesięciometrowe. Łot da fak?
5. W Lechii na ciepłe słowa zasłużył tylko Mateusz Bąk. Choć wielu stwierdzi, że zawinił przy golach.
6. I ostatnie. Canal + się nie da oglądać. Komentatorzy skupieni są na faworytach gier, a reszta mogłaby nie istnieć. Jak słysze te docinki i te siermiężne bzdury, to chce mi się rzygać. Przykład: trudne uderzenie w róg bramki, Bąk się rzuca w bok i piastkuje piłkę. A idiota komentator: "to było zagranie pod publiczkę. Powinien był złapać piłkę". No żesz kurwa. Gdyby łapał i nie złapał, to byłoby: "Ależ błąd. W tej sytuacji powinien piąstkować". Brak słów. Drugi raz z rzędu, po Wiśle, graliśmy z jednym z faworytów rozgrywek. I to od razu wiać w komentarzach. Słabe to jest na maksa.